Kultowa marka Bobo Frut (dziś w portfolio Nestle), na której wychowały się kolejne pokolenia Polaków, zamierza dotrzeć również do pełnoletnich konsumentów.
— To marka z dużym potencjałem wzrostu. Pokolenie na niej wychowane jest dziś już dorosłe, ale darzy ją ogromnym sentymentem. Nie ma powodu, by bobo fruty były dłużej postrzegane jako soki tylko dla małych dzieci. Chcemy to zmienić. Na początek informujemy, że to soki dobre również dla matek dzieci, które je piją, i dokładamy kolejne wersje smakowe, które mogą przypaść do gustu także innym dorosłym — mówi Simon Smith, szef Nestlé w Polsce i krajach bałtyckich. Zdaniem Marka Sypka, prezesa Agros-Novy, marka niesie ze sobą ciekawe wartości.
— Jako produkty dla dzieci bobo fruty przechodzą rygorystyczne procedury dopuszczenia na rynek, więc konsumentom kojarzą się jako zdrowsze od soków dla dorosłych. Dorosłym przeszkadzać mogą natomiast zbyt małe i niewygodne opakowania. Spektakularnego sukcesu na rynku soków bym się w tym przypadku nie spodziewał, ale mogą być ciekawą niszą — mówi Marek Sypek, prezes Agros-Novy.
Dla producentów soków ostatnie lata były chude. Od 2005 r. spożycie w Polsce spadło o 4 litry, do 11 litrów na osobę — podaje European Fruit Juice Association (EFJA).
Powody, które wymienia organizacja, to wybór tańszych zamienników — jak syropy owocowe czy wody. Poruszenie na rynku udało się jednak wywołać nowym kategoriom — sokom nie z koncentratu oraz tzw. smoothie, czyli rodzajem soku przecierowego. To one, zdaniem EFJA, mają dobre perspektywy wzrostu.
— Soki przecierowe to mniejsza część rynku soków (dominują produkowane z soku zagęszczonego). Ich rozwojowi sprzyjają trendy prozdrowotne — ze względu na cząstki owoców postrzegane są jako zdrowsze, ale nie spodziewam się ich dużej dynamiki wzrostu. W sumie cały rynek wart jest około 3,5 mld zł — mówi Julian Pawlak, szef Krajowej Unii Producentów Soków.