BANKI I UBEZPI ECZYCIELE TRACĄ OBSŁUG UJĄC LEASING
Co piąta umowa leasingowa w Polsce jest zawierana z oszustami
RADY NA PRZYSZŁOŚĆ: Banki i towarzystwa ubezpieczeniowe muszą liczyć się z tym, że będą nadal popularnymi instytucjami wśród leasingowych oszustów. Właśnie dlatego powinny pracować nad kolejnymi zabezpieczeniami proceduralnymi — twierdzi Zenon Pauk, starszy specjalista w biurze ds. Przestępstw Gospodarczych Komendy Głównej Policji. fot. B. Skrzyński
Z informacji Komendy Głównej Policji wynika, że w ostatnich latach wzrosła liczba przestępstw leasingowych. Zdaniem przedstawicieli organów ścigania winę za poniesione straty w dużej mierze ponoszą sami oszukani, czyli banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i leasingodawcy, którzy niedokładnie sprawdzają swoich klientów. Firmy zajmujące się tą formą działalności gospodarczej zamierzają utworzyć lobby, które wymusiłoby na ustawodawcy wprowadzenie przepisów leasingowych do obowiązującego kodeksu cywilnego.
W ubiegłym roku w Polsce zawarto ponad 90 tys. umów leasingowych na kwotę 4 mld zł. Wynik ten byłby imponujący, gdyby nie fakt, że około 20 proc. podpisanych kontraktów stanowią tzw. transakcje oszukańcze.
— Takimi transakcjami są najogólniej mówiąc umowy, które mają na celu wyłudzenie pieniędzy z funduszu leasingowego, zawyżenie wartości środka trwałego lub sprzeniewierzenie przedmiotu leasingu, czyli przywłaszczenie go. Z naszych danych wynika, że skala oszustw leasingowych stale wzrasta. Można śmiało stwierdzić, że mają one charakter masowy. Dwa-trzy lata temu mieliśmy do czynienia z kilkunastoma większymi aferami, a już w zeszłym roku było ich ponad pięćdziesiąt. Mechanizm oszustwa jest skomplikowany. Nieuczciwy leasingobiorca wskazuje leasingodawcy fikcyjną firmę zagraniczną, w której zamierza rzekomo kupić kosztowny środek produkcji. Towarzystwo leasingowe zaciąga kredyt i przelewa na konto nie istniejącego dostawcy kwotę liczoną nawet w milionach złotych — wyjaśnia Zenon Pauk, starszy specjalista w Biurze ds. Przestępstw Gospodarczych w Komendzie Głównej Policji.
Tracą wszyscy
Szybki rozwój gospodarki rynkowej sprawił, że w pogoni za klientem i pieniądzem coraz więcej firm leasingowych niedokładnie i zbyt powierzchownie sprawdza swoich partnerów lub dostawców. Zdaniem Policji, wiele firm postępując w ten sposób przyczynia się do własnego upadku.
— Wystarczy przecież dokonać zupełnie podstawowych kontroli. Przed podpisaniem jakiegokolwiek dokumentu trzeba koniecznie sprawdzić, czy pod wskazanym adresem naprawdę znajduje się firma, upewnić się, czy i gdzie jest zarejestrowana oraz zadać sobie trochę trudu i osobiście sprawdzić istnienie przedmiotu leasingu. Warto też osobiście odwiedzić kontrahenta — radzi Zenon Pauk.
Wszystkie firmy uczestniczące w realizacji umowy, a więc leasingobiorca, leasingodawca, bank poręczający kredyt oraz towarzystwo ubezpieczeniowe, które zabezpiecza przedmiot leasingu, mogą popaść w tarapaty finansowe, w przypadku gdy jedna ze stron okaże się nieuczciwa. W konsekwencji traci również fiskus.
Fikcyjne firmy
Kredytowania umów leasingowych najbardziej boją się bankowcy. Mimo udoskonaleń prawa bankowego i uszczelnienia własnych procedur przez wprowadzenie weksla in blanco oraz kaucji zabezpieczającej umowę leasingową, nadal obawiają się finansowania umów leasingowych. Głównym powodem jest fakt, że tego typu oszustwami zajmują się zwykle świetnie zorganizowane grupy przestępcze. Poza tym każdy bank może paść ofiarą firmy widma.
— W naszej praktyce często mamy do czynienia z takimi podmiotami gospodarczymi, które co prawda formalnie funkcjonują, ale w oparciu o fałszywe dokumenty (uniemożliwiające ustalenie osób kierujących firmą). Często zdarza się też, że działalność takich firm oparta jest na figurantach, czyli osobach, które co prawda formalnie w dokumentach występują jako zarządzający danym podmiotem gospodarczym, lecz praktycznie nie mają z nim nic wspólnego. Wspomniane osoby nie czerpią zysku z oszustwa — otrzymują tylko stosowną opłatę. Często zdarza się, że figuranci to po prostu ludzie chorzy psychicznie, którzy zgodnie z prawem polskim nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności — komentuje Zenon Pauk.
Potrzeba zmian
Wszystkie firmy leasingowe działające na rynku polskim zainteresowane są stworzeniem odpowiedniego lobby. Nowa struktura zamierza podjąć rozmowy z Komisją Kodyfikacyjną na temat nowelizacji kodeksu cywilnego oraz wprowadzenia nowych regulacji, nadających umowom leasingowym szczególny status prawny.
— Nadal jesteśmy niezadowoleni z obowiązujących przepisów. Niedoskonała instytucja prawa własności jest reliktem poprzedniego ustroju politycznego i gospodarczego. W warunkach gospodarki rynkowej musi istnieć mocne i nie budzące wątpliwości prawo własności. Obecnie obowiązujące przepisy sprawiają natomiast, że nieuczciwy partner umowy leasingowej jest w lepszej sytuacji prawnej niż właściciel przywłaszczonej rzeczy, bo skuteczniej chroni go instytucja posiadania — tłumaczy Janusz Wodziński, doradca zarządu Centralnego Towarzystwa Leasingowego SA.
DĄŻENIE DO DOSKONAŁOŚCI: Na Zachodzie żaden właściciel oddanego w leasing dobra nie toczy tylu bojów o jego odzyskanie, jak w Polsce. Naszym celem jest umocnienie prawa własności — mówi Janusz Wodziński, doradca zarządu Centralnego Towarzystwa Leasingowego SA. fot. B. Skrzyński
W ŚWIETLE PRAWA
Leasing jest umową prawa cywilnego, na podstawie której leasingodawca, czyli właściciel rzeczy lub dobra, oddaje je do wykorzystywania na czas określony lub nieokreślony leasingobiorcy, zobowiązującego się do korzystania z rzeczy zgodnie z jej przeznaczeniem oraz do płacenia z tego tytułu leasingodawcy okresowych rat. Raty mają charakter kapitałowy bądź finansowy. W pierwszym przypadku następuje spłata określonej w umowie wartości przedmiotu leasingu. W racie finansowej leasingobiorca pokrywa natomiast koszty dodatkowych usług świadczonych przez leasingodawcę oraz jego zysk.
Prawo polskie stanowi, że przedmiot leasingu, czyli rzecz lub dobro, zostaje zawsze przy leasingodawcy.
Izabella Bohun