Brytyjczycy nadużywają upadłości konsumenckiej

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2006-09-12 11:29

Korzystanie z upadłości konsumenckiej jest nadużywane przez klientów w Wielkiej Brytanii. W Polsce wejście w życie ustawy o upadłości konsumenckiej może prowadzić do nadużyć - napisano we wtorkowej analizie Bankier.pl.

Korzystanie z upadłości konsumenckiej jest nadużywane przez klientów w Wielkiej Brytanii. W Polsce wejście w życie ustawy o upadłości konsumenckiej może prowadzić do nadużyć - napisano we wtorkowej analizie Bankier.pl.

Brytyjskie banki coraz dotkliwiej odczuwają wzrost liczby klientów wnioskujących o ogłoszenie bankructwa. Problemem jest nowa profesja "doradców finansowych", którzy promują bankructwo, jako łatwy sposób na ucieczkę od długu.

Tylko w ciągu ostatniego kwartału liczba niewypłacalnych konsumentów w Wielkiej Brytanii wzrosła o 15 tys. osób, co stanowi przyrost o ponad 40 proc. w stosunku do ubiegłego roku i jest najwyższym takim wynikiem na przestrzeni 40 lat, od kiedy zaczęto gromadzić oficjalne dane na ten temat. Eksperci szacują, iż w ciągu całego 2006 roku liczba nowych bankrutów w Wielkiej Brytanii może wzrosnąć o ponad 100 tys. osób.

Po przejęciu władzy w Wielkiej Brytanii przez Partię Pracy w 1997 r., złagodzono prawo związane z ogłaszaniem bankructwa. M.in. chcąc zachęcić przedsiębiorców, którym się nie powiodło, do kolejnej próby założenia biznesu, skrócono okres obowiązkowy, kiedy można odwołać ogłoszone wcześniej bankructwo z trzech lat do jednego roku.

Obecnie planowane jest nałożenie na banki nakazu zmniejszenia opłat za nieterminową spłatę rat kredytu. Obecnie w większości banków wynosi ona średnio ok. 20 funtów (ok. 120 zł), a forsowany projekt ma zmniejszyć ją do maksimum 12 funtów (ok. 70 zł).

HSBC, jeden z największych graczy na brytyjskim rynku, już zapowiedział, że w związku z tym będzie zmuszony wprowadzić pobieranie opłat za prowadzenie rachunków bieżących, które od ponad 20 lat były darmową usługą.

Łączna liczba osób na skraju bankructwa na koniec sierpnia 2006 wynosiła już około 1,1 miliona osób. Według brytyjskich danych ok. 20 proc. z nich, rozważa w najbliższym czasie ogłoszenie niewypłacalności.

W niektórych krajach zaostrzane są przepisy dotyczące ogłaszania bankructwa. Takie zmiany w prawie wprowadzono w kwietniu 2005 r. w Stanach Zjednoczonych.

Zdaniem analityków Bankier.pl istnieje ryzyko, że wejście w życie ustawy o upadłości konsumenckiej w proponowanym w Polsce kształcie doprowadzi do nadużywania prawa przez nierzetelnych dłużników.

W Polsce powstały trzy projekty ustaw, które dotyczą oddłużenia osób fizycznych, nie prowadzą działalności gospodarczej i nie są wspólnikami spółek. W odróżnieniu od rozwiązań światowych, w Polsce upadłości likwidacyjnej nie ogłaszałby sąd. Poselski projekt ustawy o przeciwdziałaniu niewypłacalności oraz o upadłości osoby fizycznej przeszedł już pierwsze czytanie (w lipcu) i został skierowany do sejmowej komisji finansów publicznych.

Według tego projektu, majątek bankruta byłby licytowany, ale takiej osobie pozostałoby prawo do 20 m kw lokalu, a na każdą osobę w rodzinie - dodatkowe 10 m kw. Możliwość ogłoszenia upadłości konsumenckiej przysługiwałaby raz w życiu, ale - niezależnie od przyczyn.

"Zachodzi obawa, że najwięcej na planowanych zmianach skorzystają osoby nieuczciwe, które zadłużą się maksymalnie, żeby zaraz potem ogłosić bankructwo" - sygnalizują analitycy Bankiera.pl. Ich zdaniem, istnieje ryzyko, że banki albo ograniczą dostępność do kredytów, albo przerzucą koszty związane z upadłością na wszystkich klientów posiadających rachunki bankowe.

Michał Macierzyński, analityk Bankiera.pl, uważa, że ustawa o upadłości konsumenckiej jest potrzebna ze względu na rosnące zadłużenie Polaków. Jednak problem nie dotyczy tylko kredytów bankowych. Zainteresowanym "pozostaną inne długi, np. w spółdzielniach, za gaz, prąd, telefon, ale również w ZUS i Urzędzie Skarbowym, których w ten sposób nie można anulować. Problemu zatem się nie rozwiąże, jeśli te osoby nie znajdą pracy".

Macierzyński odwołał się do badań Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH nad stosunkiem Polaków do upadłości konsumenckiej. Większość, bo 54,4 proc. ankietowanych jest przeciwna wdrożeniu tego pomysłu i uważa, że każdy powinien spłacać własne długi. Z drugiej strony 40,5 proc. badanych jest skłonna zaakceptować ogłoszenie bankructwa przez osoby fizyczne pod warunkiem, że niewypłacalność nie wynikała z ich winy. "Nie ma zatem tutaj konfliktu o samą ideę ustawy, a jedynie o jej kształt" - napisał analityk.