Rozpoczęta w ubiegłym roku rozbudowa zakładu Cargilla w Bielanach Wrocławskich — jednego z istotniejszych europejskich aktywów produkcyjnych koncernu — właśnie dobiegła końca. Wartość inwestycji wyniosła 38 mln EUR (około 178 mln zł). Polegała na otwarciu nowej linii produkcyjnej wykorzystującej opatentowaną technologię mikroreaktorów do produkcji błonnika rozpuszczalnego.
— To znacząca inwestycja w kontekście innowacyjności. Wśród powodów jej realizacji w Polsce są kompetencje i zaangażowanie pracującego tu zespołu. Dzięki wysokiej jakości pracy Polska znajduje się w czołówce miejsc w Europie, które Cargill chce rozwijać. Niebagatelne znaczenie ma również lokalizacja zakładu w centrum Europy, co pozwala uprościć logistykę — mówi Marcin Urbanek, kierownik ds. zarządzania zasobami Cargilla.
Redukcja o jedną trzecią
Firma obserwuje wzrost popytu na produkty z obniżoną zawartością cukru i zwiększoną obecnością błonnika. Zapewnia, że jej rozpuszczalny błonnik umożliwia redukcję cukru o co najmniej 30 proc. m.in. w słodyczach, pieczywie, nabiale i napojach.
— Redukcja cukrów nie jest tak łatwa, jak może się wydawać, ponieważ nie tylko dodają one słodyczy, ale pełnią też niezbędną funkcję tworzenia pożądanej konsystencji. Błonnik rozpuszczalny produkowany w tym zakładzie został zaprojektowany specjalnie do pełnienia tej roli, wykorzystując innowacyjną technologię, która pozwala zachować wspaniały smak, konsystencję i jakość produktu — twierdzi Willian Oliveira, dyrektor segmentu słodyczy w europejskim dziale skrobi, substancji słodzących i teksturujących Cargilla.
— Decyzję o inwestycji podjęliśmy po przeanalizowaniu jej m.in. pod kątem geopolitycznym, ekonomicznym i finansowym. Produkt odpowiada na zmieniające się potrzeby konsumentów oraz trendy rynkowe i jest pożądany, dlatego zakładamy, że już niebawem osiągniemy pełne moce produkcyjne — dodaje Marcin Urbanek.
Cargill to wywodząca się z USA globalna grupa rolno-spożywcza, której przychody w 2021 r. przekroczyły 134 mld USD. Istnieje od 155 lat i zatrudnia w 70 krajach 160 tys. osób. Dział skrobi, słodzików i środków poprawiających teksturę zatrudnia w 40 krajach około 10 tys. pracowników.
W Polsce amerykański koncern działa od 1991 r., gdy otworzył biuro w Warszawie. Dziś ma ponad 3 tys. pracowników w 23 lokalizacjach. Zajmuje się takimi obszarami, jak: żywienie zwierząt, produkcja syropów skrobiowych, glutenu oraz alkoholu etylowego, handel zbożami, śrutami i roślinami oleistymi, import surowców i dodatków spożywczych oraz zarządzanie ryzykiem.

Produkt z potencjałem
Marek Piątkowski, dyrektor generalny Bewy, producenta napojów, a wcześniej m.in. prezes ZPC Otmuchów, podkreśla, że ludzie bardzo lubią słodki smak w słodyczach, napojach i innych produktach, ale coraz bardziej zwracają uwagę na dietę i kaloryczność.
— Społeczeństwo ogranicza ilość spożywanych węglowodanów, a więc powinno też ograniczać spożycie słodyczy. Tak się jednak nie dzieje i rynek słodyczy w Polsce ciągle rośnie. Słodycze do dla nas chwila zapomnienia, z której nie chcemy rezygnować, a produkty o obniżonej zawartości cukru lub z wykorzystaniem zamienników są często droższe lub odczucie przyjemności nie jest tak intensywne. Dlatego trend szukania produktów mniej kalorycznych w słodyczach jest w Polsce na wczesnym etapie — mówi Marek Piątkowski.
Zwraca uwagę, że zupełnie inaczej jest w przypadku napojów — te „light” lub „zero cukru” mają pokaźny udział w rynku. W przypadku kategorii jedzenia widzi jednak spory potencjał asortymentu z ograniczoną zawartością cukru, ponieważ jego cena na rynku spot wzrosła w ciągu dwóch lat ponadtrzykrotnie.
— W takiej sytuacji naturalne zamienniki stają się dobrą, a przy okazji zdrowszą alternatywą. Jeśli produkt na półce będzie w podobnej cenie i będzie podobnie smakował, wróżę mu duży sukces. Dużego popytu spodziewam się też w innych segmentach rynku spożywczego, gdzie cukier jest powszechnie wykorzystywanym dodatkiem, czyli ketchupach, pieczywie, fast foodach, daniach gotowych i przekąskach. Tutaj cukier podbija smak, ale nie jest głównym składnikiem poszukiwanym przez konsumenta jak w słodyczach — twierdzi Marek Piątkowski.