Bruksela chce odebrać weganom skrzydełka i schab

Łukasz RawaŁukasz Rawa
opublikowano: 2025-07-31 20:00

Komisja Europejska zamierza zakazać używania mięsnych nazw dla produktów roślinnych. Rzeźnicy i wędliniarze się cieszą, a producenci żywności roślinnej biją na alarm.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na czym polega propozycja Komisji Europejskiej dotycząca nazw produktów roślinnych
  • jakie stanowiska wobec projektu KE zajmują producenci żywności roślinnej i mięsnej
  • czy konsumenci mają trudności z rozróżnieniem produktów mięsnych i roślinnych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Komisja Europejska (KE) opublikowała projekt rozporządzenia, który miałby zablokować producentom żywności roślinnej możliwość posługiwania się 29 nazwami zarezerwowanymi dla mięsa i jego przetworów. Na czarnej liście znalazły się m.in.: wołowina, wieprzowina, drób, jagnięcina, polędwica, schab, żeberka, skrzydełka czy bekon. Bruksela tłumaczy pomysł chęcią ochrony tradycji kulinarnej i zapewnienia przejrzystości w komunikacji wobec konsumentów.

Różne punkty widzenia

Inaczej widzi to jednak branża producentów żywności roślinnej, która odbiera projekt jako przejaw administracyjnej nadgorliwości i próbę ograniczenia konkurencyjności branży roślinnych zamienników mięsa.

– W uzasadnieniu projektu znajdziemy informacje, że jest on motywowany troską o konkurencyjność, w rzeczywistości uderza jednak w część przedsiębiorców, nakładając na nich obowiązek zmiany opakowań, czy stosowania komunikacyjnych fikołków, by opowiadać o tych samych produktach, które sprzedajemy od lat – mówi Karolina Kubara, przedstawicielka zarządu Polskiego Związku Producentów Żywności Roślinnej i współwłaścicielka firmy Dobra Kaloria.

Branża roślinna widzi w planach Brukseli zagrożenie dla innowacyjności i konkurencyjności.

Po drugiej stronie barykady słychać zupełnie inny ton. Producenci mięsa uważają, że proponowane regulacje to krok w dobrym kierunku.

– Od dawna podkreślamy potrzebę jasnego oznakowania żywności, tak aby konsumenci nie byli wprowadzani w błąd. Propozycja KE, ograniczająca możliwość używania 29 nazw tradycyjnie odnoszących się do mięsa i produktów odzwierzęcych, to krok we właściwym kierunku. Nazwy takie jak wołowina, wieprzowina czy bekon powinny być zarezerwowane wyłącznie dla produktów mięsnych, a ich stosowanie w kontekście zamienników roślinnych budzi poważne zastrzeżenia – mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.

Jego zdaniem zaproponowany katalog nazw nie musi być ostateczny.

– Lista 29 określeń może być dobrym punktem wyjścia, ale docelowo powinna być szersza, by uniknąć obchodzenia przepisów. Tym razem szanse na przyjęcie takich ograniczeń są większe niż w poprzednich latach. Coraz wyraźniej widać potrzebę uporządkowania rynku i ochrony praw konsumentów – zaznacza Witold Choiński.

Projekt trafi niebawem do dalszych prac – najpierw zajmą się nim europosłowie z komisji rolnictwa, potem ministrowie państw członkowskich.

Konsument rzadko się myli

Zwolennicy roślinnych zamienników przekonują, że Bruksela walczy z problemem, którego nie ma. Jak podkreśla Maciej Otrębski, dyrektor ds. rozwoju kampanii RoślinnieJemy, konsumenci doskonale orientują się co kupują – badania rynku potwierdzają, że 96 proc. Polaków nie ma trudności z rozróżnieniem produktów roślinnych i mięsnych, a według danych Europejskiej Organizacji Konsumenckiej aż 80 proc. respondentów nie widzi nic złego w używaniu mięsnych nazw, o ile skład produktu jest jasno określony.

Ekspert zwraca uwagę, że mimo podobnego zakazu odnoszącego się do nabiału, w potocznym języku funkcjonuje roślinny jogurt, a nie fermentowany produkt sojowy, czy mleko owsiane, a nie napój owsiany.

– Wraz z ewolucją języka, nazwy te weszły do powszechnego obiegu, a sam przepis jedynie utrudnia funkcjonowanie przedsiębiorcom, z których znaczna część dziś produkuje równolegle zarówno roślinne, jak i odzwierzęce produkty – uważa Maciej Otrębski.

Według szacunków przytaczanych przez PwC w latach 2022-30 globalny rynek zamienników mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego może osiągnąć wartość 234,7 mld USD.

W Polsce segment roślinny dopiero raczkuje – jego wartość przekroczyła 1 mld zł. Jak podaje Związek Producentów Żywności Roślinnej, tylko w ciągu ostatnich dwóch lat urósł o 19 proc. – i nie wygląda na to, by zamierzał z tej ścieżki wzrostu zawrócić. Dla porównania, wartość tradycyjnego rynku mięsa i wędlin w Polsce – według szacunków Związku Polskie Mięso – przekracza 120 mld zł.

Okiem eksperta
29 to za mało
Wiesław Różański
prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI)

Kwestia wykorzystywania nazw tradycyjnie zarezerwowanych dla produktów mięsnych do oznaczania produktów pochodzenia roślinnego od lat budzi emocje w większości krajów europejskich. Najdalej posunęła się Francja wprowadzając zakaz stosowania nazw mięsnych dla produktów pochodzenia roślinnego. Było to jednak przedmiotem postępowania sądowego, którego ostatecznym efektem było orzeczenie TSUE z 2024 r., stwierdzające, że kraje UE nie mogą zakazać stosowania nazw tradycyjnie związanych z produktami zwierzęcymi do oznaczania produktów roślinnych. Uważam więc, że jakiekolwiek zmiany, aby były skuteczne, muszą być wprowadzone na poziomie europejskim. Zupełnie inną sprawą jest przygotowanie katalogu nazw produktów mięsnych, których nazwy nie powinny być wykorzystywane w oznaczaniu produktów roślinnych. Wydaje mi się, że lista 29 produktów może być zbyt krótka, jeśli weźmiemy pod uwagę lokalne i regionalne produkty wytwarzane w każdym kraju europejskim, np. specyficzne dla danego regiony kiełbasy, szynki czy wszelkiego typu przetwory mięsne. Uważam też, że każdy krok zmierzający w tym kierunku to dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że leży to również w interesie samych producentów produktów roślinnych. Badania przeprowadzone na uniwersytecie w Maastricht i opublikowane w marcu 2025 r., stwierdzają, że wykorzystywanie nazw produktów mięsnych na opakowaniach roślinnych zamienników mięsa wprowadza konsumentów w błąd i rodzi niepewność w podejmowaniu decyzji zakupowych.