Próba sprzedaży należących do Atlantica kilkunastu znaków towarowych z początku tego roku pozostała nierozstrzygnięta. W postępowaniu przetargowym nie nastąpiło otwarcie ofert, bo ich po prostu nie było. Tycjan Saltarski, syndyk bieliźniarskiej spółki, próbuje je sprzedać po raz kolejny. Obecna cena wywoławcza to 954 tys. zł, poprzednio było to 1,9 mln zł, a oferty można składać do 28 sierpnia. Pod koniec marca, gdy skończył się termin składania ofert w poprzednim przetargu, biuro syndyka informowało, że znaleźli się potencjalni inwestorzy, ale ich oferty wpłynęły „poza procedurą przetargową”.
Jeszcze wcześniej, przy okazji przetarguzakończonego we wrześniu 2016 r., Tycjan Saltarski informował o ok. 10 zainteresowanych — branżowych i finansowych, którzy ostatecznie również nie złożyli ofert. Wtedy znaki sprzedawanebyły wraz z zaległym towarem za 8,2 mln zł. Kolejna próba, również bezskuteczna, nastąpiła w listopadzie. W tle kolejnych podejść do sprzedaży pozostaje walka Wojciecha Morawskiego, prezesa Atlantica, który nie zgadza się z ogłoszoną upadłością likwidacyjną spółki. Cały czas jest przekonany, że marka może wrócić na rynek.
Sam równocześnie zaczął doradzać przy rozwoju bliźniaczego bieliźnianego konceptu — Pacific Club, stworzonego przez byłych menedżerów Atlantica. Pytany o zainteresowanie zakupem znaków towarowych od syndyka deklarował w lutym w rozmowie z „PB”, że jeśli nie będzie innego wyjścia, to stanie do przetargu. W poprzednim nie wziął udziału. Czy wystartuje w tym? — Do czasu rozstrzygnięcia przetargu nie chcę udzielać żadnych komentarzy — ucina teraz Wojciech Morawski