Branża boi się monopolu
PKN chce utrzymać 40-proc. udział w detalicznej sprzedaży paliw
DOMINACJA KOSZTUJE: Monopol uderza w konsumenta paliw. Z tego powodu, w 1998 r. stracił on 12-15 groszy na litrze benzyny. Bez konkurencji i nastawionej na nią antymonopolowej polityki państwa, co roku branża paliw niepotrzebnie kosztuje konsumenta 1,5 mld zł — dowodzi Andrzej Szczęśniak, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych. fot. G. Kawecki
Firmy paliwowe obawiają się, że PKN, skupiając w swoim ręku produkcję, logistykę i dystrybucję paliw, całkowicie zdominuje rynek. Branża uważa też, że PKN nie ma wspólnej polityki cenowej, co prowadzi do walki konkurencyjnej w łonie koncernu. Spółka odpiera te zarzuty i twierdzi, że o dywersyfikacji cen na stacjach PKN decyduje specyfika lokalnych rynków.
W połowie 1999 r. Polski Koncern Naftowy kontrolował 31 proc. ogólnej liczby stacji paliw w Polsce. Do 2005 roku zarząd spółki zamierza zainwestować ponad 7 mln zł, w tym 3,6 mld zł w rozwój i modernizację sieci stacji benzynowych i terminali paliwowych. W latach 1999/2000 koncern przeznaczy na to 40 proc., a w latach 2001-2005 — 58 proc. środków inwestycyjnych.
Segmenty A, B, C
— Powstanie sieć 300 flagowych stacji paliw należących do segmentu A, czyli o najwyższym standardzie usług. Część z nich wyłoniona zostanie wśród stacji już istniejących, pozostałe wybudowane będą od podstaw. Kryteria wyboru to nowoczesność obiektów, dobra lokalizacja i generowane zyski. Stacje tego typu wyposażone będą m.in. w myjnie samochodowe, sklepy i restauracje. Ich tworzenie skoordynowane jest z rozwojem infrastruktury drogowej i programem budowy autostrad w Polsce — opowiada Tomasz Zakrzewski z PKN.
Jednocześnie budowana będzie — głównie przez modernizację i inwestycje w już istniejące obiekty — sieć segmentu B, gdzie oferowane będą tylko podstawowe usługi. Natomiast około 200 stacji zaklasyfikowano do segmentu C. Są to obiekty zlokalizowane głównie w małych miejscowościach. Decyzja co do ich przyszłości (dalsze funkcjonowanie, sprzedaż, likwidacja) podjęta zostanie na podstawie osiąganych przez nie wyników.
Dwoista struktura
PKN posiada obecnie 1953 stacje i prognozuje, że do 2005 r. będzie ich miał 2200. Pod flagą koncernu znajdują się zarówno obiekty będące jego własnością (spadek po CPN), jak i stacje patronackie prowadzone przez ajentów — przedsiębiorcze małżeństwa, spółki rodzinne, prywatne firmy — na podstawie umów. Zdaniem Andrzeja Szczęśniaka, prezesa Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP), można zauważyć element konkurencji między dwoma typami stacji paliw pod flagą PKN.
— Połączone koncerny paliwowe rezygnują zwykle ze stacji, które konkurują ze sobą, np. znajdują się po obu stronach jednej ulicy. Mają także wspólną politykę cenową. Tymczasem, oprócz wejścia na giełdę, PKN nie wprowadził żadnych zmian. Już Petrochemia Płock konkurowała z CPN. Decyzje dotyczące stacji CPN zapadały w lokalnych dyrekcjach, natomiast właściciele stacji prywatnych, dealerzy Płocka, decydowali o sobie sami. Istnieje obawa, że te dwa typy stacji będą nadal konkurować cenami, ponieważ koncern nie ma jednolitej polityki cenowej i marżowej — twierdzi prezes PIPP.
Z tym twierdzeniem nie zgadza się Tomasz Zakrzewski.
— O polityce cenowej firmy decydują potrzeby klientów. Inne są zarobki, warunki życia i liczba stacji w Warszawie i inne w małej miejscowości. Staramy się, aby na danym lokalnym rynku ceny paliw były stabilne i jednolite. Groszowe różnice mogą być związane także ze standardem stacji — argumentuje przedstawiciel PKN.
Konkurencja rozproszona
Dwie największe polskie sieci uzyskały, łącząc się, wszystkie narzędzia do wpływu na rynek detaliczny: produkcję, logistykę i 40-proc. udział w sprzedaży paliw. Według Andrzeja Szczęśniaka, branża obawia się działań wymierzonych w konkurencję.
— W Polsce nie ma graczy, którzy sięgaliby poziomu PKN. Koncern jest dominującym podmiotem w otoczeniu rozproszonej reszty rynku. W 1999 r. zaobserwowaliśmy regres inwestycji branżowych w porównaniu z 1998 r. Zachodnie firmy czekają na strategiczne decyzje polskich władz. Zmierzamy do UE, a tam o łączeniu się firm decyduje Urząd Antymonopolowy —przypomina Andrzej Szczęśniak.
Jego poglądy podziela Wojciech Heydel, prezes BP Poland.
— Istnieją obawy, że pozycja PKN może uniemożliwić prowadzenie biznesu w Polsce. Jest to dominacja niespotykana w krajach Unii Europejskiej. Skupienie w jednym ręku produkcji i dystrybucji paliw stwarza niekorzystną sytuację nie tylko zagranicznym inwestorom, ale także czynnym użytkownikom paliw. Wierzymy jednak, że Polska zmierza do integracji z UE i rynek będzie otwarty. Chociaż BP może inwestować wszędzie na świecie, zamierzamy rozwijać sieć w Polsce. Uzależniamy jednak te plany od stopnia otwartości i konkurencyjności polskiego rynku — podsumowuje prezes BP Poland.