Menedżerowie Brastera tłumaczą, dlaczego pożyczyli akcje potencjalnemu inwestorowi, a spółka kontruje krytykę onkologów.
0 — tylu od połowy marca jest akcjonariuszy telemedycznego Brastera, którzy mają więcej niż 5 proc. akcji. Ostatnim dużym inwestorem było OFE PZU, ale zdecydowało się zejść pod próg. Dla spółki rozproszony akcjonariat jest sporym problemem, bo potrzebuje zgody walnego zgromadzenia na przeprowadzenie emisji akcji i warrantów subskrypcyjnych, które ma objąć warunkowy inwestor — European High Growth Opportunities Securitization Fund (EHGOSF).

Uchwałę w tej sprawie można podjąć tylko wtedy, gdy na walnym reprezentowana jest co najmniej jedna trzecia kapitału. Na poprzednich WZA — mimo obecności PZU — nie udawało się osiągnąć tego progu i menedżerowie Brastera zakładają, że podobnie będzie na walnym 2 kwietnia. W tej sytuacji uchwałę — już bez wymogu kworum — będzie mogło podjąć walne zwołane miesiąc później.
Warunkowy inwestor ma przekazać spółce maksymalnie 44 mln zł w 17 ratach w zamian za obligacje, wymienne na warranty subskrypcyjne, które następnie mają być wymieniane na akcje nowej emisji. Spółka na gwałt potrzebuje pieniędzy, bo z pozyskanych w ofercie publicznej w 2017 r. 40,5 mln zł już niewiele zostało, a w maju zapadają obligacje na 10,5 mln zł.
Tymczasem 8 marca, czyli trzy dni po podpisaniu umowy z inwestorem, menedżerowie Brastera — prezes Marcin Halicki i wiceprezes Henryk Jaremek — pożyczyli mu akcje. Chodzi o 300 tys. walorów, czyli 3,3 proc. kapitału zakładowego spółki. Spytaliśmy Brastera o cel tej transakcji i jej warunki. Spółka wyjaśnia, że pożyczka była jednym z warunków umowy inwestycyjnej.
„Zwrot pożyczonych akcji nastąpi w terminie 24 miesięcy, licząc od daty podpisania warunkowej umowy inwestycyjnej, po spełnieniu określonych warunków wskazanych w umowie pożyczki akcji. Pożyczka akcji nastąpiła nieodpłatnie. Panowie Jaremek i Halicki nie mają żadnej umowy regulującej ich przyszłe relacje ze spółką ani żadnych warunków, które byłyby uzgodnione z EHGOS Fund. Pożyczka została udzielona przez panów w trosce o dobro spółki”— głosi odpowiedź Brastera na nasze pytania.
Tymczasem poza kłopotami finansowymi Braster ma też ostatnio problemy wizerunkowe. Pisaliśmy w „PB”, że dziewięciu znanych polskich lekarzy i specjalistów w dziedzinie onkologii wystosowało na początku marca oświadczenie, w którym stwierdzili, że wykorzystywana w urządzeniu Brastera termografia nie jest uznaną metodą wykrywania raka piersi, a w kolejnych tygodniach w publicznych wypowiedziach podważali użyteczność produktu spółki. Spółka odpierała zarzuty, podkreślając, że jej urządzenie może uzupełniać standardowe metody diagnostyczne i profilaktyczne (choć ich nie zastępuje). Znalazła wsparcie u prof. Jana Kotarskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej. W rozesłanym mediom stanowisku wskazuje on, że metoda Brastera może być wykorzystywana jako uzupełnienie w diagnostyce patologii piersi.
„Badanie piersi tym narzędziem może okazać się pomocne w gabinecie lekarza pierwszego kontaktu lub lekarza ginekologa przed standardowymi procedurami diagnostycznymi (USG piersi, mammografia). Odpowiedź na to powinny przynieść wyniki wieloośrodkowego badania, przeprowadzonego w ramach projektu Innomed, których publikacji spodziewamy się w najbliższych tygodniach” — głosi stanowisko towarzystwa.
wyjaśnienie:
W pierwotnej wersji artykułu podano, że warunkowy inwestor po zawarciu umowy pożyczki z menedżerami Brastera może od dwóch tygodni obracać akcjami spółki na GPW. Braster informuje, że nie ma takiej możliwości.
"Zgodnie z opublikowanym w dniu 11 marca 2019 r. raportem bieżącym, zostały zawarte umowy między prezesem zarządu Marcinem Halickim i wiceprezesem zarządu Henrykiem Jaremkiem a inwestorem (European High Growth Opportunities Securitization Fund), na mocy których członkowie zarządu zobowiązali się udzielić pożyczek, każdy po 150.000 szt. akcji, na rzecz inwestora. Umowy pożyczek będą zrealizowane w momencie, gdy zostaną spełnione określone warunki umowy inwestycyjnej tj. musi zostać udzielona zgoda Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy na emisję akcji i warrantów subskrypcyjnych inwestorowi. Jeżeli spółka otrzyma zgodę na realizację warunkowej umowy inwestycyjnej, dopiero akcje zostaną przekazane na rachunek inwestora" - podał Braster w przekazanym redakcji w czwartek stanowisku.
Podpis: Marcel Zatoński