Menedżer, który często reprezentuje bycze poglądy wobec ropy, stwierdził w serii tweetów, że obawy dotyczące wpływu pojazdów elektrycznych na przyszłe zapotrzebowanie na ropę ograniczały inwestycje w projekty z długim czasem realizacji.

Paradoksalnie, te obawy o popyt mogą przynieść największy szok podażowy w historii - napisał. Jeśli ceny ropy nie wzrosną wystarczająco szybko, poziom 300 dolarów za baryłkę za kilka lat nie jest niemożliwy do osiągnięcia - dodaje.
Zarządzający funduszem hedgingowym Andurand Capital Management LLP, który skoncentrowany jest na rynku ropy, sprzeciwiał się przy tym konwencjonalnemu poglądowi, że trzycyfrowe ceny ropy będą hamować wzrost popytu.
100 USD za ropę nie zabije gospodarki – ocenia Andurand. A potrzebujemy 100+ USD za baryłkę, by zachęcić do wystarczających inwestycji poza Stanami Zjednoczonymi – wyjaśnia.
Komentarze Anduranda są podobne do wypowiedzi saudyjskiego ministra ropy Khalida Al-Faliha, który na początku tego miesiąca sugerował, że ceny mogą wzrosnąć jeszcze wyżej od obecnego poziomu zbliżonego do 75 USD za baryłkę bez powodowania strat ekonomicznych.
Widzieliśmy ceny znacznie wyższe w przeszłości, dwa razy tyle, ile mamy dzisiaj", a globalna gospodarka ma zdolność wchłaniania kosztownej ropy – stwierdził Al-Falih.
W 2008 r. cena baryłki ropy typu Brent wzrosła do prawie 150 USD.