PAP: V.Toy wyjechał, a Biała Podlaska czeka na port lotniczy

Przemek Barankiewicz
opublikowano: 2003-04-15 17:25

15.4.Warszawa (PAP) - Turecki biznesmen Vahap Toy, który zapowiadał inwestycje na lotnisku w Białej Podlaskiej, wyjechał we wtorek z Polski. Władze Białej Podlaskiej wierzą, że zapowiedziana przez niego inwestycja dojdzie do skutku.

Toy musiał opuścić Polskę, gdyż wojewoda mazowiecki nie przedłużył mu prawa pobytu w naszym kraju. Turecki biznesmen odwołał się od decyzji wojewody do Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców.

"Vahap Toy wyjechał z Polski, ale wróci w najbliższym czasie, najdalej po świętach wielkanocnych, jako zwykły obywatel turecki" - powiedział PAP rzecznik spółki Epit i Korporacja Rozwoju Wschód-Zachód, której Vahap Toy jest prezesem, Andrzej Zieliński.

"Zakładamy, że odwołanie zostanie rozpatrzone dla nas korzystnie, bo w decyzji były uchybienia formalne. Poza tym pan Toy może ustalić pełnomocnika i nie ma obowiązku przebywać cały czas w Polsce, żeby prowadzić tu interesy. W najbardziej pesymistycznej wersji będzie przyjeżdżał do Polski na trzy miesiące" - dodał Zieliński.

Władze Białej Podlaskiej wierzą, że Vahap Toy będzie inwestował na tamtejszym lotnisku. Prezes spółki Epit i Korporacja Rozwoju Wschód-Zachód obiecywał tam inwestycje wartości 6 mld dolarów, m.in. wybudowanie portu lotniczego, hoteli, kasyn, toru Formuły 1 i campusu uniwersyteckiego, co miałoby dać setki miejsc pracy.

Prezydent Białej Podlaskiej Andrzej Czapski podkreśla, że lotnisko jest konieczne dla rozwoju regionu. "Bezrobocie w Białej

Podlaskiej przewyższa 20 proc. Największym pracodawcą jest tutaj szpital i oświata. Wiem, że pan Toy wróci za kilka dni do Polski, zresztą może tu działać przez pełnomocnika" - powiedział Czapski.

Podkreślił, że jak dotąd nikt inny poza Toyem nie złożył podobnej propozycji. "Jeśli nie będzie to Vahap Toy, to gorączkowo będziemy poszukiwać innego inwestora, ale to byłoby na pewno bardzo trudne" - dodał.

Władze Białej Podlaskiej w nadziei, że inwestycja dojdzie do skutku, nie naciskają tureckiego inwestora w sprawie spłaty 2 mln niezapłaconego podatku od 70 ha gruntów sąsiadujących z lotniskiem. "Ja nie traktuję tego długu na równi z podatkiem od działającej i funkcjonującej firmy. To są nieużytki, na których i tak nic by nie było" - tłumaczy Czapski. Jego zdaniem, zmuszanie Toya do opuszczenia Polski jest nielogiczne. "Nie wyobrażam sobie, że kogoś wypędza się z kraju za to, że ma w nim długi. Jak pojedzie do Turcji, to przecież tych długów nigdy nie odzyskamy" - powiedział.

Władze samorządowe województwa lubelskiego również traktują lotnisko w Białej Podlaskiej jako ważne i niezmiernie potrzebne dla rozwoju regionu. Jego powstanie jednak, ich zdaniem, nie jest zależne od obecności Toya. "Osoba Vahapa Toya nie jest tutaj dla nas wiążąca. Inwestycja powinna być realizowana bez względu na to, czy Toy będzie tu inwestorem, czy nie. Jeśli nie on, to kto inny" - powiedział rzecznik prasowy marszałka województwa lubelskiego Tomasz Makowski.

Samorząd województwa lubelskiego nie podjął także decyzji w sprawie przejęcia udziałów Skarbu Państwa w spółce Port Lotniczy Biała Podlaska, której udziałowcem jest Vahap Toy. Spółka ta jest zadłużona na ponad 1 mln zł. "Nie wiemy jeszcze wszystkiego na temat sytuacji finansowej spółki" - powiedział Makowski.

Finansowanie spółki ma być przedmiotem obrad walnego zgromadzenia udziałowców zaplanowanego na 25 kwietnia.

Spółka Epit i Korporacja Rozwoju Wschód-Zachód jako jedyna przystąpiła do przetargu w Agencji Mienia Wojskowego na dzierżawę lotniska w Białej Podlaskiej. "Spółka Vahapa Toya przetarg wygrała, ale ostateczna decyzja należy do prezesa agencji, który musi podpisać protokół przetargu. Jeśli nie podpisze, to przetarg będzie unieważniony" - powiedział rzecznik prasowy Agencji Mienia Wojskowego Zdzisław Zieliński.

Plany utworzenia przez Vahapa Toya polskiego "Las Vegas" w Białej Podlaskiej stały się głośne po tym, jak ekolodzy i leśnicy zaprotestowali w ubiegłym roku przeciwko wycince ok. 1300 ha lasów państwowych pod inwestycje Toya. W mediach wielokrotnie wątpiono w realność zapowiedzianych inwestycji. Podzieleni byli w tej sprawie politycy, wielu z nich nie wierzyło w realność wizji Toya, inni bardzo popierali jego plany. Inwestycje tureckiego biznesmena badały też służby specjalne. (PAP)