Oferujący biopreparaty dla rolników i hobbystów Bio-Lider, współzałożony przez piłkarza FC Barcelona, dwa lata po starcie liczy przychody w dziesiątkach milionów złotych i zarabia. Szykuje globalną ekspansję.
Robert Lewandowski, kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, karierę robi nie tylko w najlepszych klubach — w 2022 r. przeszedł z Bayernu Monachium do FC Barcelony, ale też w biznesie. Inwestuje w różnych branżach, nie tylko w nieruchomości. Lista jego projektów jest długa. To m.in. agencje RL Media i Stor9_, restauracja Nine's, start-upy Samurai Labs i Less, a także producent gier Goat Gamez.
Na początku 2021 r. piłkarz wszedł w biotechnologię — m.in. w celu dywersyfikacji portfela i z zainteresowania innowacjami — jako współzałożyciel spółki Bio-Lider oferującej biopreparaty dla rolników. Na razie dobrze na tym wychodzi.
Bio-Lider: udana inwestycja Lewandowskiego
Twórcy firmy deklarowali, że już w pierwszym roku będzie rentowna. Tak też się stało — zakończyła go 40 mln zł przychodów. W 2022 r. marża netto wyniosła około 10 proc., EBITDA była nawet wyższa, a sprzedaż sięgnęła 80 mln zł. Za plan minimum Bio-Lider przyjmuje 50-procentowy wzrost rocznie.
— Bio-Lider finansuje się samodzielnie — wydatki ograniczają się na razie do marketingu czy badań, więc roczny budżet wynosi kilka milionów złotych. Nie myślimy o dokapitalizowaniu spółki ani wprowadzeniu jej na giełdę. Chcemy być największym graczem w swojej kategorii na świecie. Wierzymy, że to możliwe, a już udowodniliśmy, że składamy realne deklaracje — mówi Jarosław Peczka, współzałożyciel Bio-Lidera.
— Zainwestowałem w spółkę, ponieważ uwierzyłem w jej długoterminowy plan rozwoju i zespół. Wyniki potwierdzają, że podjąłem dobrą decyzję. Jestem przekonany, że firma będzie dalej wykorzystywała potencjał sektora biotechnologicznego nie tylko w Polsce, ale także za granicą — dodaje Robert Lewandowski, drugi ze wspólników Bio-Lidera.

Lata doświadczenia Bio-Genu i Procamu
Bio-Lider wyrósł w pewnym sensie z firmy Bio-Gen (jej właścicielem jest Jarosław Peczka z żoną), by ta mogła skupić się na tym, w czym specjalizuje się od ponad 30 lat: opracowywaniu i produkcji biopreparatów dla roślin. Bio-Gen osiąga już kilkadziesiąt milionów złotych przychodów oraz kilkanaście milionów złotych zysku rocznie i zapewnia, że jest czołowym europejskim graczem w swojej kategorii. Inwestuje co roku kilkanaście milionów złotych m.in. w rozwój produkcji.
— We współpracy z Robertem Lewandowskim chcemy budować globalną markę. Dystrybucją zajmuje się nasz partner od kilkunastu lat — niezależny udziałowo Procam. Dystrybuuje wiele środków ochrony roślin, natomiast w zakresie biopreparatów współpracujemy na wyłączność. Choć trzy firmy pozostają niezależne, to w praktyce działamy jak jedna organizacja — tłumaczy Jarosław Peczka.
Spółka ściśle wiąże sprzedaż z doradztwem, podkreślając, że o ile do środków chemicznych ludzie są przyzwyczajeni, o tyle biopreparaty wciąż pozostają w pewnym stopniu nowością.
— Środki chemiczne stosuje się często, tak jak antybiotyki, w celu zwalczania np. szkodników lub chorób, natomiast biopreparaty służą tak jak probiotyki, np. zwiększeniu odporności roślin — wyjaśnia przedsiębiorca.
Biopreparaty dla rolników i hobbystów
W tej branży trudno w dwa lata zbudować wyjątkowo szerokie, jakościowe portfolio — Bio-Lider najpierw testuje nowości w laboratorium, a później przynajmniej rok w terenie. Ma więc po kilkanaście produktów dla profesjonalnych rolników oraz dla hobbystów.
— Oferta ogrodowa dla hobbystów to dla nas nowość, wprowadziliśmy ją na początku 2022 r. Na razie jej udział w sprzedaży jest więc śladowy, ale dążymy do osiągnięcia za dwa, trzy lata przynajmniej jednej trzeciej obrotów, by zrobić z tego segmentu drugą, stabilną linię biznesową — mówi Jarosław Peczka.
Ubiegłorocznym hitem sprzedażowym okazał się AzotoPower, promowany przez zespół rajdowy Krzysztofa Hołowczyca, a powoli dołącza do niego wprowadzony w 2022 r. i wyjątkowo dobrze przyjęty FosfoPower.
— To efekt m.in. znacznego wzrostu cen nawozów fosforowych oraz azotowych. Wykryte pokłady fosforu na świecie wystarczą dla produkcji rolniczej na 50-100 lat, więc trzeba myśleć, co dalej. Fosfor i azot częściowo spływają z pól do wody, a w glebie są mocno wiązane przez wapń czy glin, więc rośliny nie mogą ich wykorzystać. Nasze produkty rozwiązują ten problem, zwiększając przyswajalność pierwiastków — mówi współtwórca Bio-Lidera.
Deklaruje, że spółka kieruje się długofalowym działaniem, a nie wykorzystywaniem każdej okazji do osiągania nadzwyczajnych zysków.
— Dlatego w okresie pandemii i po ataku Rosji na Ukrainę nasze produkty podrożały o 10-20 proc., podczas gdy ceny nawozów wzrosły nawet o 200-300 proc. To zwiększyło konkurencyjność naszej oferty i przyniosło nam wielu klientów, ale marżę utrzymaliśmy na tym samym poziomie. W obliczu spadku cen nawozów niektórzy mogą oczekiwać obniżek również u nas, jednak nasze koszty rosną, więc dostosowujemy do tego cennik. Tłumaczymy klientom, że nie robiliśmy nadzwyczajnych podwyżek, robiła to część firm konkurencyjnych — twierdzi Jarosław Peczka.
W obliczu zawirowań na rynku nawozów w związku z pandemią, a później wojną w Ukrainie mnóstwo firm postanowiło wejść naprędce w biotechnologię. To przyniosło masę błędów wynikających z niezrozumienia wielu procesów. Tak jak rolnik nie zostanie fachowcem w rok, tak my musieliśmy rozwijać kompetencje latami.
Ewolucja w rolnictwie, nie rewolucja
Przedsiębiorca podkreśla, że dzięki jakości popyt na jego produkty był wystarczający nawet wówczas, gdy były trzykrotnie droższe od środków chemicznych bądź nawozów mineralnych. Z powodu wyższej ceny trudniej było jednak przekonać rolników do wypróbowania biopreparatów.
— Dlatego podwyżka cen nawozów pomogła nam rozszerzyć bazę klientów. Nadal nasze produkty są nawet o połowę tańsze. Gdy już ktoś je wypróbuje, to często chętnie testuje kolejne. Poza tym nie ma lepszego środka promocji niż zadowolony klient — mówi Jarosław Peczka.
W długiej perspektywie rozwojowi Bio-Lidera sprzyjają m.in. założenia Europejskiego Zielonego Ładu.
— Część rolników na pewno będzie zwlekała z dostosowaniem produkcji do nowych wymogów m.in. w zakresie stosowania środków ochrony roślin i może wypróbować produkty niesprawdzonych firm. Zniechęcą się, jeśli nie uzyskają oczekiwanych efektów, dlatego istotne dla nas jest edukowanie klientów — mówi współzałożyciel Bio-Lidera.
Przyznaje, że wprowadzane na rynek preparatów mikrobiologicznych trzy dekady temu było w Bio-Genie bardzo trudne, bo wydawały się oderwane od rzeczywistości. Firma przygotowywała się jednak na to, co dopiero nadejdzie, i zaczyna zbierać owoce.
— Biopreparaty nie zastąpią w pełni środków chemicznych, tak jak probiotyki nie zastąpią antybiotyków. Nie chcemy robić w rolnictwie rewolucji, lecz ewolucję. Dlatego nasze produkty są dostosowane do współdziałania ze środkami chemicznymi. Dzięki naszej ofercie można np. poprawić efektywność produkcji rolnej oraz jej jakość, ograniczając zużycie chemicznego środka o połowę. Korzystają na tym wszyscy: rolnik zwiększa plony, a konsument otrzymuje zdrowszy i niekoniecznie droższy produkt — twierdzi Jarosław Peczka.
Globalna ekspansja ze sportowcami
Bio-Lider sprzedaje na razie głównie w Polsce, ale od początku myślał o międzynarodowej ekspansji. Rozmawia z globalnymi graczami z branży rolniczej. W ciągu kilku lat chce uzyskiwać większość przychodów z zagranicy, a niewykluczone, że stanie się to nawet w tym roku.
— Koncentrujemy się na Europie i Afryce, ponadto po dwuletniej przerwie wróciliśmy do rozmów w Chinach. Rozpoznawalność Roberta Lewandowskiego pomaga nam wykorzystać nasz technologiczny potencjał. Sprzyjać temu będzie także udział zespołu Krzysztofa Hołowczyca — sponsorowanego przez Bio-Gen, Bio-Lidera i Procam — w Pucharze Świata Cross Country 2023 i Rajdzie Dakkar 2024 — podsumowuje Jarosław Peczka.

Rynek biopreparatów jest bardzo perspektywiczny i będzie bardzo dynamicznie się rozwijał. Wynika to m.in. z rosnącej świadomości konsumentów, którzy w coraz większym stopniu dbają o zdrowie i zwracają uwagę na to, jak powstaje żywność. Głównym czynnikiem ograniczającym rozwój branży pozostaje natomiast ograniczona otwartość rolników na nowości. Producentom nie jest łatwo przekonać ich do stosowania biopreparatów nie tylko ze względu na korzyści widoczne na pierwszy rzut oka – np. jakość plonów – ale też z racji czynników trudnych do zmierzenia w zakresie oddziaływania rolnictwa na ekosystem.
Rynek jest zdominowany przez największych graczy jak BASF czy Bayer. Polskie firmy dopiero zaczynają przebijać się za granicą. Nie brakuje im innowacyjności ani jakości, to efekt wypracowanej pozycji światowych firm i ich większej siły przebicia. Polskie firmy muszą więc przemyśleć strategię międzynarodowej ekspansji — czy prowadzić ją pod własną marką, czy we współpracy z gigantami.
Inwestowanie w biopreparaty jest stosunkowo łatwe na tle sektora biotechnologicznego, ale i tak wymaga odpowiedniej wiedzy lub sprawdzonego partnera oraz przede wszystkim cierpliwości. Ważna jest też motywacja wynikająca z osobistych przekonań, a nie tylko chęci zysku. Te z czasem nadejdą, bo kierunek jest właściwy, ale trzeba na nie zaczekać.