Dotychczas widzieliśmy w digitalizacji zagrożenie dla miejsc pracy. Naukowcy straszyli nas bezrobociem technologicznym, czyli wypieraniem ludzi przez inteligentne maszyny, zarówno fizyczne, jak i wirtualne. Fakty mówią coś zupełnie innego. W czasie pandemii spokojni o swoje zatrudnienie mogą być głównie pracownicy firm, które cyfryzują przynajmniej część swoich procesów biznesowych.
— Wyobraźmy sobie, że koronawirus uderzyłby w czasach, w których nie było jeszcze internetu i technologii mobilnych. Nie moglibyśmy przejść na pracę zdalną i zanikłyby kontakty z klientami i partnerami biznesowymi. Doprowadziłoby to do paraliżu większości firm, a miliony osób wylądowałyby na bruku — mówi Piotr Wielgomas, prezes firmy doradztwa personalnego Bigram.
Niewiele przedsiębiorstw przejdzie przez epidemię suchą stopą, ale dzięki cyfryzacji straty będą mniejsze i gospodarka nie utonie w kryzysie. A z czasem powstające obecnie nawyki wyjdą biznesowi i społeczeństwu na dobre, na co wskazuje badanie zrealizowane przez Salesforce. 86 proc. pracujących w domu wysoko ocenia swoją produktywność. 67 proc. chciałoby działać w trybie home office także po zakończeniu kryzysu. To w dużej mierze zasługa pracodawców, którzy wyposażyli ludzi w odpowiednie narzędzia IT — tak przynajmniej twierdzi 79 proc. respondentów, którzy chwalą swoje firmy za wyposażenie ich w świetną (34 proc.) lub dobrą (45 proc.) technologię. Utraty pracy obawia się prawie połowa zatrudnionych, ale im bardziej zdigitalizowane przedsiębiorstwo, tym lęki są mniejsze.