Dziś w Warszawie odbędzie się seminarium "PB" na temat globalizacji gospodarki i pozycji Polski. Spotkanie podsumuje Bill Clinton, były prezydent USA, a wśród prelegentów znajdą się m.in. Henryka Bochniarz, Aldona Kamela-Sowińska, Andrzej Arendarski, Leszek Balcerowicz, Marek Belka, Krzysztof Obłój, Jacek Saryusz-Wolski, Jacek Socha i Janusz Steinhoff.
Za kadencji Billa Clintona, Stany Zjednoczone miały najniższą inflację od trzydziestu lat oraz bardzo niskie bezrobocie. Był on też pierwszym prezydentem demokratą po Roosevelcie, który został wybrany na drugą kadencję.
— Bezpośredni wpływ prezydentów na cykl koniunktury gospodarczej Stanów Zjednoczonych jest niewielki i ta niska korelacja została dowiedziona. Natomiast nie można Billowi Clintonowi odmówić zasług w kreowaniu polityki zagranicznej i legislacyjnej. Clinton ze swoją kadencją wszedł w sam koniec recesji, podczas jego pierwszego pobytu w Gabinecie Owalnym sprzyjał mu cykl koniunkturalny — krótko mówiąc nie musiał obawiać się recesji. Natomiast wypada docenić jego wysiłki, aby tych sprzyjających mu czynników nie popsuć. Jedną z najważniejszych rzeczy, jakie zrobił zaraz na początku pierwszej kadencji, był dobór współpracowników. W zasadzie nie mógł trafić lepiej. Jako sekretarza skarbu zatrudnił Jacka Rubina, pozwolił również kontynuować pracę na stanowisku szefa Rezerwy Federalnej Alanowi Greenspanowi. Sprawy prowadzenia polityki gospodarczej kraju zostawił więc w rękach pragmatyków, których można określić bardziej jako liberałów niż lewicowców. Clinton jak na demokratę okazał się więc gospodarczym pragmatykiem — twierdzi Krzysztof Błędowski, ekonomista.
Specjalny raport na temat globalizacji gospodarki oraz warszawskiego seminarium - w dzisiejszym "Pulsie Biznesu".