Agenci IATA się sądzą

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2012-01-12 00:00

Po umorzeniu sprawy biuro podejrzewane o fałszowanie biletów zaatakowało. Broni się agent, który nagłośnił sprawę.

O tej sprawie „PB” poinformował jako pierwszy w maju 2010 r. Zrzeszenie Agentów IATA ostrzegło linie lotnicze, że biuro Polish Travel Quo Vadis (PTQV) prawdopodobnie dopisuje nielegalnie dodatkowe taryfy na biletach lotniczych wystawianych klientom. Sprawę odkryła pracownica Ministerstwa Zdrowia. Resort złożył zawiadomienie do prokuratury. Jesienią 2010 r. postępowanie zostało umorzone z powodu „braku znamion czynu zabronionego”. I sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. W maju 2011 r. PTQV pozwało Stanisława Modlińskiego, byłego członka zarządu ZA IATA, o naruszenie dóbr osobistych. Na stronie internetowej biura zamieścił linki m.in. do artykułów „PB” dotyczących PTQV. Wczoraj odbyła się kolejna, być może przełomowa, rozprawa. Przedstawiciel biura Czech Airlines stwierdził, że PTQV dopuścił się fałszerstwa biletu lotniczego, który linii przedstawiły ZA IATA i Polska Izba Turystyki.

Jak to się robi

Takich biletów było więcej. — LOT wyliczył, że ceny 353 biletów tej linii dostarczone Ministerstwu Zdrowia przez PTQV od września 2009 r. do marca 2010 r. były zawyżone o 107,9 tys. zł. Bilety lotnicze wszystkich przewoźników zostały zawyżone o 144,8 tys. zł — twierdzi źródło „PB”. Dariusz Pałęcki i Dariusz Litwiński z zarządu PTQV odmówili komentarza.

Klienci nie zauważali zmian, bo PTQV obsługiwał głównie instytucje publiczne, które raz w roku ogłaszają przetarg na zakup biletów lotniczych. Wygrywają zwykle firmy, które żądają najniższej kwoty za wystawienie biletu i zagwarantują najwyższe upusty od cen biletu. Biura, które wygrywają najczęściej, za wystawienie biletu liczą sobie 1 grosz, a upusty potrafią dać nawet kilkudziesięcioprocentowe. Eksperci wskazują, że za 1 grosz od biletu nie da się utrzymać biura, a upusty mogą dawać linie lotnicze, a nie agenci. Sprawa rozeszła się po kościach. Co prawda PTQV zostało wykluczone ze Zrzeszenia Agentów IATA, ale proceder kwitł, o czym „PB” informował na początku 2011 r. Pojawili się nowi gracze. Przedstawiciele tych biur tłumaczyli, że nie ma nic złego w zaskakująco niskiej cenie biletu i dużych upustach. Eksperci tłumaczyli na łamach „PB”, że oszustwa można uniknąć, płacąc za bilet kartą kredytową (bo wtedy obciąża rachunek linia lotnicza, a nie agent) lub dokładnie porównując bilet elektroniczny od agenta ze wzorem z linii lotniczej, do której należy system rezerwacyjny.

Winne przetargi

Zrzeszenie Agentów IATA upatrywało źródła problemów w przetargach publicznych, które na zakup biletów muszą ogłaszać instytucje, jeśli wartość zamówienia przekracza 14 tys. zł.

— Mam ogromną nadzieję, że ujawnienie nieuczciwych metod stosowanych przez niektórych agentów spowoduje zmianę kryteriów rozpatrywania ofert w przetargach publicznych. Obecnie najważniejszym kryterium w takim przetargu są upust od ceny biletu lotniczego i wysokość opłaty transakcyjnej, co niestety okazało się idealnym polem do popisu dla nieuczciwych agentów. Niektórzy pośrednicy fałszują ceny biletów lotniczych, zawyżając ich cenę, dzięki czemu mogą zaoferować klientowi wyjątkowo atrakcyjny upust cenowy i nieprawdopodobnie niską opłatę transakcyjną. Taki zabieg pozwala bez trudu wygrać z uczciwą konkurencją. W walce o jak najniższą cenę za wystawienie biletu tracą zarówno uczciwi oferenci, jak i same instytucje rozpisujące przetargi — mówi Janusz Wierzbowski, prezes biura Sonata Travel, operatora portalu Lataj.pl i zrzeszonego agenta IATA.

Agenci proponowali, by wykluczyć ich usługi z ustawy. Urząd Zamówień Publicznych nie odniósł się do tej propozycji.