Akcjonariusze Biotonu, kontrolowanego przez Ryszarda Krauzego, pierwszy rok spółki na giełdzie muszą zaliczyć do udanych. Spółka w tym okresie sześciokrotnie zwiększyła rynkową wartość, co zaowocowało awansem do elitarnego indeksu WIG20. Szał zakupów biotechnologicznych papierów już się raczej nie powtórzy, ale Bioton jeszcze długo może przynosić właścicielom godziwą stopę zwrotu. Właścicielom, wśród których nadal powinni jednak przeważać inwestorzy o dużej skłonności do ryzyka.
Ostatnie 12 miesięcy pod względem giełdowych dokonań spółka może uznać za znakomite. Bioton tak szybko przekonał do siebie specjalistów, że w ankiecie „PB” i Pentora został przez nich uznany za giełdową spółkę 2005 r. Po raz pierwszy w historii ankiety tytuł ten przypadł debiutantowi. Trudno jednak za podobny sukces uznać zeszłoroczne wyniki finansowe. Sprzedaż grupy była nieznacznie niższa od sygnalizowanego w trakcie oferty publicznej, ale zysk netto już gorszy o jedną trzecią. Jednym z powodów jest opóźnienie w rejestracji insuliny w Rosji, skąd — zgodnie z deklaracjami z okresu oferty — w samym II półroczu miały napłynąć zamówienia za 10 mln USD. Sytuacja ta dowodzi, że przychody, a przynajmniej termin ich realizacji, zależą od decyzji regulatorów rynku leków. Dotyczy to zarówno ludzkiej insuliny Biotonu, która czeka na wejście między innymi do Europy Zachodniej i Chin, jak i szczepionki przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby SciGenu. Kurs Biotonu zależy właśnie od informacji z największych rynków, na których spółka jeszcze nie jest obecna. Na pomyślne wiadomości ze Wschodu notowania z pewnością zareagują pozytywnie, choć przy relacji cena/zysk powyżej 150 znaczna część takich informacji jest już „zawarta” w wycenie spółki.
Mniejsze znaczenie dla kursu mają prognozy na ten rok, które Bioton ma wkrótce opublikować. Wynik obciążą rezultaty SciGenu, który pozostaje na dużo wcześniejszym etapie rozwoju niż polska spółka. Niezależnie od szacunków: rynek większą wagę będzie przywiązywał do wyników w 2007 i 2008 r., gdy widoczne mają być pierwsze efekty inwestycji w Chinach i Rosji. Plany opanowania 15 proc. największego rynku świata przemawiają do wyobraźni, ale do tego jeszcze daleka droga. Jej pierwszy etap to utworzenie spółki joint venture w Chinach, do którego ma dojść do końca kwietnia.
Notowania Biotonu rosną wraz z oczekiwaniami rynku dotyczącymi globalnej ekspansji, ale rzeczywistość spółki to ciągle głównie rynek krajowy. Sztandarowy produkt firmy, Gensulina, dzięki niskiej cenie zdołał w ciągu roku zwiększyć udział w rynku z kilku do ponad 20 proc. Co ważne, w grudniu Gensulina była już wiceliderem rynku. Bioton chce w ciągu trzech lat opanować 40 proc. rynku. To możliwe, jeśli resort zdrowia utrzyma korzystny dla spółki poziom refundacji leków. Zagrożeniem dla pozycji Biotonu wydaje się też nowy produkt — na razie wciąż zapowiadany — Polfy Tarchomin, którego atutem także może być cena.
Jeśli obietnice Biotonu się zmaterializują, łączna sprzedaż grupy tylko w Polsce, Chinach i Rosji już za dwa lata znacznie przekroczy 600 mln zł. Inwestorom pozostaje tylko czekać na decyzje władz chińskich, rosyjskich czy unijnych. Jeśli będą pomyślne, akcjom niepotrzebny będzie hormon wzrostu, nad którym intensywnie pracuje biotechnologiczny jedynak z GPW.