Skłócone strony usiadły do stołu. Nikt nie wstanie przed podpisaniem porozumienia
Era dla Niemców, pieniądze na Francuzów, nowe życie dla Elektrimu. Czwartym wygranym jest skarb państwa.
Jedna spółka, dziesięć lat sporu przez sądami w wielu krajach, kilkadziesiąt wyroków, często sprzecznych, miliony wydane na prawników. Emocje, oskarżenia, lobbing, przepychanki, także fizyczne, nocne zdobywanie siedziby, wieczorne posiedzenia sądów. Było, minęło.
Zielone światło
Od kilku tygodni do redakcji "Pulsu Biznesu" trafiają informacje, że konflikt wokół Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC), który wydawał się nie do rozwiązania, właśnie wygasa. Elektrim, Deutsche Telekom (DT) i Vivendi usiedli kilka miesięcy temu do stołu. Efekt? Zielone światło do zawarcia ugody. Kiedy? W najbliższych tygodniach. To informacje nieoficjalne. Oficjalnie strony albo nie chcą rozmawiać, albo używają powtarzanych przez lata sloganów.
— Vivendi dąży do zabezpieczenia wszelkich korzyści ekonomicznych wynikających z inwestycji w Elektrim Telekomunikację (ET) i PTC — mówi Aleksander Kobecki reprezentujący Vivendi, które na konflikcie traci najwięcej.
— Zawsze mówiliśmy, że porozumienie między zwaśnionymi stronami przyjmiemy z radością — mówi Anna Bischof z Deutsche Telekom, który zyskuje najwięcej.
Kilka dni temu doszło do zmian w zarządzie PTC. Od stycznia szefem spółki będzie Miroslav Rakowski. Tuż przed jego powołaniem do KRS wpisano poprzedni zarząd (Klausa Hartmanna i Jensa Beckera, dyrektora finansowego).
— Czekaliśmy na tę decyzję od złożenia wniosku w KRS w listopadzie 2006 roku — mówi Zbigniew Lazar, rzecznik prasowy PTC.
Elektrim milczy. Od lat rozgrywa partię — przez niektórych komentowaną: zjeść ciastko i mieć ciastko. Ciastko straci, ale przeżyje.
Ważna data
Dokładnie sześć lat temu, w listopadzie 2004 r., trybunał arbitrażowy orzekł, że Elektrim naruszył umowę wspólników PTC. Oskarżenia wysunął Deutsche Telekom po tym, jak Elektrim przeniósł kontrolny pakiet udziałów w operatorze do Elektrimu Telekomunikacja i, spółki założonej wspólnie z francuskim gigantem medialnym Vivendi. Trybunał orzekł, że transakcja była bezskuteczna, tzn. że papiery PTC należą do Elektrimu. Stwierdził także, że Elektrim musi w krótkim czasie odzyskać papiery z ET oraz że nie ma jurysdykcji nad ET. Francuzi stwierdzili więc, że wyrok ich nie dotyczy. Elektrim straszył, że jeśli nie odzyska papierów, DT będzie mógł kupić je po wartości księgowej (znacząco niższej od rynkowej — tak orzekł trybunał). Sprawą zajmowały się sądy wszystkich instancji — Elektrim wniósł tylko o częściowe uznanie wyroku, bez punktu dotyczącego ET. Kolejna rozprawa już niebawem — 17 listopada o godzinie 11:20 Sąd Najwyższy rozpatrzy kwestię uznania wyroku.
— To ostateczna instancja w Polsce, której wyrok może wpłynąć na przebieg konfliktu udziałowców PTC — mówi Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polsatu i większościowy akcjonariusz Elektrimu.
— Liczymy, że sąd zatwierdzi wyrok — dodaje Anna Bischof.
Na korytarzach PTC mówi się, że koniec konfliktu to kwestia tygodni.
— Rozmowy były prowadzone wielokrotnie w ciągu ostatnich sześciu lat, ale jak dotychczas do porozumienia nie doszło — dodaje Zygmunt Solorz-Żak.
Ostrożności nigdy za wiele. Kilka razy wcześniej z różnych stron pojawiały się informacje, że skłócone firmy dojdą do porozumienia. Zawsze jednak któraś z nich wstawała od stołu. Często bezpośrednią przyczyną zerwania rozmów był kolejny wyrok kolejnego sądu. Zazwyczaj wzmacniał jedną ze stron. Tym razem jest inaczej.
Biznesowa układanka
Scenariusz przedstawiany przez naszych rozmówców jest banalnie prosty. Podstawa to wycofanie wszelkich roszczeń. Niemcy przejmują 100 proc. PTC. W księgach mają rezerwę, dzięki której mogą spłacić Francuzów, którzy potrzebują gotówki. Mówi się, że 2 mld EUR posłużą na częściowe sfinansowanie wykupienia brakujących akcji SFR, drugiego telekomu nad Sekwaną. Vivendi ma kontrolę, ale 44 proc. akcji sprzedaje Vodafone. Pakiet wycenia się na nawet 7 mld EUR. Skąd reszta? Ze sprzedaży 20 proc. NBC Universal. Analitycy sugerują, że do transakcji mogłoby dojść pod koniec roku. To zbieżna data z informacjami krążącymi wokół PTC.
To pierwszy wątek. Kolejnych nie brakuje. Jeśli fundamentem porozumienia jest wycofanie wszelkich wzajemnych roszczeń, to znaczy, że w rozmowach muszą uczestniczyć także obligatariusze Elektrimu oraz skarb państwa. Pierwsi zostali spłaceni, ale domagają się jeszcze tzw. płatności końcowej. 22 października sąd apelacyjny w Londynie orzekł, że należy im się jeszcze 185 mln EUR. Trudno przypuszczać, by Elektrim zgodził się na porozumienie bez spłaty tego długu, którego prawdopodobnie nie będzie kwestionował. Do kieszeni sięgnie DT, które i tak musi polskiej spółce zapłacić drugą część za udziały PTC — Elektrim sprzedał je w myśl jednego z kolejnych orzeczeń wiedeńskiego trybunału. Dostał już ponad 600 mln EUR (wydane na spłatę obligatariuszy). Ma dostać jeszcze około 200 mln EUR.
Szersze kręgi
Kolejnym zainteresowanym polubownym rozwiązaniem sporu jest skarb państwa. Francuzi domagają się od Rzeczypospolitej Polskiej 12 mld zł za złamanie zapisów umowy o współpracy gospodarczej. Chodzi oczywiście o PTC (dla przypomnienia — Vivendi nazwało wydarzenia wokół tej spółki "największą kradzieżą w dziejach nowożytnej Europy", Elektrim odpowiadał, że wchodząc w spółkę, zdawali sobie sprawę z ryzyka inwestycji). Francuzi argumentują, że straty są skutkiem niefrasobliwości polskich sądów.
— Trwa arbitraż. Tyle mogę powiedzieć — usłyszeliśmy od Marcina Dziurdy, szefa Prokuratorii Generalnej.
Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu, który z ramienia resortu czuwa nad interesem Polski w sporze z Vivendi, potwierdza, że rozmowy ugodowe trwają, a w ostatnim miesiącu "coś działo się w tej sprawie". Jednak, jego zdaniem, na optymizm jeszcze za wcześnie.
— Z porozumieniami tak już jest, że raz są bliżej, a raz dalej. Taka jest specyfika rozmów ugodowych. Wolę zachować ostrożność i nie wypowiadać się na ten temat, dopóki nie będę pewien, że skarb państwa znajduje się po bezpiecznej stronie rzeki — mówi Zdzisław Gawlik.
Resort czeka na formalne porozumienie między Vivendi, Deutsche Telekom i Elektrimem.
— Najpierw muszę poznać jego treść. Potem będę oczekiwał propozycji, która należycie zabezpieczy interesy skarbu w tym konflikcie. Na razie takiej nie otrzymaliśmy — dodaje wiceminister.
Równolegle skarb negocjuje z Rafako, spółką kontrolowaną przez podmioty związane z Zygmuntem Solorzem-Żakiem, sprzedaż reszty akcji ZE PAK. Kolejny zbieg okoliczności.
Nowe życie
Przedstawiciele Elektrimu wielokrotnie obiecywali, że po rozwiązaniu problemów spółka wróci na GPW. Jeśli dotrzymają słowa, w triumfie nie będzie uczestniczył Maciej Niebrzydowski, inwestor giełdowy, który nie sprzedał akcji Zygmuntowi Solorzowi, kiedy ten ogłaszał wezwanie przed wycofaniem spółki z GPW. We wrześniu tego roku pozbył się jednak wszystkich (ponad 5 proc. kapitału). Trafiły na Cypr. Do kogo? Najprostsze rozwiązanie wskazuje na głównego akcjonariusza. Tej informacji nie udało się jednak potwierdzić, a nieoficjalnie zainteresowane strony zaprzeczały.
Dla Elektrimu porozumienie w sprawie PTC będzie oznaczało prawdopodobnie umorzenie postępowania upadłościowego. Spółka będzie zarządzała grupą inwestującą w energetykę (m.in. Rafako, ZE PAK) oraz deweloperkę (np. Port Praski w Warszawie).
— Nie mam wątpliwości, że jedynym sposobem rozwiązania konfliktu jest porozumienie. Zapraszam do stołu — wielokrotnie mówił Piotr Nurowski, prezes Elektrimu, który 10 kwietnia zginął w katastrofie samolotu prezydenta RP.
Odrodzony Elektrim ma zwieńczyć dzieło zmarłego.