Jak to się wszystko zaczęło?
Jest rok 2014, po latach pracy w branży eventowej razem z moim ówczesnym wspólnikiem Łukaszem Klimczakiem dochodzimy do wniosku, że czas na nowe siły, świeże spojrzenie na tym rynku. Postanowiliśmy powołać do życia agencję *Bespoke, w której na początku pracowaliśmy tylko we dwóch i robiliśmy wszystko sami. Okazało się, że dobrze wyczuliśmy czas, bo po kryzysie z 2008 r. rynek był na fali wznoszącej. Dobre wejście na rynek, czyli zrealizowane z sukcesem projekty, pociągnęły za sobą kolejne zamówienia. Mogliśmy już sobie pozwolić na zatrudnienie kilku osób, które wspierają nas także w innych niż eventy działaniach. Powstał kolejny filar naszej działalności: incentive travel, czyli firmowe wyjazdy integracyjne, które dla klientów są doskonałym narzędziem motywowania i nagradzania pracowników oraz partnerów biznesowych. Po pięciu miesiącach działalności nasz zespół liczył już pięć osób. Łukasz, współzałożyciel firmy, nadal zasiada w zarządzie *Bespoke, pracują z nami także dwie inne osoby z tamtego składu.
Na stronie internetowej agencji jest takie piękne zdjęcie grupy roześmianych młodych ludzi. To wasi pracownicy czy współpracownicy?
Nasz zespół liczy 70 osób na etatach, jesteśmy jedną z największych, a być może największą firmą w branży. Na pokładzie mamy producentów eventowych, menedżerów incentive travel, licencjonowanych pilotów wycieczek, specjalistów od komunikacji marketingowej, od kreacji, od wsparcia sprzedaży i loterii, copywriterów, grafików od 2D i 3D, fotografów i filmowców. Taki team pozwala nie tylko poszerzać paletę usług marketingowych, ale też realizować wiele projektów jednocześnie. Mamy bowiem wielu stałych klientów, także z zagranicy. Ubiegły rok był wyjątkowy – zrealizowaliśmy aż 300 projektów.
I faktycznie, stawiamy na młodych ludzi, najczęściej bez doświadczenia. Sami ich szkolimy, a potem patrzymy z satysfakcją, jak ze stażystów czy młodszych specjalistów stają się menedżerami w naszej firmie.
Wasi klienci mogą liczyć na kompleksową obsługę marketingową. Oferujecie wsparcie strategii, programy lojalnościowe, programy wsparcia sprzedaży, komunikacji i kreacji, eventy, incentive travel, DMC, wykonujecie projekty graficzne. Macie też imponujące portfolio i wiele czołowych marek wśród klientów. Ale przecież nie jesteście jedyni w branży. Co takiego wyróżnia *Bespoke, że klienci wybierają wasze usługi?
Chyba po prostu czują się z nami bezpiecznie. Wiedzą, że nasze usługi będą dowiezione i będą miały stempel wysokiej jakości. Że to, co im zaoferujemy, będzie przemyślane i wpisze się w strategię, której klient potrzebuje w danym momencie. Cieszy nas bardzo zadowolenie i zaufanie ze strony klientów. A świadczy o nich fakt, że osoby odpowiedzialnie u naszych klientów za marketing, niejako zabierają nas ze sobą, gdy przechodzą do innej firmy. W ten sposób poznajemy kolejne biznesy.
Myślę, że od strony czysto ludzkiej wyróżnia nas to, że jesteśmy autentyczni. Zawsze dalecy byliśmy od dość popularnego działania na zasadzie „fake it till you make it” [udawaj, dopóki ci się nie uda – red.]. Jeśli mieliśmy jakieś kompetencje w węższym zakresie, to mówiliśmy o tym wprost, nie obiecywaliśmy gruszek na wierzbie. Staramy się też namawiać klientów do ścisłej współpracy, bo choć znamy się na marketingu, to nie zawsze znamy się na konkretnym biznesie.
Ale też wykorzystujemy talenty – a zapewniam, że jest ich dużo – członków naszego zespołu, ich prywatne pasje i doświadczenia do tego, by poszerzać naszą ofertę. Oczywiście szkolimy się także, zdobywamy licencje i certyfikaty. Żeby móc oferować klientom usługi incentive travel, uzyskaliśmy wpis do rejestru organizatorów turystyki.
Czy może pan opowiedzieć, który projekt był najtrudniejszy lub najciekawszy dla pana agencji?
Było bardzo wiele takich projektów i wyzwań do pokonania, ale nic nie może się równać z wyzwaniem, jakie stanęło przed nami z powodu pandemii COVID-19. Możliwości działania branży eventowej zostały praktycznie zamknięte. Wiedzieliśmy, że lockdown potrwa u nas najdłużej. Dlatego przystąpiliśmy do realizacji niesamowicie trudnego projektu ratowania firmy. Inaczej niż konkurencja postanowiliśmy nie zamykać agencji i przetrwać kryzys w niezmienionym składzie. Rozmawialiśmy z zespołem i zastanawialiśmy się, jak ograniczyć wydatki. Zapamiętam do końca życia, jak stanąłem przed ludźmi i zaproponowałem obniżkę wynagrodzeń, ale też utrzymanie pełnego zatrudnienia.
Życie pokazało, że była to dobra decyzja, ponieważ po kilku najtrudniejszych miesiącach, gdy nie mieliśmy żadnych realizacji i wpływów, pojawiło się zapotrzebowanie na eventy online. I my byliśmy w stanie na tę potrzebę bardzo szybko odpowiedzieć, mieliśmy kompetencje i ludzi, którzy tylko czekali na jakąkolwiek pracę do wykonania. Pozyskaliśmy wtedy mnóstwo nowych klientów, którzy zostali z nami także po pandemii.
I tak, jak przed pandemią byliśmy zespołem 20-osobowym, tak w ciągu dwóch pandemicznych lat zatrudnienie zwiększyło się do 50 osób, a firma podwoiła obroty. W 2023 r. sięgały one 62 mln zł netto. Tak więc kryzys bardzo nas wzmocnił i rozwinął w każdym możliwym obszarze.
A jakie mają państwo marzenia, plany?
Chcemy osiągnąć magiczne 100 mln zł obrotu i zwiększyć zatrudnienie do 100 osób. Po głowie chodzi nam też ekspansja poza granice Polski. Wśród naszych klientów są globalne firmy, które chcą, by ich oddziały w innych europejskich krajach korzystały z usług *Bespoke.