Brytyjski koncern szuka w Polsce kolejnych kooperantów i dostawców. Po lotnictwie przyszedł czas na stocznie.
BAE Systems, brytyjski koncern lotniczy i zbrojeniowy, chce wejść w kolejne sektory naszej gospodarki. Działa już w lotnictwie (kooperacja z PZL Mielec), a myśli o współpracy z przemysłem okrętowym.
— Poszukujemy dostawców różnych statków. Chodzi nam m.in. o budowę chemikaliowców i tankowców — mówi Richard McKie, menedżer ds. rozwoju BAE Systems.
Do zainteresowania Polską przyczynia się nie tylko to, że BAE już zna tutejszy rynek, ale także sytuacja na rynku globalnym.
— Przy obecnym ogromnym popycie na realizację zamówień trzeba bardzo długo czekać. Jeśli tu udałoby się uzyskać w miarę bliskie terminy i korzystne warunki, to chętnie złożymy zamówienia — deklaruje Ray Lomas, dyrektor zarządzający BAE Systems (Poland).
Określone przez BAE typy statków produkuje m.in. Stocznia Szczecińska Nowa (SSN). Tyle że także tutaj terminy są napięte.
— Do 2009 r. mamy już komplet zamówień. Budowa dla nowych kontrahentów byłaby możliwa dopiero po tym terminie — wyjaśnia Andrzej Stachura, prezes SSN.
Jednak także wtedy nie obyłoby się bez dodatkowych obostrzeń. Stocznie nie chcą się już wystawiać na ryzyko makroekonomiczne.
— Możemy zadeklarować dostawy, ale tylko wówczas, gdy armator przejmie na siebie zabezpieczenie przed wahaniami kursowymi walut, zmianami cen stali oraz załatwi kwestie związane z dotacjami — tłumaczy Andrzej Stachura.
BAE interesują nie tylko stocznie. Chętnie zleciłby także wykonanie usług firmom informatycznym.
— Poszukujemy firm, które wykonywałyby dla nas testy software’u do symulatorów dla szkoleń pilotów — mówi Ray Lomas.
Na razie BAE nie podaje kwoty, jaką jest w stanie zainwestować. Dotychczas jego działalność w Polsce zaowocowała napływem 60 mln USD (190 mln zł).