Koniec roku oznacza koniec mrożenia cen energii obowiązującego od początku 2023 r. Był to sposób kolejnych rządów na ochronę odbiorców przed gwałtownym wzrostem cen w wyniku kryzysu spotęgowanego pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę.
— Od kilku kwartałów na rynku hurtowym energii elektrycznej panuje stabilizacja — wahania cen kontraktu rocznego na 2026 r. zawierały się w całym roku 2025 w przedziale 400-470 zł/MWh. To dużą i pozytywna różnica w relacji do kryzysowych lat 2022-23 —mówi Krzysztof Mazurski, dyrektor działu portfolio management w firmie Energy Solution.
Michał Grabka, kierownik programu Energia i Klimat w Fundacji Instrat, uważa, że jest za wcześnie, by mówić o długoterminowym spadkowym trendzie. Wskazują na to m.in. ceny gazu ziemnego, które nadal są o połowę wyższe niż przed początkiem kryzysu energetycznego w 2021 r.
— W dłuższym terminie, jeśli chcemy w Polsce uciec przed wzrostem cen energii, wiążącym się np. ze wzrostem cen uprawnień do emisji CO2, to musimy inwestować w zeroemisyjne źródła — mówi Michał Grabka.
Wątpliwości w tej kwestii ma Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (FOEEiG).
— Niezależnie od tego, jaką energię kupujemy z krajowego systemu, to jej cena zawsze uwzględnia koszt uprawnień do emisji, nawet jeśli energia jest zielona. I to jest kwintesencja problemu — cenę energii wyznaczają najdroższe jednostki wytwórcze — mówi Henryk Kaliś.
Ceny będą podobne, ale opłaty wyższe
Tego, jakie będą taryfy dla gospodarstw domowych w 2026 r., dowiemy się w połowie grudnia, kiedy decyzję ogłosi Urząd Regulacji Energetyki. Sprzedawcy na razie nie informują, o jakie taryfy będą wnioskować. W przestrzeni publicznej pojawiły się już jednak wypowiedzi świadczące o tym, że cena za megawatogodzinę może wynieść około 500 zł lub nieco więcej.
— Oznaczałoby utrzymanie odczuwalnej dla odbiorców indywidualnych ceny na poziomie obniżonej przez rząd w wyniku mrożenia, ale już bez dopłat z budżetu państwa. Jednocześnie wzrosną jednak inne opłaty związane z funkcjonowaniem systemu. Chodzi tu przede wszystkim o opłatę mocową, ale też opłatę OZE i kogeneracyjną — mówi Michał Grabka.
Są one uwzględnione w tej części rachunku, która dotyczy kosztów dystrybucji energii. Najbardziej wzrośnie opłata mocowa, którą wprowadzono, by sfinansować tzw. mechanizm rynku mocy — w jego ramach państwo płaci elektrowniom za dyspozycyjność.
Wzrost opłat ciąży także firmom
Podobnie jest w przypadku cen dla przedsiębiorstw.
— Biorąc pod uwagę najważniejsze czynniki kształtujące cenę sprzedaży — sytuację na rynku hurtowym, poziom konkurencyjności między sprzedawcami energii elektrycznej i otoczenie legislacyjne — powinna być zbliżona lub niższa niż w 2025 r. — twierdzi Krzysztof Mazurski.
W części rachunku za dystrybucję przedsiębiorstwa także muszą liczyć się ze wzrostem opłat.
— Opłata za utrzymanie jakości sieci wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat dwukrotnie, a opłata mocowa o 55 proc. Koszty przesyłu i dystrybucji rosną mimo zalecenia Komisji Europejskiej, by je redukować — mówi Henryk Kaliś.
Według Michała Grabki trudno uniknąć coraz wyższych kosztów przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej.
— To skutek przechodzenia od systemu opartego na dużych elektrowniach węglowych i gazowych do systemu z dużym udziałem OZE, czyli takiego, w którym dużą rolę grają koszty obsługi, a nie koszty paliw — tłumaczy ekspert Fundacji Instrat.
Część dystrybucyjna rachunku to główny obszar, którym zajął się prezydent Karol Nawrocki, przedstawiając projekty ustaw mających na celu obniżenie cen energii. Zaproponował m.in. likwidację opłaty OZE, mocowej, kogeneracyjnej i przejściowej. Jego koncepcja zakłada obniżenie opłat za dystrybucję energii dzięki obniżce stawki WACC (średniego ważonego kosztu kapitału) uwzględnianej w taryfach.
— Daliśmy jasny sygnał, że jesteśmy otwarci na dyskusję, aby znaleźć wspólne rozwiązanie. Prezydencki projekt wywołał już debatę o nadmiernych zyskach spółek dystrybucyjnych — mówi Wanda Buk, społeczna doradczyni prezydenta.
Ma o tym świadczyć ruch wykonany przez Miłosza Motykę, ministra energii. W tym tygodniu powołał zespół ds. poprawy efektywności kształtowania taryf sieciowych. Ma on przedstawić rekomendację w I kw. 2026 r.
Energochłonni liczą na wsparcie
Koszty energii elektrycznej to szczególnie duże wyzwanie dla przedsiębiorstw energochłonnych. KGHM Polska Miedź, największy polski odbiorca energii, w 2024 r. przeznaczył na ten cel 1,7 mld zł, czyli około 6 proc. kosztów. „Koszty związane ze zużywaniem energii jak też ceny hurtowe w Polsce są jedne z najwyższych w Europie. Są też wyższe niż w USA, Kanadzie czy Chile, gdzie operuje KGHM” — przekazało PB biuro prasowe KGHM.
Rosnące opłaty dystrybucyjne oraz wysokie koszty energii ograniczają konkurencyjność europejskiego przemysłu.
— Oczekujemy istotnej redukcji kosztów energii elektrycznej dla przemysłu energochłonnego, bo jeśli to nie nastąpi, po prostu przemysłu nie będzie — mówi Henryk Kaliś.
FOEEiG zwróciło się już do ministra energii oraz premiera z prośbą o rozważenie jakiejś formy wsparcia dla sektora energochłonnego.
— Przemysł energochłonny potrzebuje wsparcia, i to w całej Europie, dlatego że ponosi dużo wyższe koszty energii niż np. amerykańscy konkurenci — mówi Michał Grabka.
— Nie mam wątpliwości, że potrzebne są dodatkowe rozwiązania dla przemysłu energochłonnego. To podmioty, które płacą najwyższe w UE rachunki za prąd, a przecież konkurują na międzynarodowych rynkach — mówi doradczyni prezydenta.
