W ciągu ostatnich sześciu miesięcy kurs akcji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) wzrósł o 33 proc. A jeszcze parę dni temu było nawet lepiej. Za jeden walor operatora polskiego rynku przychodziło płacić powyżej 49 zł. To bardzo wysoki poziom. Tylko na początku historii giełdy na giełdzie oraz w 2015 r. notowania przekraczały 50 zł, a i to na bardzo krótko. Tyle, że z danych agencji Bloomberg wynika, że większość analityków wycenia jedną akcję GPW kilkanaście procent poniżej obecnej wartości rynkowej, nie mówiąc już o notowaniach powyżej 49 zł. Jedynie Wood & Company ma wycenę zbliżoną do obecnego kursu — 47,40 zł za walor, czyli 20 groszy powyżej środowego zamknięcia.





W oczach analityków na główną przyczynę zawyżania przez rynek wartości GPW wyrasta porozumienie rządu z górnikami zawarte pod koniec września 2020 r. Jeden z jego punktów odnosi się do obowiązku sprzedaży energii elektrycznej przez giełdę. Górnicy twierdzą, że przyczynia się on do wzrostu importu prądu, a co za tym idzie, bije w rentowność polskich kopalń węgla.
Pod presją górników rząd zobowiązał się do ograniczenia tzw. obliga giełdowego. Choć ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, analitycy domów maklerskich zakładają, że będą one raczej po myśli górników i przyczynią się do spadku obrotów na Towarowej Giełdzie Energii (TGE), której właścicielem jest GPW. W konsekwencji ograniczenie obliga energetycznego uderzy w wyniki GPW.
Według Mikołaja Lemańczyka z mBanku już w 2021 r. przychody GPW płynące z TGE mogą zauważalnie spaść. W swoim bazowym scenariuszu zakłada on, że obligo zostanie utrzymane na poziomie 30 proc. Przełoży się to na spadek przychodów o 5,6 proc., co w połączeniu z silną dźwignią operacyjną (duży udział kosztów stałych) jeszcze wyraźniej przełoży się na wynik netto. Z jego prognozy z 30 września 2020 r. wynika, że o ile w 2020 r. GPW jako całość zarobi jeszcze nieco ponad 138 mln zł, to w latach 2021-22 będą to kwoty rzędu 125-126 mln zł.
— Przez koszty stałe przełożenie jest mniej więcej liniowe. Spadek przychodów jest w pełni odzwierciedlany w zysku netto — zaznacza Mikołaj Lemańczyk.
— W 2020 r. przychody z tytułu obrotu energią elektryczną szacuję na około 19 mln zł. Zakładam, że w wyniku zniesienia obliga giełdowego spadną mniej więcej o 10 mln zł. Do tego dojdzie utrata przychodów z rozliczeń tych transakcji. Potencjalne zniesienie obliga odejmie więc kilkanaście milionów złotych z przychodów oraz zysku GPW — wtóruje mu Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.
Allegro motorem zmian
Według Łukasza Jańczaka wycena rynkowa akcji GPW jest obecnie tak wysoka, bo na fali optymizmu związanego z debiutem Allegro inwestorzy liczą, że ubytek przychodów z rynku towarowego zostanie zrekompensowany wzrostem obrotów na rynku finansowym, a więc tym, którego operatorem jest sama GPW. Właśnie na debiut Allegro zwraca uwagę Paweł Wieprzowski z Wood & Company, który jedną akcję GPW wycenia najdrożej. Przypomina on, że Allegro stało się największą spółką w indeksie WIG, obrazującym szerokirynek (ma w nim ponad 9 proc. udziału). Wskazuje też na dwa powody, które sprawią, że długoterminowo platforma e-commerce przyczyni się do wzrostu obrotów na warszawskim parkiecie.
— Spółki tzw. nowej ekonomii mają zazwyczaj wskaźnik obrotu znacząco wyższy od wagi w indeksach. Oznacza to, że ważąc w indeksie np. równe 10 proc., Allegro powinno dołożyć do obrotów 12-13 proc. To zaś oznacza długoterminową strukturalną zmianę wolumenów handlu na GPW. Poza tym na polskiej giełdzie duży udział w tzw. wolnym obrocie mają OFE, które tak naprawdę generują niewielki handel. W Allegro zainwestowali jednak głównie inwestorzy zagraniczni. W IPO alokacja do polskich instytucji była relatywnie niewielka. Sama struktura akcjonariatu Allegro powinna więc służyć poprawie obrotów na GPW — tłumaczy Paweł Wieprzowski.
Ekspert zwraca przy tym uwagę na inne zapowiedziane już półoficjalnie duże IPO — Pepco, Huuuge Games, Canal+. Jego zdaniem one również przyczynią się do wzrostu obrotów na GPW. Wynikom operatora rynku sprzyjać też będzie powrót na parkiet inwestorów indywidualnych.
— W historii polskiego rynku kapitałowego nie mieliśmy do tej pory tak niskich stóp procentowych, które mogą być utrzymywane przez długi czas. Sprzyjaj to aktywizacji inwestorów detalicznych. A napływ takich inwestorów powoduje wzrost efektywnej opłaty transakcyjnej pobieranej przez GPW. Jest więcej mniejszych transakcji, a na mniejszych transakcji giełda pobiera proporcjonalnie wyższe opłaty, więc jej przychody rosną szybciej od wolumenu obrotów — wyjaśnia analityk Wood & Company.
W rekomendacji wydanej już w październiku 2020 r. Michał Fidelus, analityk DM BDM, przyznaje, że niskie stopy procentowe będą wzmagać zainteresowanie giełdą, ale zaznacza jednocześnie, że przenoszenie tam oszczędności będzie procesem długoterminowym. Przypomina przy tym, że atrakcyjność giełdy jest pochodną wielu czynników, wśród których jednymi z najważniejszych są generowane stopy zwrotu. Jego zdaniem trend horyzontalny lub spadki cen akcji mogą spowodować odpływ części inwestorów oraz mniejsze zainteresowanie emitentów.
5 proc. czeka
Analitycy są raczej zgodni co do tego, że w 2021 r. GPW wypłaci dywidendę wysokości 2,50 zł na akcję. Mikołaj Lemańczyk zwraca uwagę, że jeszcze niedawno stopa dywidendy wynosiła 6-7 proc. Przy cenie akcji powyżej 49 zł zbliża się jednak do 5 proc., co oznacza, że pod względem stopy dywidendy inwestycja w GPW traci na atrakcyjności.
— W czasie niepewności związanej z COVID-19 giełda jest jedyną spółką finansową, w przypadku której wypłata dywidendy w 2021 r. jest w miarę pewna. Przy obecnej wycenie stopa dywidendy to około 5 proc. To mniej niż średnia historyczna dla GPW, ale ciągle jest to 5 proc. przy zerowych stopach procentowych i przy średniej stopie dywidendy dla indeksu WIG o połowę niższej. Więc z dywidendowego punktu widzenia GPW nadal jest atrakcyjna — komentuje Paweł Wieprzowski.