Rok 2026 wita nas mieszanką euforii technologicznej i pragmatycznego niepokoju. Jako ktoś, kto codziennie widzi nadciągające zmiany przez pryzmat ryzyka kredytowego, płynności i stabilności systemu finansowego, mam wrażenie, że polska gospodarka stoi dziś w punkcie, w którym utrzyma tempo rozwoju albo zacznie zwalniać. Z jednej strony światowe rynki kuszą wizją skoku produktywności dzięki AI, spadającym stopom i nowej fali inwestycji. Z drugiej rosną napięcia geopolityczne (szczególnie na linii transatlantyckiej i w naszym regionie), grozi nam odpadnięcie z wyścigu technologicznego w kryptoaktywach oraz mogą się zmaterializować rosnące ryzyka wynikające z długoletnich portfeli stałoprocentowych.
To właśnie dlatego zdecydowałem się opisać sześć kluczowych czynników, które moim zdaniem ukształtują sytuację Polski w 2026 r.: trzy ryzyka i trzy szanse. To kwestie, nad którymi zastanawiamy się w naszym banku, widząc to, co może napędzać także nasz rozwój jako instytucji finansowej, ale też co może sprawić, że nie urośniemy w ogóle.
Trzy ryzyka
Bańka AI kontra realny wzrost produktywności — ryzyko rozjazdu oczekiwań
Rynki stoją dziś przed prostą alternatywą — albo mamy do czynienia z bańką technologiczną, albo stoimy u progu trwałego wzrostu produktywności, który zmieni ścieżki PKB, inflacji i stóp procentowych. Nvidia urosła ciągu roku o trzy czwarte. Jej wartość sięgająca 4,5 bln USD to absolutny rekord, ale też obietnica dla akcjonariuszy, że firma będzie dowozić wyniki, sprzedając podstawowe narzędzie zwiększania mocy generatywnej AI na całym świecie. To, że Nvidia jest większa niż pięć największych firm w Europie razem wziętych i że wzrost wartości S&P 500 w ciągu ostatniego roku jest oparty tylko na wynikach firm technologicznych, sprawia, że wielu spodziewa się bańki i jej pęknięcia.
Dla gospodarki i dla sektora finansowego ryzyko polega na czasowym rozjeździe między oczekiwaniami a rzeczywistością. Firmy przepłacające za wdrożenia AI mogą nie zobaczyć szybkich zwrotów, a to obciąży ich bilanse i ryzyko kredytowe. W tej niepewności kryje się największe zagrożenie — błędnie wycenione przyszłe scenariusze.
Przespana rewolucja krypto
Polska nie może sobie pozwolić na to, by kapitał naszych klientów odpływał na zagraniczne platformy i do podmiotów, które nie podlegają lokalnemu nadzorowi ani nie oferują realnych zabezpieczeń. A to właśnie dziś się dzieje. Brak krajowych przejrzystych i mądrych regulacji dotyczących aktywów cyfrowych sprawia, że Polacy trzymają pieniądze na rachunkach firm, które nie gwarantują im ochrony na poziomie choćby zbliżonym do tego, jaki obowiązuje w tradycyjnym sektorze finansowym.
Dlatego potrzebujemy nie deregulacji, ale inteligentnych, odpowiedzialnych przepisów, które pozwolą instytucjom działającym w Polsce oferować bezpieczne usługi powiernicze i prowadzić rachunki klientów zgodnie z krajowymi standardami ochrony. Mądra regulacja jest nie po to, by rynek krypto promować. Jest po to, by Polacy nie musieli powierzać swoich pieniędzy firmom zarejestrowanym na egzotycznych licencjach, gdzie w przypadku krachu nikt nie odbiera telefonu. Jeśli chcemy, by kapitał cyfrowy pracował w Polsce, a klienci nie byli pozostawieni bez ochrony, musimy stworzyć ramy, które dadzą bezpieczeństwo i przewidywalność. Bez tego będziemy tylko krajem użytkowników, a nie krajem, w którym kapitał pozostaje w obiegu gospodarczym.
Degradacja marż przez błędnie wycenione kredyty o stałej stopie
Najbardziej przyziemne ryzyko jest jednocześnie najpoważniejsze. W okresie spadających stóp procentowych portfele kredytów o stałej stopie zaczynają ciążyć bankom. Refinansowania i migracje klientów do tańszych ofert mogą osłabiać marże zwłaszcza tam, gdzie pierwotna wycena była zbyt optymistyczna. To ryzyko sektora, które w 2026 r. będzie szczególnie widoczne. Może ono ograniczyć zdolność banków do finansowania gospodarczego ożywienia mimo niskich stóp procentowych, które mogą spadać jeszcze przez dwa lata.
Trzy szanse
Taniejący kapitał jako zastrzyk dla inwestycji
Jeżeli globalny trend spadających stóp, szczególnie w USA, się utrzyma, Polska może wejść w rok taniego pieniądza. To wielka szansa — inwestycje publiczne i prywatne mogą wreszcie przyspieszyć, a firmy zyskać przestrzeń na modernizację. Dla banków oznacza to powrót do zdrowej akcji kredytowej (choć ograniczanej podatkami). Więcej kredytu to wyższy rozwój Polski, a ponieważ jako społeczeństwo mało na tle Europy korzystamy z kredytu, to naprawdę jest to szansa rozwoju dla naszego kraju. Wycena ryzyka pozwala także na wybór inwestycji wartych realizacji, a nie tylko wydawanie pieniędzy, by były wydane bez tzw. efektu mnożnikowego, czyli takiego, który uruchamia je w innych częściach gospodarki.
Skok produktywności dzięki AI to realny ratunek dla wielu firm
W Polsce tylko od 6 do 16 proc. firm deklaruje używanie AI, a zaledwie około 4 proc. ma realne plany inwestycyjne. Ale to właśnie dlatego przestrzeń do przyrostów jest tak duża. Automatyzacja procesów, inteligentna analityka danych i szybkie decyzje mogą dać małym i średnim firmom przewagę, której wcześniej nie miały.
Polskie firmy są analogowe. Gdy spojrzymy na dane porównawcze między polskimi MŚP a działającymi w Skandynawii czy w innych krajach Europy Zachodniej, to nie widać naszego cyfrowego bakcyla. Widać bardzo tradycyjne modele biznesowe, które nie nauczyły się jeszcze prowadzić pełnej cyfrowej księgowości, wystawiania elektronicznych faktur, nie odkryły w pełni sektora e-commerce.
Do tego zmniejsza się populacja Polski — coraz mniej osób pracuje, a bez technologii nie będzie wzrostu produktywności, który może napędzić nas w latach 30. XXI wieku.
Rynek mieszkaniowy jako fundament długofalowego wzrostu
Podaż mieszkań rośnie, a wraz z nią szansa na stabilne odbicie w budownictwie i branżach powiązanych. To sektor, który generuje zatrudnienie, inwestycje i popyt w łańcuchu kilkudziesięciu branż. Jeżeli podaż stanie się stabilna, a finansowanie przewidywalne, rynek mieszkaniowy może stać się jednym z motorów wzrostu w kolejnych latach. Widać rosnące zainteresowanie kredytami hipotecznymi, a stabilność regulacyjna oznacza, że można podejmować decyzje o zakupie mieszkania bez dodatkowych programów wsparcia poza obniżką stóp i automatycznie wyższą zdolnością kredytową.
Wchodząc w rok 2026, mam poczucie, że polska gospodarka znalazła się w punkcie, w którym dwie siły ścierają się ze sobą mocniej niż kiedykolwiek — niepewność i szansa. Niepewność, bo geopolityka, AI, krypto i strukturalne ryzyka sektora finansowego stały się jeszcze bardziej złożone niż rok temu. Będzie zły pokój w Ukrainie? Rosja dalej przetestuje reakcje NATO? Szansa, bo właśnie te same obszary otwierają drzwi do skoku cywilizacyjnego.
Od lat mówimy o cyfryzacji, jakby była procesem z przyszłości. A ona już tu jest. Tylko niewidoczna na pierwszy rzut oka, bo najważniejsze zmiany nie dzieją się podczas paneli dyskusyjnych, ale w cichym szumie serwerowni, w algorytmach oceny ryzyka, w automatyzacji powtarzalnych czynności i war roomach nowych funkcji dla klienta banku wprowadzanych w weekendy. Tam powstaje przewaga, której jeszcze nie widać szeroko w biznesie, ale która na dłuższą metę decyduje o konkurencyjności firm.
Dlatego nadchodzący rok będzie testem naszej odwagi. Tanie pieniądze nie wystarczą, jeśli zabraknie decyzji o modernizacji. AI nie zwiększy produktywności, jeśli pozostanie modnym sloganem konferencyjnym.
Rok 2026 nie będzie łatwy, ale może być przełomowy.
Nie dla tych, którzy boją się zmian, ale dla tych, którzy najszybciej dostrzegą to, czego inni jeszcze nie widzą, i zrobią z tego swoją przewagę.
Doświadczony menedżer z ponad 20-letnim doświadczeniem w sektorach finansowym i technologicznym. Od 2022 r. kieruje VeloBankiem, instytucją finansową powstałą w wyniku europejskiej procedury resolution. Pod jego przywództwem powstała nowa marka bankowa, która w krótkim czasie zyskała rozpoznawalność i zbudowała silną pozycję rynkową, obsługując blisko 1,5 mln klientów. W 2024 r. bank pozyskał profesjonalny akcjonariat w postaci amerykańskiego funduszu Cerberus Capital Management, a także IFC oraz EBRD. Dziś VeloBank rozwija się zarówno organicznie, jak też dzięki akwizycjom obejmującym m.in. spółkę leasingową, towarzystwo funduszy inwestycyjnych oraz część detaliczną Citi Handlowego — jedną z największych transakcji bankowych ostatnich lat w Polsce.
Przed objęciem stanowiska prezesa VeloBanku Adam Marciniak był członkiem zarządu w PKO BP odpowiedzianym za technologie, a w Pekao odpowiadał za technologiczny rozwój kanałów elektronicznych. Z sukcesem zreorganizował funkcjonowanie struktur wielu przedsiębiorstw, koncentrując się na technologii, efektywności procesów, optymalizacji kosztów i dynamicznym rozwoju biznesu. Współtworzył wiele kluczowych rozwiązań dla sektora finansowego i administracji publicznej, w tym aplikację IKO (Blik), Bankowe Centrum Cyberbezpieczeństwa, cyfrową tożsamość w administracji, system e-Rejestracji na szczepienia COVID-19 oraz koncepcję Chmury Krajowej.
Doświadczenie zdobywał również w branży retail na poziomie zarządu. Był przewodniczącym lub członkiem licznych gremiów eksperckich, m.in. rady ds. bankowości elektronicznej przy Związku Banków Polskich, rady architektury IT przy Komitecie Rady Ministrów ds. Cyfryzacji, grupy ekspertów IT przy Ministerstwie Finansów oraz zespołu doradców IT przy Ministerstwie Zdrowia. Zasiadał w radach nadzorczych spółek takich jak PKO Bank Hipoteczny, Operator Chmury Krajowej, PKO BP Finat i Modivo.
W 2003 r. ukończył Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie i otrzymał tytuł magistra nauk informatycznych. Ukończył również studia z zarządzania projektami IT na Politechnice Warszawskiej. Laureat licznych nagród i wyróżnień branżowych.
