Było lotnictwo, czas na stocznie

Marta Filipiak
opublikowano: 2005-03-24 00:00

Brytyjski koncern szuka w Polsce kolejnych kooperantów i dostawców. Po lotnictwie przyszedł czas na stocznie.

BAE Systems, brytyjski koncern lotniczy i zbrojeniowy, chce wejść w kolejne sektory naszej gospodarki. Działa już w lotnictwie (kooperacja z PZL Mielec), a myśli o współpracy z przemysłem okrętowym.

— Poszukujemy dostawców różnych statków. Chodzi nam m.in. o budowę chemikaliowców i tankowców — mówi Richard McKie, menedżer ds. rozwoju BAE Systems.

Do zainteresowania Polską przyczynia się nie tylko to, że BAE już zna tutejszy rynek, ale także sytuacja na rynku globalnym.

— Przy obecnym ogromnym popycie na realizację zamówień trzeba bardzo długo czekać. Jeśli tu udałoby się uzyskać w miarę bliskie terminy i korzystne warunki, to chętnie złożymy zamówienia — deklaruje Ray Lomas, dyrektor zarządzający BAE Systems (Poland).

Określone przez BAE typy statków produkuje m.in. Stocznia Szczecińska Nowa (SSN). Tyle że także tutaj terminy są napięte.

— Do 2009 r. mamy już komplet zamówień. Budowa dla nowych kontrahentów byłaby możliwa dopiero po tym terminie — wyjaśnia Andrzej Stachura, prezes SSN.

Jednak także wtedy nie obyłoby się bez dodatkowych obostrzeń. Stocznie nie chcą się już wystawiać na ryzyko makroekonomiczne.

— Możemy zadeklarować dostawy, ale tylko wówczas, gdy armator przejmie na siebie zabezpieczenie przed wahaniami kursowymi walut, zmianami cen stali oraz załatwi kwestie związane z dotacjami — tłumaczy Andrzej Stachura.

BAE interesują nie tylko stocznie. Chętnie zleciłby także wykonanie usług firmom informatycznym.

— Poszukujemy firm, które wykonywałyby dla nas testy software’u do symulatorów dla szkoleń pilotów — mówi Ray Lomas.

Na razie BAE nie podaje kwoty, jaką jest w stanie zainwestować. Dotychczas jego działalność w Polsce zaowocowała napływem 60 mln USD (190 mln zł).