BRIdge Alfa jest programem wsparcia funduszy venture capital (VC) inwestujących w start-upy technologiczne na najwcześniejszych etapach rozwoju (inwestycje do 1 mln zł, rundy pre-seed i seed). Podlega pod Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), jednostkę odpowiedzialną m.in. za publiczne finansowanie innowacji i projektów badawczo-rozwojowych. Obecnie w programie działa ponad 50 funduszy, a wśród nich zawieszone: Data Ventures, Scitech, Spinaker Alfa, Green Alpha, VC Link (stan na 6 października 2021 r., dzień wcześniej do łask wrócił Polski Instytut Badań i Rozwoju Inwestycje, podobnie jak Prometeia Innovation Fund, który w stanie zawieszenia pozostawał przez cztery tygodnie). Zawieszone fundusze są tymczasowo odcięte od publicznych pieniędzy.
- Zawieszenie następuje w przypadku niespełnienia przez fundusz kryteriów formalnych programu, które uniemożliwiają nam przekazanie pomocy publicznej beneficjentom, czyli start-upom. Chodzi np. o brak wymaganego wkładu od inwestorów prywatnych, niekompletność personelu lub zespołu zarządzającego i inne istotne naruszenia umowy. Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Mogę natomiast zapewnić, że z powodu zawieszenia funduszu nie cierpią już start-upy, które otrzymały pozytywną decyzję inwestycyjną. Umowy zawierają mechanizmy umożliwiające wypłatę finansowania także wtedy, gdy ich fundusz jest zawieszony – mówi Hanna Strykowska, od siedmiu miesięcy dyrektor działu funduszy kapitałowych w NCBR.
Zmiany na liście zawieszonych
Pół roku temu na liście zawieszonych figurowały Emobio, Space Bridge, RDS Fund, Discovery Ventures, Data Ventures. Trzy z nich wróciły do normalnego trybu pracy, z Emobio NCBR rozwiązało umowę, zanim fundusz zrealizował jakąkolwiek transakcję, a Data Ventures (DV) pozostał zawieszony. Przypomnijmy: po kilku zamkniętych transakcjach NCBR dopatrzyło się błędu formalnego na etapie naboru DV do programu i odcięło go od publicznych pieniędzy. Spór o zasadność tej decyzji nie został jeszcze rozstrzygnięty.

NCBR zapewnia, że za pośrednictwem wyznaczonych opiekunów „alf” pozostaje z nimi w stałym kontakcie, dzięki czemu czas zawieszania lub podjęcia decyzji o rozwiązaniu umowy uległ skróceniu.
W ostatnich miesiącach centrum komunikuje się w tych kwestiach bardziej otwarcie – do niedawna nie udostępniało np. danych dotyczących zawieszonych podmiotów, nawet zainteresowanym start-upom. Brak jawności narażał przedsiębiorców na nadużycia ze strony inwestorów, m.in. przedłużanie etapu przygotowań do inwestycji lub terminu wypłaty kolejnych, należnych transz finansowania.
- Stan zawieszenie obecnie trwa maksymalnie kilka tygodni, jeśli fundusz aktywnie współpracuje z NCBR w zakresie spełnienia kryteriów umożliwiających zniesienie zawieszenia – twierdzi Hanna Strykowska.
Relokacja kapitału na inne programy
Od początku programu „alfy” zainwestowały w 640 spółek (nie prowadzono pełnej ewaluacji, nieznana jest więc ich kondycja rynkowa).
- Spodziewam się, że na koniec roku liczba start-upów, które uzyskały finansowanie z programu, przekroczy 700. Pieniądze mogą być przekazywane do końca 2023 r., co oznacza, że w praktyce decyzje inwestycyjne muszą zostać podjęte do końca przyszłego roku – mówi Hanna Strykowska.
Wśród funduszy są takie, które jeszcze w kwietniu 2021 r. nie miały na koncie żadnej zamkniętej transakcji VC lub tylko pojedyncze, co oznacza, że część pieniędzy nie została wykorzystana.
- W przypadku wolnego tempa realizacji inwestycji, po konsultacjach z poszczególnymi funduszami, obniżamy budżety inwestycyjne, a pieniądze przekazujemy na inne programy publiczne – wyjaśnia Hanna Strykowska.
Tylko w ostatnim roku kapitał publiczno-prywatny stanowił 55 proc. transakcji w Polsce. W dużej mierze był przeznaczony dla start-upów we wczesnej fazie rozwoju.
Programy publiczne skierowane do funduszy wysokiego ryzyka wyraźnie ewoluowały. PFR i NCBR wyciągnęły lekcje z błędów, jakie zdarzyły się w latach ubiegłych, i w większości pieniądze przekazywane funduszom VC nie są bezzwrotną dotacją, lecz inwestycją.
Bridge Alfa to ważny element polskiego ekosystemu VC. Sukcesy spółek komercjalizujących prace B+R mierzone są w dużej mierze skalą pozyskiwania przez nie kolejnych rund finansowania. Najlepszym przykładem jest spółka Sunroof Technology, która uzyskała kilka milionów euro od międzynarodowych funduszy.
Kontynuacja programu to dobra decyzja pod warunkiem, że pieniądze zostaną powierzone funduszom z odpowiednim „track recordem” i będą niwelować dziurę kapitałową między rundami seed i A.
Będzie nowe rozdanie dla inwestorów
NCBR dostrzega także pozytywne strony programu, za jeden z sukcesów uznając np. wyjście kapitałowe Black Pearls (funduszu utworzonego w pilotażu BRIdge Alfa) ze spółki Skyrise.tech. Transakcja pokryła cały kapitał włożony do funduszu przez inwestorów prywatnych, dając blisko 19-krotny zwrot z inwestycji, która wyniosła ok. 2 mln zł (80 proc. wyłożyło NCBR, a inwestorzy prywatni pozostałe 473 tys. zł).
- Program BRIdge Alfa bez wątpienia przyczynił się do dynamicznego rozwoju rynku VC w Polsce, jaki dziś obserwujemy. Ten sektor odgrywa bardzo istotną rolę w rozwiniętych gospodarkach, bo kreuje wiele przełomowych innowacji. Z wielu względów, także historycznych, nasz rynek VC nie mógł rozwijać się swobodnie i nadal wymaga wsparcia - zaznacza Przemysław Kurczewski, zastępca dyrektora NCBR.
Program ma być kontynuowany. Jego budżet nie jest jeszcze ustalony, ale wiadomo, że nadal będzie dotowany z pieniędzy unijnych. Zapowiadane są też zmiany w obszarach finansowania.
- Po kilku latach funkcjonowania funduszy z programu BRIdge Alfa uważamy, że w tym obszarze nadchodzi czas na bardziej wyspecjalizowane, precyzyjnej zaangażowanie publicznych pieniędzy. W takich sektorach jak ICT nie brakuje prywatnego kapitału. Są jednak również inne branże fundamentalne dla rozwoju całej gospodarki, w których wytworzenie innowacji jest bardzo kapitałochłonne, więc trudno jest o zainteresowanie prywatnych funduszy. Program powinien odpowiedzieć na to wyzwanie - mówi Przemysław Kurczewski.
NCBR deklaruje, że kształt nowej odsłony programu zostanie skonsultowany z przedstawicielami krajowego sektora VC.
Wspieranie etapu pre-seed i seed ma sens, bo na późniejszych etapach spółki mają dostęp do globalnych inwestorów, z których większość na już Polskę na radarze. Naturalnie warto też wspierać późniejsze etapy, żeby uniknąć luki kapitałowej.
W dotychczasowych publicznych programach spora część pieniędzy została wydana nieefektywnie, ale fundusze dopiero się uczyły, jak działa rynek VC. Na całym świecie większość inwestycji w start-upy kończy się porażką, ale nieliczne sukcesy mają tak dużą skalę, że pozwalają pokryć straty. Żeby ten mechanizm mógł działać, fundusze muszą mieć możliwość ponownego inwestowania w najlepsze spółki, czyli realizowania tzw. inwestycji follow-on. Dotychczasowe programy często to ograniczały, co sprawiło, że wyniki są słabsze, niż mogły być.
Warto podkreślić, że w ciągu 10 lat funkcjonowania rynku ze wsparciem Krajowego Funduszu Kapitałowego, Polskiego Funduszu Rozwoju i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wyłoniły się trzy spółki, które wkrótce powinny zostać jednorożcami. Powstało też wiele zespołów specjalistów, którym doświadczenie pozwala zarządzać coraz większymi funduszami.