Pogłoski o odebraniu nam ogranizacji EURO 2012 pojawiały się i będą się pojawiać, ale dla piłkarskiej federacji to ostateczność.
Wczoraj „PB” pisał o ewentualnych konsekwencjach odebrania nam EURO 2012, bo kolejny raz pojawiły się przecieki z UEFA o przekazaniu organizacji mistrzostw Włochom i Francji. Eksperci nie mają wątpliwości: naciski będą do końca, bo to walka o grube miliardy. UEFA szacuje, że przychody z kończącego się w Austrii i Szwajcarii turnieju wyniosą 1,3 mld EUR, o 45 proc. więcej niż z imprezy zorganizowanej cztery lata temu przez Portugalię.
— 85 mln Polaków i Ukraińców to dla sponsorów EURO 2012 rynek marketingowy o olbrzymim potencjale wzrostu. „Ciśnienie” będzie do samego końca przygotowań, ale moim zdaniem UEFA, która zarabia na prawach telewizyjnych, nie zorganizuje tych mistrzostw gdzie indziej, bo z zachodnich rynków nie da się już więcej wyciągnąć: nadawcy nie chcą płacić za transmisje tyle, ile dotychczas — mówi Jacek Bochenek, dyrektor projektu EURO 2012 w Deloitte.
Posucha na reklamy
Na sprzedaży praw do turnieju w Portugalii UEFA zarobiła 560 mln EUR, a w Austrii i Szwajcarii — 800 mln EUR. Z analiz wynika jednak, że kolejne mistrzostwa zorganizowane w Europie Zachodniej nie przyniosą już federacji wiele więcej — najwyżej 700-800 mln EUR. Tamtejsze rynki są mocno „wydrenowane” reklamowo, bo imprez sportowych tam bez liku.
— Biorąc pod uwagę konkurencję między nadawcami publicznymi i prywatnymi oraz rosnące możliwości transmisji meczów w Internecie czy telefonach komórkowych w Polsce i na Ukrainie, UEFA zarobi 1,2 mld EUR (a więc nawet o 500 mln EUR więcej niż w wariancie zachodnioeuropejskim — red.) — mówi Jacek Bochenek.
Jego zdaniem, także w Rosji, po znakomitych występach reprezentacji na EURO2008 prawa telewizyjne do kolejnych mistrzostw Europy będą dwa razy droższe niż dziś.
— Szczególnie atrakcyjna dla sponsorów jest Ukraina, bo nie wszystkie firmy są już obecne na tamtym rynku. Jeśli konsumpcja w regionie nadal będzie rosła, to więcej będzie można uzyskać także za prawa marketingowe — dodaje ekspert z Deloitte Bochenek.
Nie ma alternatywy
Nawet gdyby federacja zdecydowała się na mniej dochodowy wariant, nie bardzo jest gdzie zorganizować kolejne mistrzostwa. We Włoszech wymogi UEFA na EURO spełniają zaledwie trzy stadiony. Anglicy w 2012 r. organizują igrzyska olimpijskie, a aplikację Szkocji dyskwalifikuje to, że trzy z czterech spełniających warunki stadionów znajdują się w Glasgow. Niemcy odpadają, bo nie można trzeciej z rzędu wielkiej imprezy piłkarskiej organizować w kraju niemieckojęzycznym. Teoretycznie jedyne dwa kraje, które od ręki mogłyby podjąć się organizacji, to Francja i Hiszpania.
— Trudno jest mi sobie wyobrazić, by Michel Platini, Francuz, zdecydował o przeniesieniu turnieju do Francji — twierdzi ekspert Deloitte.
Z kolei hiszpański dziennik sportowy „ABC” napisał kilka dni temu, że prezes tamtejszej federacji piłkarskiej Angel Maria Villar zapewnił Platiniego o gotowości do przejęcia EURO 2012, ale jednocześnie podkreślił, że — jego zdaniem — Polska i Ukraina będą gotowe na czas.