Avallon idzie po miliard na wykupy menedżerskie

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-04-27 20:00

Fundusz private equity do końca roku chce zebrać ok. 1 mld zł na kolejne inwestycje. Liczy m.in. na krajowe fundacje rodzinne.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są cele inwestycyjne funduszu Avallon
  • jak obecne otoczenie gospodarcze i polityczne wpływa na zbieranie kapitału przez fundusze private equity
  • jak szef Avallonu ocenia kondycję warszawskiej giełdy i jej atrakcyjność z perspektywy funduszy i spółek
  • co sądzi o inwestycjach w branże okołomilitarne
  • dlaczego fundusze private equity są zainteresowane partnerstwem z polskimi fundacjami rodzinnymi
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Gdy na giełdach jest niestabilnie, a w otoczeniu gospodarczym dominuje niepewność, fundusze private equity wietrzą inwestycyjne okazje – i potrzebują na nie kapitału. Pieniądze na zakupy właśnie zaczął zbierać wywodzący się z Łodzi fundusz Avallon, który działa na polskim rynku od ponad dwóch dekad.

W ramach poprzedniego, trzeciego funduszu Avallon zebrał w 2021 r. 137 mln EUR, które zainwestował w osiem spółek — jedną z nich zdążył już sprzedać. Teraz ruszył ze zbieraniem funduszu czwartego - liczy na 220-260 mln EUR (0,95-1,15 mld zł). Pieniądze chce przeznaczyć przede wszystkim na realizację wykupów menedżerskich, w których się specjalizuje.

- Możemy zrealizować jeszcze jedną inwestycję z trzeciego funduszu i ewentualnie dodatkowe inwestycje w spółkach portfelowych. To naturalne, że w tym momencie ruszamy ze zbieraniem kolejnego funduszu. Chcemy pozyskać pieniądze do końca roku. Otoczenie jest niestabilne, ale uważamy, że w takich warunkach inwestycje private equity są tym bardziej atrakcyjne - fundusze inwestujące w niestabilnych czasach zawsze miały dobre stopy zwrotu - mówi Tomasz Stamirowski, partner zarządzający Avallonu.

Lokalne atuty

W ostatnich kilkunastu miesiącach nowe fundusze zebrały m.in. Innova (407 mln EUR), Value4Capital (110 mln EUR), Enterprise Investors i Tar Heel Capital (120 mln EUR). W większości przypadków sporą część kapitału dorzuciły instytucje rozwojowe: PFR, EBOR czy IFC z grupy Banku Światowego.

- Ostatnie trzy lata były trudne pod względem zbierania kapitału, nie tylko w Polsce. Po boomie covidowym przyszła inflacja, wojna zwiększyła ostrożność zagranicznych inwestorów, a teraz mamy perturbacje na poziomie globalnym. Paradoksalnie to ostatnie może nam sprzyjać. Przez lata europejscy inwestorzy dużą część kapitału kierowali do USA jako najbardziej płynnego, dojrzałego i szybko rosnącego rynku. Teraz dywersyfikacja geograficzna nie jest już taką wartością, a inwestorzy w świetle odejścia od globalizacji mogą woleć bardziej przewidywalne lokalne fundusze. Boom na Amerykę się skończył, Azja jest bardziej ryzykowna, sądzę więc, że europejscy inwestorzy będą coraz większą część portfela lokowali na kontynencie - uważa Tomasz Stamirowski.

Fundusz chce przeznaczać na pojedynczą inwestycję ok. 20 mln EUR, czyli więcej niż wcześniej. Jest też otwarty na koinwestycje z innymi graczami rynkowymi.

- Na polskim rynku jest luka w transakcjach takiej wartości - konkurencja w praktyce jest bardzo mała, bo albo mamy mniejszych graczy czy bardziej ryzykowne fundusze venture inwestujące w mniejsze i niedojrzałe spółki, albo wyraźnie większe, regionalne czy globalne fundusze, które po spółki średniej wielkości się nie schylają - tłumaczy partner zarządzający Avallonu.

Inwestycyjna baza

Kapitał ma pochodzić w dużej mierze od obecnych inwestorów. Minimalny próg wejścia to 5 mln EUR.

- Mamy od wszystkich deklarację uczestniczenia w kolejnym funduszu. W drugim funduszu, z którego ostatnią spółkę sprzedaliśmy w ubiegłym roku, wygenerowaliśmy dla nich średnioroczną stopę zwrotu netto na poziomie 17 proc. To solidna baza do zbierania kolejnego funduszu. Mamy też nadzieję, że zaangażują się krajowi inwestorzy prywatni, czyli przede wszystkim fundacje rodzinne - mówi partner zarządzający Avallonu.

Globalnie fundusze private equity tworzą specjalne wehikuły inwestycyjne z myślą o rodzinnych biurach.

- Przedsiębiorcy, również w Polsce, mają coraz więcej pieniędzy, które inwestują nie tylko w swoich branżach. Często przeznaczają je na nieruchomości czy fundusze o alokacji globalnej. Do tej pory oferta inwestycji w fundusze private equity działające w Polsce była dla krajowych przedsiębiorców ograniczona. Już przy poprzednim funduszu mieliśmy plan stworzenia wehikułu dla współpracujących z nami właścicieli firm i menedżerów, ale zdążyliśmy zamknąć fundusz, zanim się zmaterializował. Mamy nadzieję, że teraz będzie inaczej - powstanie fundacji rodzinnych sprofesjonalizowało ten rynek, przedsiębiorcy mają doradców prawnych i finansowych, szukają okazji do dywersyfikacji majątku - ocenia Tomasz Stamirowski.

Avallon liczy też na zaangażowanie polskich i międzynarodowych instytucji, które dostarczają pieniądze funduszom private equity. Z krajowym kapitałem instytucjonalnym jest jednak w Polsce problem.

- Na dojrzałych rynkach, nie tylko w USA, ale też w Wielkiej Brytanii czy Skandynawii, 50-60 proc. kapitału dostarczają mniejszym funduszom lokalne instytucje - ubezpieczyciele czy fundusze emerytalne. U nas ich aktywność ze względów regulacyjnych jest śladowa. Trwa dyskusja, jak to zmienić, ale nie zakładamy, by przy zbieraniu przez nas nowego funduszu w tej kwestii wiele się wydarzyło – tłumaczy przedstawiciel Avallonu.

Branżowy wachlarz

Fundusz ma obecnie w portfelu siedem spółek. To produkujący środki czystości Clovin, oświetleniowy Norlys, wytwarzające domki mobilne Letniskowo, dystrybutor karmy dla psów i kotów MPPK Group, a także SAT - właściciel sieci sportowej S'portofino, Globema - dostawca oprogramowania geoprzestrzennego oraz czeski TES - producent maszyn i komponentów elektrycznych.

- W przypadku dwóch z nich jesteśmy w trakcie zaawansowanych rozmów z potencjalnymi kupującymi - mówi Tomasz Stamirowski.

Do tej pory Avallon inwestował w spółki z szerokiego wachlarza branż – od ciężkiego przemysłu przez sektor spożywczyh i detalistów po IT. Tymczasem w ostatnich miesiącach w Europie coraz więcej mówi się o konieczności finansowania inwestycji okołozbrojeniowych przez kapitał instytucjonalny. Fundusz jest zainteresowany?

- Na pewno nie zamierzamy inwestować w produkcję broni. To nie jest produkt jak każdy inny, chodzi o względy etyczne, nie inwestujemy też w używki czy hazard. Na pewno widzimy jednak trend związany z rosnącą atrakcyjnością firm okołozbrojeniowych. Broń nas nie interesuje, ale produkcja kamizelek kuloodpornych czy np. cyberbezpieczeństwo, centra danych, które mogą działać na rzecz wojska – czemu nie. Na pewno jest bardzo duży segment rynku, który będzie beneficjentem wzrostu wydatków na zbrojenia – przyznaje partner zarządzający Avallonu.

Giełdowa słabość

Podstawowym scenariuszem wyjścia dla Avallonu jest sprzedaż spółek inwestorom branżowym lub większym funduszom. Giełda jest ścieżką wyjścia tylko teoretycznie, choć w ciągu ostatnich kilku miesięcy, po długim okresie debiutowej posuchy, fundusze private equity sprzedały na GPW akcje Żabki (zrobił to CVC) i Diagnostyki (Mid Europa Partners). Nie udało się natomiast IPO chorwackiego Studenaca, którego na giełdę chciał wprowadzić fundusz Enterprise Investors.

- Historycznie fundusze private equity miały duży udział w budowaniu siły spółek, które teraz są na giełdzie i mają wielomiliardową kapitalizację, jak Allegro, Dino czy InPost. Nie wydaje mi się jednak, by teraz giełda była atrakcyjnym miejscem do wychodzenia z inwestycji. Jej percepcji nie pomagają też na pewno wypowiedzi polityków o spółkach z udziałem skarbu państwa. Z perspektywy sprzedających jej istnienie jest miłym dodatkiem, bo zawsze można przeprowadzić sprzedaż w tzw. formule dual track, ale w praktyce sprawdza się to tylko przy największych, najbardziej rozpoznawalnych spółkach - mówi Tomasz Stamirowski.

Zdaniem partnera zarządzającego Avallonu giełda nie jest atrakcyjna nie tylko jako miejsce wyjścia dla funduszy, ale też jako rynek dostarczający firmom pieniędzy na rozwój.

- Jako fundusze private equity kierujemy pieniądze do najlepszych, najbardziej aktywnych firm. Przeregulowane rynki giełdowe nie są dla nich źródłem kapitału na ekspansję, a ktoś tę rolę musi spełnić. Przy takiej ilości prywatnego kapitału, jaki jest dostępny za pośrednictwem funduszy, giełda, z jej obowiązkami informacyjnymi i regulacjami, po prostu nie jest atrakcyjna. A firmy potrzebują w niestabilnych czasach nie tylko kapitału, ale też jasnej strategii oraz wsparcia właściciela w jej wdrażaniu. Dotyczy to zwłaszcza biznesów, w których nie ma sukcesora, więc zamiast się rozwijać, inwestować w ekspansję zagraniczną czy rozbudowę potencjału produkcyjnego, po prostu tkwią w miejscu – uważa Tomasz Stamirowski.

Okiem ekspertki
Firmy szukają partnera, nie kupca
Anna Maria Jędrzejczak
partner zarządzający Marktlinku Polska

Zbieranie kapitału przez fundusze private equity w 2025 r. to bardziej bieg z przeszkodami niż sprint po gotówkę. Fundraising stał się testem odporności i wiarygodności. Geopolityka, czyli wojna w Ukrainie i niepewność co do polityki USA, a także inflacja i ostrożność inwestorów skutecznie weryfikują determinację zarządzających. A jednak – jak pokazuje przykład Avallonu – to właśnie w takich warunkach inwestorzy szukają wehikułów, które znają lokalny rynek i działają z chirurgiczną precyzją. Fundusz koncentruje się na segmencie mid-cap – firmach średniej wielkości, z potencjałem wzrostu, ale często bez dostępu do globalnego kapitału. To właśnie tu dziś zachodzą najciekawsze procesy profesjonalizacji, konsolidacji i sukcesji.

W Marktlinku Polska, który doradza właścicielom firm rodzinnych w transakcjach M&A, widzimy wyraźną zmianę. Przedsiębiorcy postrzegają fundusze private equity nie jako „ostatni krok”, ale jako narzędzie do rozwoju. I co ważne – nie chcą oddawać pełnej kontroli. Szukają partnera, nie kupca.

Jednocześnie w obliczu spadku zaangażowania inwestorów z USA i Azji europejskie fundusze coraz częściej zwracają się ku lokalnym inwestorom, takim jak biura rodzinne. W Polsce zmiana pokoleniowa oraz nowe możliwości, np. fundacje rodzinne, sprawiają, że zamożne familie profesjonalizują zarządzanie majątkiem i szukają długoterminowych inwestycji. Jeśli fundusze zaoferują prostą strukturę, lokalne know-how i strategię dopasowaną do potrzeb firm rodzinnych – nie tylko zbiorą kapitał, ale też mogą pomóc w przedefiniowaniu roli kapitału prywatnego w polskiej gospodarce.

Okiem ekspertki
Przedsiębiorcom rośnie apetyt inwestycyjny
Paulina Waksman-Skibińska
członkini zarządu CMT Family Office

Polska gospodarka wchodzi w kolejną fazę dojrzewania. Pokolenie przedsiębiorców, które budowało firmy w pierwszych dekadach po transformacji ustrojowej, stoi dziś przed kluczowymi wyzwaniami sukcesji lub decyzją o sprzedaży biznesu. To przełomowy etap — czas akumulacji majątku oraz redefinicji swojej roli w gospodarce.

Naturalnym kierunkiem dla wielu przedsiębiorców staje się przejście od aktywnej działalności operacyjnej do roli inwestora. Zmiana ta pociąga za sobą potrzebę stworzenia odpowiednio zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego, który nie tylko zabezpieczy dotychczasowy dorobek, ale będzie również generować długoterminowy wzrost wartości.

Dla wielu inwestorów pierwszym wyborem pozostają nieruchomości — aktywa postrzegane jako stabilne i przewidywalne. Coraz częściej jednak słyszymy głosy o przeciążeniu tym segmentem rynku i potrzebie dywersyfikacji. Inwestorzy poszukują nowych, bardziej zróżnicowanych możliwości — bezpośrednich inwestycji kapitałowych w spółki prywatne, a także rozwiązań zbiorowego inwestowania, które umożliwiają zaangażowanie w przedsięwzięcia o strategii zgodnej z ich podejściem biznesowym.

Ta ewolucja skłania do szerszego spojrzenia na inwestowanie — coraz większe znaczenie zyskują aktywa alternatywne, w tym private equity i venture capital. Sprzyja temu również rosnąca popularność fundacji rodzinnych, które choć nowe na polskim rynku, szybko zyskały uznanie jako narzędzie profesjonalnego, wielopokoleniowego zarządzania majątkiem.

Fundacje rodzinne oferują nie tylko uporządkowaną strukturę, ale także sprzyjają podejmowaniu decyzji inwestycyjnych w długim horyzoncie czasowym. Dzięki temu naturalnie wpisują się w strategię inwestowania w aktywa o wyższym potencjale wzrostu, ale też wyższym poziomie ryzyka, jak właśnie PE i VC.