Być bankierem to brzmi…

Tadeusz StasiukTadeusz Stasiuk
opublikowano: 2012-11-23 20:04

Anshu Jain, zastępca dyrektora generalnego Deutsche Banku ma poważny problem z wykonywaną przez siebie pracą, co wydaje się być żenujące.

Jak powiedział w trakcie konferencji bankierów w Niemczech, zmieniło się nastawienie ludzi do bankierów.

Jeśli w ostatnim czasie udajesz się na przyjęcie, i zapytany odpowiadasz, że jesteś bankierem, ludzie milkną i zachowują rezerwę – twierdzi Jain.

W jego opinii, mając na uwadze redukcje etatów w bankach, „wyciszenie” sezonu bonusów, brakuje obecnie w sektorze środków na świętowanie i szampana. A przecież do niedawna bary na Manhattanie czy w Londynie stały bankierami, a teraz ich obecność jest bardzo niezręczna.

Z kolei Giles Keating, szef działu badań w Credit Suisse żartował ostatnio, iż zazwyczaj przedstawia się ludziom jako ekonomista i naukowiec. Podkreśla, że mimo wszystkich kłopotów nie wstydzi się być bankierem i uważa, że krytyka jest trochę niesprawiedliwa.

Wszyscy wiemy że były dźwignie, bańki, a w centrum tego były banki, więc to jest naturalne, że za wszystko wini się bankierów – powiedział Keating w wywiadzie dla CNBC.

Dodaje jednak, że w gospodarce działa się i dzieje wiele złych rzeczy.

Bankowcy nie byli na pewno aniołami, ale rządy też pożyczały zbyt dużo, za dużo konsumowaliśmy – wyjaśnia przedstawiciel Credit Suisse.

Natomiast Manoj Ladwa, szef traderów w TJ MArkets uważa, że reputacja bankierów stopniowo będzie się poprawiać jeśli skupią się oni na modelu bardziej tradycyjnego handlu detalicznego, odpowiednim do potrzeb klientów.

Sektor bankowy cofnął się w ostatnich latach. Potrzebny jest powrót od działalności głównie inwestycyjnej do tradycyjnej bankowości detalicznej, ukierunkowanej na klienta – tłumaczy Ladwa.