W ofercie publicznej, poprzedzającej transfer, przydzielono prawie 38 tys. walorów, sprzedawanych po cenie 50 zł za sztukę, co oznacza wpływy w wysokości 1,9 mln zł. W opublikowanym w czerwcu prospekcie emisyjnym oczekiwano jednak, że do inwestorów trafi 100 tys. udziałów, co miało się przełożyć na ponad 6 mln zł świeżego kapitału. Około 5 mln zł miało pójść na przygotowanie nowych produkcji, a pozostałe pieniądze planowano wydać na reklamę. Trzy razy mniejsze wpływy mogą wydłużyć termin realizacji tych zapowiedzi, zwłaszcza że w prospekcie koszty emisji oszacowano na kwotę 1,2 mln zł. Finalnie debiut na głównym parkiecie przyniesie spółce 700 tys. zł na dalszy rozwój.
Inwestorzy od dłuższego czasu nie są przekonani do T-Bulla, w ciągu roku jego notowania spadły o ponad 70 proc.
W obrocie na głównym rynku są zarówno stare akcje, jak i prawa do akcji nowej emisji. Te drugie mocno tanieją.
32 proc. Taką część oferowanych akcji T-Bulla inwestorzy objęli w niedawnej emisji