Akcje będzie warto kupować za pół roku

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-07-12 20:00

Według Sebastiana Buczka, prezesa Quercus TFI, wakacje mogą być okresem stabilizacji notowań giełdowych. Później spadki się jednak pogłębią.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego akcje będą dalej się przeceniać
  • jaką wysokość stopy referencyjnej w Polsce prognozuje Quercus TFI
  • i co z tego wynika dla funduszy obligacji skarbowych
  • co dalej z notowaniami złota i srebra
  • jaką radę dla polityków ma Sebastian Buczek w kontekście kursu złotego
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jeszcze nie czas na kupno polskich akcji, ale jest już za późno na redukowanie pozycji. Z takiego założenia wychodzi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego zdaniem dobrym momentem, by myśleć o inwestycjach w akcje, w tym polskie, będzie koniec 2022 r. lub pierwsza połowa 2023 r. Na razie należy skupiać się na ochronie kapitału. Każda próba odbicia na giełdach szybko się bowiem kończy.

- Trzeba to sobie wprost powiedzieć. Na razie mamy rok bessy i zakładamy, że taki będzie cały rok. Nie zakładamy, że rynek niedźwiedzia skończy się w najbliższym czasie – mówi Sebastian Buczek.

Jego zdaniem działania banków centralnych, w szczególności amerykańskiego Fedu i Europejskiego Banku Centralnego, będą powodować, że to co było sprzymierzeńcem inwestorów, czyli polityka banków centralnych, obróci się teraz przeciwko nim.

Sebastian Buczek zaznacza, że wyceny spółek na świecie i w Polsce znacznie się już poprawiły.

- Można powiedzieć, że już nie jest drogo. Wróciliśmy do średnich poziomów w Stanach Zjednoczonych, w Polsce jest nawet tanio – ocenia Sebastian Buczek.

Zastrzega jednak, że taka ocena bazuje na dotychczasowych wynikach i prognozach wyników spółek. Jego zdaniem wyniki najbliższych kwartałów będą jednak rozczarowujące, przy czym w Polsce najbliższy sezon wyników przyniesie jeszcze bardzo przyjemne dla inwestorów raporty. Dopiero od raportów za trzeci kwartał będzie widać spowolnienie gospodarcze. Właśnie nadchodzące trudniejsze miesiące pokażą w jakiej kondycji firmy przetrwają trudniejszy okres.

Bez pośpiechu:
Bez pośpiechu:
Trzeba się wykazywać pewną cierpliwością, żeby nie wejść na rynek za szybko. Gdy spadki na różnych klasach aktywów się potęgują jest to bolesnym doświadczeniem. Dlatego radzilibyśmy czekanie do końca 2022 r. i oczekiwanie lepszego 2023 r. – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Marek Wiśniewski

Quercus TFI zakłada, że w pierwszej połowie 2023 r. dojdzie do recesji. Będzie to sytuacja podobna do tej z lat 2000-2002, a nie głęboki kryzys, jak w latach 2008-2009. Prezes Quercus TFI sądzi przy tym, że choć giełdy jeszcze spadną, to choćby przez mniejszą płynność wakacje mogą być okresem stabilizacji notowań.

Czas akumulacji obligacji

W scenariuszu bazowym Quercus TFI bierze pod uwagę utrzymanie się dotychczasowego charakteru wojny rosyjsko-ukraińskiej oraz zbliżanie się do szczytu inflacji. Główna stopa procentowa ma w Polsce osiągnąć maksimum na poziomie 7 proc., czyli 0,5 pkt proc. więcej niż obecnie.

Bliskość maksymalnego poziomu stóp procentowych ma duże znaczenie dla stałoprocentowych obligacji skarbowych i inwestujących w nie funduszy. Według Sebastiana Buczka w okresie najbliższych kilkunastu miesięcy będą one w stanie przynosić kilkunastoprocentowe stopy zwrotu, choć szef Quercus TFI nie wyklucza jeszcze powrotu rentowności papierów 10-letnich wyraźnie powyżej 7 proc. w formacji tzw. podwójnego szczytu (kilka tygodni temu rentowności przekroczyły 8 proc.).

- Fundusze obligacji skarbowych oferują obecnie olbrzymi potencjał wzrostowy. Podkreślam jednak, że bardziej należy myśleć o akumulacji tych funduszy niż jednorazowej inwestycji. Może się bowiem okazać, że w drugiej połowie 2022 r. sytuacja nie będzie jeszcze sprzyjała instrumentom dłużnym – dodaje Sebastian Buczek.

Zastrzega przy tym, że nie bierze pod uwagę powrotu rentowności obligacji do 2-3 proc, ale myśli raczej o 5 proc.

Według szefa Quercus TFI ceny ropy, gazu i węgla energetycznego są poza jakimikolwiek poziomami naturalnymi. Sebastian Buczek nie spodziewa się jednak, by szybko zaczęły spadać. Uważa nawet, że ze względu na wojnę rosyjsko-ukraińską na rynku surowców energetycznych szykują się „gorąca” jesień i zima.

Mocny dolar robi swoje

Jeśli chodzi o złoto, to Sebastian Buczek podtrzymuje opinię, że od trzeciego kwartału 2018 r. kruszec jest w długoterminowym trendzie wzrostowym. Zarazem twierdzi, że w najbliższych miesiącach czeka go trend boczny, w którym punktem odniesienia będzie cena 1800 USD z uncję. Srebro powinno wahać się w przedziale 1500-2000 centów. Wzrost powyżej 2000 centów będzie zależał od zachowania się złota.

- A póki dolar jest silny nie widzimy szans, by złoto zaczęło intensywnie rosnąć – zastrzega Sebastian Buczek.

Zaledwie 12 lipca 2022 r. siła dolara sprawiła, że kurs EUR/USD niemal idealnie wpasował się w parytet, osiągając w ciągu dnia poziom 1,0001. Około 15 groszy brakowało wtedy do tego, by obie główne waluty były wyceniane na 5 zł. Frank szwajcarski przekroczył 4,92 zł.

- To sygnał dla naszych polityków, by byli bardzo ostrożni w najbliższych miesiącach z mówieniem bądź robieniem czegokolwiek, co mogłoby prowokować inwestorów zagranicznych do gry na dalsze osłabienie naszej waluty. Nierozsądne wypowiedzi mogą powodować dalsze osłabienie naszej waluty, a choć osłabienie złotego jest oczywiście świetną informacją dla eksporterów, ale z perspektywy całego kraju – również sektora bankowego – jest to sytuacja niezbyt przyjemna. Mogę więc tylko zaapelować do polityków o roztropność i podjęcie działań służących otrzymaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy. Druga połowa 2022 r. i pierwsza 2023 r. to okres, w którym te środki naszej gospodarce bardzo by się przydały. Ustabilizowałyby zarówno notowania złotego, jak i sytuację gospodarczą – komentuje Sebastian Buczek.