Restauracja Studio Buffo, będąca dziełem trzech panów: Macieja Kuronia, Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy, obchodzi właśnie 3 urodziny. Nadarzyła się więc doskonała okazja, aby sprawdzić, jak wraz z wiekiem zmienia się charakter lokalu. Dotarłem do niego błyskawicznie — znajduje się w centrum Warszawy. Lokal położony jest między giełdą a Sejmem. Przy odrobinie skupienia można przy stoliku usłyszeć poselskie interpelacje z Wiejskiej oraz dobiegające z GPW spekulacje kupuj-sprzedaj. Mimo położenia między studiem muzycznym a teatrem, restauracja nie ma jednak artystycznego zadęcia. Wystrój jest prosty. Drewniane stoliki przystosowane są do obsłużenia dowolnej liczby gości, zarówno para jak i np. sześcioro przyjaciół znajdzie tu miejsce dla siebie. Ciepłe kolory tworzą sympatyczny nastrój, który sprawia, że goście mogą czuć się swobodnie. Równie dobrze można tu się spotkać z dziewczyną, jak i przeprowadzić owocne rozmowy biznesowe. W rogu sali stoi fortepian, niestety podczas mojej wizyty nikt nie robił z niego użytku. Niefortunnym pomysłem było natomiast kaleczenie uszu gości muzyką disco z magnetofonu.
Mimo upływu 3 lat, restauracja Buffo nie zmienia się — ciągle jest miejscem przyjaznym dla gości, ciepłym i sympatycznym. Największym jej atutem jest jednak kuchnia. Menu stanowi udaną mieszankę dań staropolskich i śródziemnomorskich.
Na przystawkę polecam doskonały tatar z łososia. Dawno też nie kosztowałem równie wyśmienitej sałatki środziemnomorskiej. Wiele obiecywałem sobie po kwaśnicy po góralsku. Niestety skończyło się tylko na obietnicach. Słodkawy smak tej kapuścianej nalewki w niczym nie przypominał charakternych podhalańskich zup.
Straty powetowałem sobie na daniach głównych. Jako miłośnik ryb, zamówiłem grillowanego łososia. Palce lizać. Delikatne mięsko wręcz rozpływa się w ustach. W tej chwili już nie pamiętałem o zupnej porażce.
Kropkę nad „i” postawił bażant upieczony w sosie jałowcowym, z jabłkiem i żurawiną. Danie to poleca gościom szef Maciej Kuroń. Warto mu zaufać.
Wybornie prezentują się desery. Mus z białej czekolady z sosem malinowym oraz lody z owocami i advokatem mogą zadowolić największych smakoszy. Mimo że w restauracji było sporo gości, kelnerzy pojawiali się zawsze w odpowiednich momentach. Gratulacje.
Ceny można uznać za przyzwoite. Ani drogo, ani tanio. Najważniejsze, że smacznie.
Robert Sokołowski, szef kuchni, poleca grillowany filet z łososia z sosem szafranowym
Składniki:
200 g filetu z łososia ze skórą, po 100 g warzywnej mieszanki chińskiej, ziemniaków, sosu na białym winie oraz sosu sojowego, imbir, szafran, 20 g oleju
Rybę posolić, oprószyć pieprzem, usmażyć na grillu lub patelni. Podsmażyć warzywa, doprawić sosem sojowym i imbirem. Odstawić. Sos na białym winie podgrzać, dodać szafran. Pomieszać, doprawić solą i pieprzem. Na warzywach położyć ugotowane ziemniaki, na nich łososia. Polać sosem. Można dodać cząstkę cytryny.
