W tym roku Dzień Hobbita świętowano w Łodzi przez dwa dni. Na targach rękodzieła Troll market sprzedawano biżuterię i nietypowe przedmioty nawiązujące do fantasy albo minionych epok. Grupa Rekonstrukcji Historycznej Gawra przybliżyła słowiańskie techniki walki (można też było spróbować w nich swoich sił), zaś tancerze z Balfolk Łódź zorganizowali niedzielną potańcówkę. Organizatorzy nie trzymali się ortodoksyjnie stylizacji związanych ze światem stworzonym przez Tolkiena, lecz zaaranżowali przestrzeń dla miłośników fantastyki i historii. Łącznie Dni Hobbita odwiedziło około tysiąca osób.
Muzyka z iskierkami
Nie była to pierwsza taka akcja w kawiarni i galerii Surindustrialle prowadzonej przez Fundację B.I.E.D.A. Wokół tego baśniowo-steampunkowego miejsca skupiła się społeczność miłośników fantastycznych klimatów, którzy czują potrzebę działań artystycznych.
Jego współtwórca, artysta spawacz Andrzej Czapliński, z wykształcenia jest muzykiem, absolwentem liceum plastycznego i Akademii Muzycznej w Łodzi. Ze spawaniem artystycznym zetknął się w klubie Forum Fabricum, skupiającym artystów niezależnych. Tam zobaczył pokazy Bartłomieja Kolbusza i Krzysztofa Modrzejewskiego.
– Po latach spotkałem przypadkiem Krzysztofa Modrzejewskiego, porozmawialiśmy o tym, że warto wzajemnie się wspierać. Prowadziłem wtedy działalność związaną z efektami specjalnymi do filmów, w dyskotekach, na koncertach, jeździłem w tygodniowe trasy po Polsce. Krzysztof, przychodząc do mojej pracowni, zaczął mi pomagać. Przyniósł kiedyś spawarkę, spróbowałem i nie wiadomo kiedy – miałem już swoją… – wspomina Andrzej Czapliński.
Każdy artysta posługujący się spawarką wypracowuje własną drogę – to może być skupienie się na iskierkach na scenie, inspiracja złomem postindustrialnym, szukanie własnych technik, materiałów, sposobów obróbki.
– Nie jesteśmy dla siebie konkurencją, próbujemy zarażać się wzajemnie pomysłami i kreatywnością, nowymi spojrzeniami na stare rzeczy – mówi artysta.
Tuwim na ścianie
Surindustrialle otworzyli w 2014 r., traktując to jako przygodę. Nie spodziewali się, że galeria tak się rozwinie.
– Tworzyliśmy wspólnie z pełnymi pasji kreatywnymi duszami z Łodzi, mając raptem tyle pieniędzy, ile kosztował profesjonalny ekspres do kawy. Przeobraziliśmy puste podwórko przy Piotrkowskiej w miejsce z lampami z metalu, fotelami, roślinami posadzonymi w plastikowych kegach po piwach rzemieślniczych. Zbudowałem też metalową rikszę, którą można było zobaczyć na najsłynniejszej ulicy naszego miasta – mówi Andrzej Czapliński.
Na ścianę podwórka trafiła też kontrowersyjna rzeźba „Dupa Tuwima” – pokłosie projektu sprzed 10 lat realizowanego wspólnie z łódzkim twórcą muzycznym i dźwiękowym Suavasem Lewym.
– Tworzyliśmy wtedy Kolektyw B.I.E.D.A. – Biuro Interwencyjnej Edukacji i Dydaktyki Artystycznej – łączący działania spawalnicze z muzycznymi, a nawet ogrodniczymi i upcyklingowymi, z którego wyłoniła się galeria – opowiada artysta spawacz.
Rok 2013 został ogłoszony rokiem Juliana Tuwima. Z tej okazji w noc sylwestrową w kinie Charlie odsłonięto rzeźbę „Dupa Tuwima”. Autor utworów dla dzieci był też twórcą wodewili, tekstów piosenek, librett operetkowych. „Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali” napisał pod wpływem rozgoryczenia i poczucia bezsilności. W Łodzi po odsłonięciu rzeźby zawrzało. Spotkała się ze sprzeciwem Fundacji im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim. Ostatecznie trafiła na ścianę kawiarnio-galerii najpierw przy Piotrkowskiej, obecnie pod nowym adresem.
Metal, drewno, plastik, ziemia
Ledwie Surindustrialle przeprowadziło się na kolejne podwórze przy ul. Legionów w centrum Łodzi, zaczęła się pandemia. Galerio-kawiarnia, prezentująca i sprzedająca również prace zaprzyjaźnionych artystów, musiała się zamknąć, ale wykorzystując swoje umiejętności i urządzenia, przy wsparciu finansowym fanów zaczęła produkować przyłbice dla służb medycznych – rozdano ich dwa tysiące. Po wymuszonej przerwie pracownia metaloplastyczna została odtworzona, działania artystyczne ponownie podjęte, ale zaczął się potężny remont znajdującego się obok placu Wolności, co utrudniło dostęp do kawiarni. Miejsce skupiło jednak wokół siebie tak silną społeczność, że podczas Dnia Hobbita nie zawiodły elfy, hobbici, trolle i postacie z innych baśniowych krain.
– Podejmujemy sporo działań, które angażują zainteresowanych fantastyką, rekonstruktorów, twórców kostiumów. Podczas Dnia Hobbita pogoda była fatalna, ale natura zaopiekowała się imprezą, stoiska osłoniło rosnące na podwórku drzewo, na którym wisi metalowa głowa Barloga, potwora z mitologii stworzonej przez Tolkiena – to świetnie się wpisało w baśniowy klimat trylogii. Odwiedzający przebrali się za postacie nie tylko związane z Tolkienem – ponieważ hobbit to przyroda, legenda, mitologia, nie chcieliśmy niczego szufladkować, tylko potraktować święto jako kultywowanie literatury i fantastyki. Przychodzą też do nas osoby szukające klimatów związanych z Harrym Potterem – co roku świętujemy jego urodziny, z Władcą Pierścieni, z Hobbitem, z Wiedźminem, z Terrym Pratchettchem – organizujemy Juwenalia na Niewidocznym Uniwersytecie – wymienia Andrzej Czapliński.
Podwórko dla baśni i mitu
W Surindustrialle tematem kreacji jest też… herbata. Herbaciarnia w galerii proponuje sporo mieszanek własnego autorstwa. Trafiają do nich np. listki mięty rosnącej w skrzynkach na kawiarnianym podwórku. Jego mur porasta też winorośl, pod którą dojrzewają pomidory, kwitną aksamitki, pachnie tymianek.
Andrzej Czapliński cieszy się, że wokół Surindustrialle udało się zgromadzić środowisko indywidualistów.
– To różnorodność tworzy zespół, w którym zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mógł go wesprzeć w dziedzinie, na jakiej się zna. Przychodzą tu studenci, licealiści, ale też ich rodzice, miłośnicy fantastyki i gier RPG. Okazało się, że mam wokół siebie mnóstwo ludzi, którzy niekoniecznie potrafią spawać, ale inspirują, by zamiast metalu użyć drewna, tworzywa, wykorzystać przedmioty, które mogłyby trafić na śmietnik, a mają kawał historii i dużo piękna w sobie. Wszystkim dajemy możliwość próbowania i uczenia się – tak powstała np. przedziwnego kształtu wielopoziomowa donica, przedmiot stworzony podczas nauki pracy z siatkobetonem. Osoby uczestniczące w tworzeniu tego miejsca włożyły mnóstwo energii w kreację, miały odwagę, żeby spróbować sił twórczych. Uznaliśmy, że trzeba iść w tym kierunku, bo jest wielu ludzi, którzy potrzebują miejsca, gdzie chętnie coś zrobią, czegoś się nauczą, a przy okazji mają własny wkład w coś, co dalej żyje, jest dostępne dla wszystkich, a oni zyskują poczucie, że są częścią tej całości. Nawet jeżeli są amatorami, mogą zrobić coś świetnego – uważa Andrzej Czapliński.