Przez ostatnie pięć dni kurs EUR/PLN poszedł w górę niemal o 5 proc., a więc w tempie porównywalnym do tego z kryzysowych momentów po wybuchu pandemii czy agresji Rosji na Ukrainę.
Rekomendacja BofA została wydana przy kursie 4,6851 zł, a otwarta przy 4,50 zł.
“Nadal spodziewamy się dalszego osłabienia złotego do końca roku, bo władze prawdopodobnie skupią się bardziej na wzroście gospodarczym i finansowanie budżetu” - wynika z notki, opublikowanej przez agencję Bloomberg.
Stratedzy BofA dodają, że będą myśleć o ponownym zajęciu długiej pozycji w EUR/PLN przy niższym poziomie po tym, jak złoty otrzyma wsparcie poprzez interwencje.
W środę rano kurs EUR/PLN wynosił około 4,65 zł.
Coś poszło nie tak
O możliwości interwencji wspomniano w komunikacie RPP po posiedzeniu, na którym podjęto nieoczekiwaną decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 75 pkt baz. Uczestnicy rynku odczytali ją jako zgodę banku na wyższą inflację przez długi okres, choć władze monetarne podkreśliły, że obniżka będzie sprzyjać realizacji celu inflacyjnego (1,5-3,5 proc.) w “średnim okresie”. Dodano, że “szybszemu obniżaniu inflacji sprzyjałoby umocnienie złotego, które byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki”.
Nic się nie stało
Tymczasem w porannym wywiadzie dla PAP Wiesław Janczyk, członek RPP, stwierdził, że obecny kurs złotego jest korzystny dla eksporterów. Podkreślił, że interwencje walutowe nie należą do kompetencji RPP, a historia pokazuje, że dokonywano ich z “powściągliwością i rozwagą”.
W wywiadzie dla PR1 wiceminister finansów Artur Soboń podkreślił, że nie ma powodów, aby przesadnie obawiać się o polską walutę.
“Wiem, że ostatnie dni to jest okres turbulencji ale mam nadzieję, że on będzie szybko za nami i polski złoty z powrotem wróci do tej ścieżki, którą znamy z pierwszego półrocza tego roku, czyli ścieżki w której złoty wzmacnia swoją wartość w stosunku do innych walut” - powiedział.