"Gazociąg musi łączyć się z niemieckim systemem dystrybucyjnym, ale niemieckie prawo wymaga zapewnienia dostępu [do gazociągu] stronom trzecim" - powiedział Komlew. "Nasz partner E.ON poprosił niemieckiego regulatora o odstąpienie od tej zasady, ale prośba została odrzucona".
Komlew powiedział, że E.ON ponowił prośbę o budowę odcinków lądowych.
"Stanowi to problem, jako że budowa [Gazociągu Północnego] i [lądowych odcinków] gazociągu musi być zsynchronizowana. Skoro sprawa nie jest załatwiona, wynikną opóźnienia w realizacji projektu" - powiedział.
"Podpisaliśmy już umowy na cały gaz [z Gazociągu Północnego]. Są to wstępne umowy. Ale nie możemy wypełnić ani jednej, jeśli nie podpiszemy równoległej, tak samo długoterminowej umowy na transport" - dodał Komlew.
Gazociąg Północny ma zostać ułożony pomiędzy rosyjskim miastem Wyborg a niemieckim Greifswaldem. Magistrala o długości 1.200 km ma być uruchomiona do 2010 r. Rosyjski Gazprom posiada 51% udziałów w konsorcjum Nord Stream, budującym gazociąg, a niemieckie spółki Wintershall i E.ON Ruhrgas mają po 24,5% udziałów.
Przeciwko budowie protestują Polska i kraje bałtyckie, widząc w nim zagrożenie dla stabilności dostaw gazu z Rosji do Europy Środkowej oraz możliwe zagrożenie dla środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego. Polska twierdzi również, że budowa gazociągu jest ekonomicznie nieuzasadniona i wskazuje na alternatywne drogi lądowe - przez kraje bałtyckie i Polskę (projekt Amber) lub przez Białoruś i Polskę (druga nitka gazociągu Jamał-Europa).
Niemiecka kanclerz Angela Merkel mówiła ostatnio,
że Gazociąg Północny jest "pożądany politycznie".