Będzie fala przejęć stacji ładowania aut elektrycznych

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2025-03-17 20:00

W ciągu pięciu lat nawet połowa rynkowej czołówki może zmienić właściciela z korzyścią dla użytkowników elektryków.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Na ile szacowana jest wartość potencjalnych fuzji i przejęć na rynku operatorów stacji ładowania aut elektrycznych
  • Ile firm działa na tym rynku w Polsce i ile z nich może w njbliższym czasie zmienić właściciela
  • Dlaczego rośnie liczba podmiotów aktywnie szukających inwestora
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Francuski fundusz Mirova zainwestował ponad 50 mln EUR w największą polską sieć stacji ładowania należącą do GreenWay, o czym jako pierwszy poinformował wczoraj Puls Biznesu. Wiele wskazuje na to, że to pierwsza z kilku tego typu transakcji, o których usłyszymy w najbliższym czasie. 

- Rynek infrastruktury ładowania aut elektrycznych jest w Polsce rozdrobniony. Należy się spodziewać, że w kolejnych miesiącach rozpocznie się proces konsolidacji. Na przestrzeni ostatniego roku istotne zmiany w akcjonariacie były omawiane w przypadku nawet 70 proc. graczy na rynku. Wolniejsze tempo rozwoju rynku, niż pierwotnie zakładano, sprawiło jednak, że pozyskanie dodatkowego kapitału było bardzo trudne. Obecnie obserwujemy powrót pozytywnego sentymentu inwestycyjnego - mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskim Stowarzyszeniem Nowej Mobilności (PSNM).

Połowa rynku 

Z danych PSNM wynika, że w Polsce funkcjonuje ponad 30 profesjonalnych operatorów. W tym gronie jednak są także firmy zarządzające dosłownie kilkoma stacjami. Rynkowe udziały przekraczające 1 proc. ma zaledwie 14. Przy czym ponad połowa rynku należy do pierwszej piątki. Grono liderów tworzą: GreenWay (z udziałem przekraczającym 20 proc.), Orlen Charge, Powerdot oraz Elocity i Eleport.

Zdaniem Grigoriya Grigorieva, dyrektora generalnego Powerdotu w Polsce, taki obraz rynku szybko się zmieni. W jego opinii rynek wchodzi w fazę weryfikacji założeń biznesowych przyjętych przez poszczególnych graczy i stoi u progu strategicznych zmian. 

– Czeka nas fala konsolidacji i zmian właścicielskich. Nie można wykluczyć, że w najbliższych pięciu latach połowa z 10 największych operatorów zmieni inwestora. Procesy konsolidacyjne obejmą także mniejsze podmioty, dziś plasujące się poza pierwszą dziesiątką  – mówi Grigoriy Grigoriev. 

Dodaje, że wartość potencjalnych transakcji fuzji i przejęć może sięgnąć w tym okresie nawet 1 mld zł. 

- Na rynku mamy pewną grupę operatorów, którzy rozpoczęli działalność w ciągu minionych 5-7 lat, opierając się na krótkoterminowych założeniach inwestycyjnych. Chodzi m.in. o relatywnie krótkie, jak na inwestycje infrastrukturalne, okresy dzierżawy parkingów. Te umowy właśnie się kończą. Ponadto niektóre podmioty z polskim kapitałem w istotnej mierze oparły biznesplany na dotacjach publicznych. W efekcie spora część rynku staje dziś przed koniecznością zawarcia nowych umów dzierżawy, a także mierzy się z problem braku kapitału na rozwój i dalsze inwestycje. Nieosiągnięcie zakładanej skali biznesu i operacji skłania czy wręcz zmusza mniejszych operatorów do poszukiwania nowych właścicieli  – zauważa szef Powerdotu w Polsce. 

Rynek profesjonalistów 

Według Grigoriya Grigorieva, na rynku docelowo pozostaną operatorzy należący do dużych profesjonalnych graczy z branż związanych z infrastrukturą, wytwarzaniem energii, paliwami i motoryzacją, a także do funduszy inwestycyjnych, którzy już dziś mają dostęp do długoterminowego, a w szczególności międzynarodowego, kapitału. 

– Inwestycje w budowę stacji mają charakter długoterminowy. Wymagają one zatem odpowiedniego kapitału oraz inwestorów, którzy rozumieją, że zwrot inwestycji nie jest natychmiastowy  – podkreśla Grigoriy Grigoriev

Jego zdaniem nadchodzące zmiany właścicielskie mogą mieć pozytywny wpływ na rynek usług ładowania elektryków, ponieważ przyciągną do Polski świeży kapitał. Podkreśla jednak, że to, jak bardzo ambitne będą plany inwestorów wobec Polski, zależeć będzie od wzrostu rynku pojazdów elektrycznych. 

– Dzięki ożywieniu procesów inwestycyjnych w ostatnich dwóch latach infrastruktura w Polsce pod względem liczebności z nawiązką zaspokaja potrzeby użytkowników aut elektrycznych. Na jeden punkt ładowania przypada obecnie osiem aut elektrycznych i jest to bardzo dobry wskaźnik dla osób poruszających się elektrykami i rozważających ich zakup – ocenia Grigoriy Grigoriev. 

W ocenie szefa Powerdotu w efekcie procesów konsolidacyjnych część marek może zniknąć z rynku, a w ich miejsce mogą pojawić się marki, za pośrednictwem których duzi inwestorzy działają już na innych rynkach europejskich. Może też dojść do połączenia sieci już istniejących w Polsce operatorów.  

Podobnego zdania jest Maciej Mazur. 

- Strategiczna inwestycja funduszu Mirova w GreenWaya potwierdza, że mimo chwilowych turbulencji długoterminowe fundamenty sektora są solidne, a inwestorzy dostrzegają w nim ogromny potencjał. Jestem przekonany, że w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy usłyszymy o innych dużych inwestycjach lub fuzjach. Te same tendencje obserwujemy także w Europie Zachodniej, gdzie te procesy zaczęły się już kilka lat temu. Z perspektywy branży, a zwłaszcza użytkowników końcowych, to bardzo dobra wiadomość. Zostaną na rynku najlepiej przygotowane do tego podmioty, które będą konkurowały jakością świadczonych usług oraz oczywiście ceną - tłumaczy Maciej Mazur, zarządzający również brukselską organizacją E-Mobility Europe.

Siedem na 10 firm szuka inwestora

Z analizy przeprowadzonej pod koniec 2024 r. przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności wynika, że 15 największych operatorów stacji ładowania aut elektrycznych odpowiada za 79 proc. rynku. 67 proc. z nich od dłuższego czasu aktywnie, ale też bezskutecznie poszukuje inwestora. Jedynie 7 proc. jest zainteresowanych inwestowaniem. Kapitału szukają przede wszystkim małe i średnie podmioty z sektora prywatnego, jednocześnie podmioty zagraniczne nie traktują naszego rynku jako priorytetowego.

Powody? PSNM wskazuje przede wszystkim na: niską rentowność inwestycji (wysokie koszty początkowe, relatywnie mała liczba użytkowników), ograniczenia regulacyjne spowalniające rozwój i podnoszące koszty inwestycji czy problemy z infrastrukturą energetyczną. W tym świetle ostatnia inwestycja Mirovy wydaje się przełomowa i - jak zwraca uwagę PSNM - jest dowodem, na odwrócenie się negatywnych tendencji obserwowanych na tym rynku w poprzednich miesiącach.