Narodowy Bank Polski inwestuje w kontrakty na indeksy akcji z USA i Europy - przyznała w Sejmie w czasie posiedzenia Komisji Finansów Publicznych Marta Kightley, pierwszy zastępca prezesa NBP Adama Glapińskiego.
- Robimy przegląd narzędzi, które stosujemy, i w zeszłym roku zarząd NBP podjął decyzję o przyjęciu niewielkiej ekspozycji na rynek akcji poprzez kontrakty futures. To kontrakty na główne indeksy akcji na rynku amerykańskim i europejskim. To jest nowość i to zostało wprowadzone w tym roku – powiedziała Marta Kightley.
Kontrakt futures to instrument pochodny, którego cena zależna jest od instrumentu bazowego (np. indeksu giełdowego, towaru, akcji itp.). Jak podkreśla Przemysław Kwiecień, futures służą do dwóch rzeczy: zabezpieczenia ryzyka albo do spekulacji.
– Ze stanowczymi komentarzami warto poczekać do oficjalnego komunikatu NBP. Niemniej jednak informacja podana przez wiceprezes banku w Sejmie brzmi dziwnie i trudno dopatrzyć się sensu w tym, że bank centralny zajmuje pozycję w kontraktach terminowych na rynku akcji. Jakie ryzyko w ten sposób chce zabezpieczyć NBP? A jeśli spekuluje, to przecież nie to jest celem banku centralnego - mówi główny ekonomista XTB.
Najbardziej znane przypadki, kiedy bank centralny angażuje się na rynku akcji, to kupowanie ETF-ów przez Bank Japonii oraz bezpośrednie zakupy akcji przez Narodowy Bank Szwajcarii.
– W pierwszym przypadku podawane jest wytłumaczenie o prowadzeniu aktywnej polityki pieniężnej, które jest dyskusyjne. W drugim decyzję SNB łatwiej zrozumieć, bo bank ten ma gigantyczne rezerwy, a kiedy jest kryzys na świecie, to te rezerwy tylko się powiększają. W Polsce jest dokładnie odwrotnie, dlatego trudno o porównania. W ostateczności NBP mógłby lokować część rezerw w ETF-ach na globalne akcje, choć taki ruch również jest bardzo dyskusyjny - dodaje Przemysław Kwiecień.