Od początku tego roku siedziba na Europę Wschodnią i kraje bałtyckie japońskiego koncernu Bridgestone znajduje się w Warszawie. Poprzednio firma zarządzała regionem z Wiednia.
— Warszawa jest centralą na region wschodni, który składa się z Polski, krajów bałtyckich, Czech, Słowacji i Węgier. Na decyzję miało wpływ to, że Polska jest największym krajem w regionie i stanowi 60 proc. sprzedaży całego regionu. Co więcej, Polska jest najatrakcyjniejsza pod względem jakości infrastruktury i wsparcia biznesu — mówi Armand Dahi, dyrektor zarządzający na Europę Wschodnią.
Fabryki, centrala, etaty
Japońska grupa jest w Polsce właścicielem firm produkcyjnych w Poznaniu, Żarowie na Dolnym Śląsku, Wolsztynie w Wielkopolsce i Stargardzie Szczecińskim. Produkuje opony do samochodów osobowych, ciężarówek, autobusów, gumowe gąsienice oraz resorty pneumatyczne. Zatrudnia 2332 osoby.
Nowy podział na regiony był konieczny, bo europejska centrala w Brukseli miała pod sobą zbyt wiele krajów różnej wielkości, co uniemożliwiało spójną strategię. W 2010 r. Bridgestone podzielił działalność na 6 regionów.
Z Austrii nadzorował 17 krajów, od Estonii po Albanię. Ponieważ biznes w tych krajach rósł szybko, doszło do kolejnego podziału, w którym jedna centrala nadzoruje tylko sześć krajów. Dzięki centrali w Warszawie powstanie dodatkowo 10 etatów, m.in. dla osób odpowiedzialnych za segment opon premium do maszyn rolniczych czy opon do maszyn budowlanych oraz dyrektorów nadzorujących sprzedaż.
Dziś zajmuje się tym w Polsce 10 osób, a 60 pracuje wyłącznie przy polskich projektach. W związku z rozwojem Bridgestone podwoił obecną powierzchnię biurową w Warszawie.
Oczywista oczywistość
Warszawa ma szansę na kolejne tego typu projekty.
— Większość wybiera na regionalne biura Pragę lub Budapeszt, ale Warszawa może tu konkurować — ocenia Raul Nelson, który odpowiada za rozwój amerykańskiej sieci siłowni Fitcurves w Europie, a w Polsce wkrótce otworzy szóstą placówkę (w Tychach).
— Decyzja o lokalizacji siedziby regionalnej Bridgestone oznacza, że wielkie międzynarodowe koncerny odnajdują właściwe proporcje wśród krajów Europy Środkowo- -Wschodniej. Widzą, kto jest ważny i ma szanse rozwoju, a kto grzęźnie w kłopotach — komentuje Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ). Zagraniczne firmy lokują się w Polsce na kilka sposobów.
— Często wybierają Polskę, żeby zdobyć w bezpiecznym kraju przyczółek na rynki wschodnie. Sporo firm ma w Polsce typowe regionalne centra biznesowe, jak producent akumulatorów Exide, firma kosmetyczna Estee Lauder czy wytwarzająca dodatki do żywności Danisco. Zdarza się, że duża firma, która powstała w innym kraju, rozwinęła się w Polsce tak dobrze, że przeniosła tu centrum zarządzania, np. holenderska spółka transportowa Raben. Kolejny sposób to półformalne centra regionalne — siedziba jest gdzie indziej, ale to w Polsce są szefowie na dany obszar, np. w General Electric Lesław Kuzaj odpowiada za Europę Środkową i Wschodnią — wymienia Tomasz Ciszewski, partner w firmie konsultingowej BT&A.