W tym tygodniu rentowność obligacji USA była o 43 punkty bazowe wyższa od stopy dywidendy spółek z głównego wskaźnika zza oceanu S&P500. To oznacza, że obligacje są najbardziej atrakcyjne na tle akcji od połowy 2015 r., a w ostatnich latach podobnych rozmiarów rozbieżność nigdy nie utrzymywała się dłużej niż 1-2 miesiące, zauważa Sejul Gokal, strateg Bloomberga.
Ponieważ obecna rozbieżność w wycenach obu klas aktywów pojawiła się na początku listopada, ustąpić powinna nie później niż do 20 stycznia, na kiedy zaplanowano inaugurację prezydentury Donalda Trumpa, ocenia specjalista.
Według Sejula Gokala potencjalnym scenariuszem, który mógłby zredukować różnicę, byłby rajd amerykańskich obligacji w przypadku gdyby Fed podniósł na grudniowym posiedzeniu stopy procentowe, jednak towarzyszyłaby temu gołębia retoryka. Innymi możliwościami są korekta na giełdzie nowojorskiej, związana z potencjalnym osłabieniem nadziei na to, że polityka Donalda Trumpa ożywi wzrost w USA, oraz wystromienie przez Fed ścieżki wzrostu stop procentowych (taki jastrzębi sygnał doprowadziłby do załamania zwyżek na Wall Street).
Różnica między stopą dywidendy spółek ze wskaźnika S&P500 oraz rentownościami amerykańskich obligacji skarbowych od 2013 r. Im bardziej wykres idzie w dół, tym wyższa różnica w rentownościach na korzyść obligacji i tym relatywnie droższe są akcje. Źródło: Bloomberg.
