Roczne minimum kurs akcji Azotów zanotował w listopadzie, gdy osunął się poniżej 21 zł. Przed końcem roku odbił jednak do 25 zł.
– Kurs na poziomie 25 zł mieliśmy w czerwcu, ale od tego czasu sytuacja istotnie się pogorszyła, wskutek czego naruszyła kowenanty [czyli klauzule w umowach kredytowych - red.]. Traktowana jest jednak jako podmiot, który nie może zbankrutować – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM.
– Ostatnia niewielka zwyżka kursu do 24,5 zł to efekt spadku cen gazu, czemu sprzyjała pogoda na półkuli północnej. W ostatnim miesiącu pomagały też ceny pszenicy, które na globalnych rynkach odbiły – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
Jeszcze w październiku ceny gazu przekraczały 50 EUR w kontraktach na holenderskiej giełdzie TTF, ale na początku stycznia spadły do około 30 EUR.
– Problem z Azotami jest taki, że ceny gazu spadają od kilku kwartałów, a przełomu w wynikach nie ma. Czwarty kwartał powinien być lepszy niż trzeci, ale nie wiadomo, czy uda się wyjść z wynikiem EBITDA na zero. Nawet gdyby tak się stało, to będzie to marne pocieszenie biorąc pod uwagę ponad 1 mld zł straty EBITDA w całym roku – mówi Jakub Szkopek.
Gigantyczne zadłużenie
Grupa Azoty zakończyła 2023 r. z 10 mld zł zadłużenia, a przez trzy kwartały ubiegłego roku poniosła 1,35 mld zł straty EBITDA. Dla innych spółek taka sytuacja oznaczałaby bankructwo.
- Gdyby to była spółka mniej strategiczna, bez udziału skarbu państwa w akcjonariacie, to kurs byłby znacznie niżej – nie ma wątpliwości Michał Kozak.
- Główna inwestycja, czyli Polimery, według ostatnich zapowiedzi ma ruszyć w połowie I kwartału. W tej sytuacji wydaje się, że instytucje finansowe będą naciskały na zwiększenie płynności w spółce. W grę wchodzi sprzedaż aktywów lub emisja akcji. To jest problem nowego rządu, a nowa ekipa pojawi się w spółce w lutym – mówi Jakub Szkopek.
Walne zgromadzenie, które zajmie się zmianami w radzie nadzorczej (to ona decyduje o składzie zarządu) zwołano na 14 lutego.
Przypływ gotówki mogłaby przynieść sprzedaż Puław Orlenowi, ale oznaczałoby to też pozbycie się najważniejszych aktywów, więc pomysł zarzucono.
- Myślę, że o sprzedaży Puław przy podejściu Orlenu i obecnym otoczeniu politycznym nie może być mowy. Natomiast prawdopodobna po zmianie zarządu jest emisja akcji, dołożenie pieniędzy na Polimery przez skarb państwa lub kontrolowane przez niego spółki. Obecnie wydaje się to być bazowym scenariuszem inwestorów, choć jest to raczej ryzyko niż szansa. Innego wyjścia jednak raczej nie ma. Chyba że uda się skokowo poprawić wyniki, to wtedy może się uda scenariusza tego uniknąć – mówi Michał Kozak.
Tymczasem Azoty, aby ograniczać koszty, powinny się dekarbonizować, a przy takim zadłużeniu trudno o pieniądze na inwestycje.
- W I kwartale miał zostać sfinalizowany zakup farmy fotowoltaicznej. Pytanie, czy znajdą się na to fundusze, bo banki wcale nie muszą być do tego chętne. Dlatego możłiwa jest sprzedaż aktywów w celu zwiększenia płynności. Sprzedaż Puław nie doszła do skutku, ale możliwa jest sprzedaż Compo Expert zagranicznym graczom – mówi Jakub Szkopek.
W poszukiwaniu jaskółek
Niskie ceny gazu to na razie jeden z niewielu czynników sprzyjających chemicznej grupie. Tradycyjnie I i IV kwartał to najważniejsze okresy, gdy rolnicy kupują nawozy przed pierwszą aplikacją w marcu. W ostatnich sezonach stosowano mniej nawozów ze względu na wysokie ceny, więc wielu rolników może dojść do wniosku, że warto domineralizować glebę.
- Problem w tym, że tych zakupów w Polsce jeszcze nie widać. Może to być związane z cenami zbóż, które w Polsce nie są tak korzystne i wielu rolników zostało ze zbożami z poprzedniego sezonu, a jest konkurencja ukraińskiego zboża i brakuje miejsca do przechowywania. Przy niższych cenach zbóż aplikacja nawozów jest też mniej opłacalna – uczula Jakub Szkopek.
Co prawda Unia Europejska przywróciła cła na mocznik i amoniak, co oznacza, że skończą się duże dostawy z Omanu do Europy, ale lada moment skończy się inwestycja w Anwilu, która pozwoli mu zwiększyć moce produkcyjne dwukrotnie, co jest problemem zwłaszcza w przypadku saletry amonowej.
- Perspektywy nie są jednoznaczne. Następuje globalna poprawa, bo ceny nawozów są niezłe, ceny gazu spadły, więc marże powinny się poprawiać. Ale Grupa Azoty jest mocno zagrożona, dlatego jeśli jako inwestor chcielibyśmy mieć ekspozycję na nawozy, to lepiej wypadają spółki zagraniczne, takie jak CF Industries, Fertiglobe lub amerykańscy producenci potażu. Nie wydaje mi się, aby to był dobry moment na inwestycję w Azoty, dopóki nie zapadły decyzje, aby zwiększyć kapitał lub poprawić płynność – mówi Jakub Szkopek.
- Dekoniunkturę mamy także w chemii czy tworzywach. Spory jest import produktów z Chin, obserwowany w wielu gałęziach przemysłu. Trudno stawiać tezę, że za miesiąc lub dwa się to zmieni – mówi Michał Kozak.
W tej sytuacji pozytywnym zaskoczeniem byłoby pokazanie dodatniej EBITDA przez Grupę Azoty w IV kwartale 2023 r. lub I kwartale 2024 r. I tak może to nie wystarczyć do tego, aby spółka sama dała radę wyjść z kłopotów.
- Jeżeli doszłoby do sytuacji, w której Azoty znowu osiągałyby 1,5 mld zł EBITDA rocznie, to instytucje finansowe mogłyby dojść do wniosku, że uda się wyjść z kryzysu. Ale jeżeli będzie to poniżej 1 mld zł rocznie, to presja ze strony rynku będzie rosnąć – mówi Jakub Szkopek.
- Nawarstwienie się negatywnych czynników jest duże i być może jest jakiś promyk nadziei. Niższe ceny surowców mogą przyśpieszyć normalizację wyników w nawozach, chociaż w tym segmencie konieczne jest osiągnięcie odpowiednich wolumenów, aby przekroczyć próg rentowności. Nie przekreślam spółki, trzeba obserwować sytuację. Wyniki za poprzedni i bieżący kwartał mogą dać odpowiedzi – mówi Michał Kozak.