Amerykanie umocnili swoje obligacje

Emil Szweda, Obligacje.pl
opublikowano: 2025-06-27 17:21

Mimo wzrostu deficytu budżetowego USA i spadku globalnej awersji do ryzyka za sprawą przerwania konfliktu Izrael-Iran, rentowność amerykańskich obligacji spadła do poziomów najniższych od dwóch miesięcy przy równolegle pikującym dolarze.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Raczej to nie pieniądze inwestorów zagranicznych stoją za wzrostem notowań amerykańskich obligacji. Od początku roku kurs dolara spadł o 15 proc. wobec m.in. euro. Rentowność rzędu 4,5 proc. nie przyciągnęłaby w takich warunkach długoterminowego kapitału. Inwestorzy portfelowi musieliby uwierzyć, że sytuacja budżetu federalnego zmieni się na lepsze, by zdecydować się na wzmożone zakupy, a dzieje się odwrotnie. Deficyt budżetowy USA liczony w ujęciu 12 miesięcy wzrósł do 6,7 proc. PKB i wygląda to jak spirala, z której nie da się wyjść. Deficyt - za sprawą nowej ustawy budżetowej przygotowanej przez administrację Donalda Trumpa - ma wzrosnąć o dodatkowych 2,8 bln USD w ciągu dekady, a finansować deficyt Amerykanie mają oczywiście zwiększoną emisją długu.

Mimo to, ostatnie tygodnie są udane dla inwestorów trzymających amerykańskie obligacje. Rentowność dziesięciolatek spadła w miesiąc z 5,58 do 5,28 proc. (spadek rentowności oznacza wzrost cen), co początkowo można było usprawiedliwiać obawami o wzrost napięcia geopolitycznego, a potem wybuchem konfliktu między Izraelem i Iranem. Jednak po zawieszeniu broni rentowność długu nadal spadała, a w tym czasie przybyło informacji o fatalnym stanie kasy budżetu federalnego USA, włącznie z opisywanym w mediach ryzykiem zawieszenia wypłaty części świadczeń emerytalnych czy rentowych już latem tego roku.

Tymczasem według szacunków Funds Society dokonanych na podstawie danych departamentu skarbu, w kwietniu br. inwestorzy zagraniczni wycofali prawie 41 mld USD z obligacji USA o dłuższym niż rok terminie wykupu, a ich łączny udział w finansowaniu zadłużenia USA spadł do 30 z 50 proc. w 2008 r.

W kwietniu - po ogłoszeniu planu taryfowego przez prezydenta USA - doszło też do wyprzedaży amerykańskiego długu. Apogeum tej fali mogło wprawdzie zostać osiągnięte, na co wskazuje przebieg notowań, ale przeczy mu utrzymująca się wyprzedaż dolara. Wygląda więc na to, że umocnienie obligacji USA to działanie krajowego kapitału. Za ostatnim umocnieniem amerykańskich obligacji może stać wypatrywane od dawna czwartkowe głosowanie Rady Gubernatorów Fedu. Stosunkiem głosów pięć do dwóch Fed zgodził się na złagodzenie kryteriów kapitałowych wprowadzonych po kryzysie finansowym w 2008 r., argumentując, że od tego czasu sytuacja największych amerykańskich banków poprawiła się, a zdjęcie z nich konieczności utrzymywania dodatkowego bufora zwiększy podaż długu. Na razie jednak rynek założył, że banki przeznaczą uwolnione rezerwy na zakupy obligacji.

Choć z kierunkiem obranym przez rynek nie warto dyskutować, to na dłuższą metę obrona rentowności tylko przez krajowych inwestorów będzie ciężka do wykonania, nawet jeśli mówimy o potężnych instytucjach amerykańskich. Nawet dla nich zbyt duże zaangażowanie w dług kraju o niemożliwym do sfinansowania koszcie obsługi zadłużenia może stać się zbyt groźną inwestycją.

Nasze papiery skorzystały na uspokojeniu geopolitycznym, a rentowność dziesięciolatek spadła o ponad 20 pkt baz., przy jednoczesnym wzroście rentowności niemieckiego długu o kilka punktów. Korelacje między poszczególnymi rynkami zaczynają się więc rozjeżdżać, ale być może to chwilowe zjawisko.

Na krajowym rynku korporacyjnym przybywa dużych emisji. 500 mln EUR pozyskał PKO BP, a 600 mln EUR uplasował Orlen. W 1 mld zł celuje Allegro, 350 mln zł wyemitowało Pekao Bank Hipoteczny. Zainteresowanie długiem firm nie słabnie.