ČEZ, koncern energetyczny, który jest w dwóch trzecich kontrolowany przez rząd w Pradze, chce wkrótce sfinalizować sprzedaż węglowych aktywów w Polsce. Jak zapowiedział niedawno jego wiceprezes Martin Novák, finalne rozmowy na ten temat miałyby się rozpocząć jeszcze w tym roku. Problem w tym, że Czesi mogą nie mieć z kim negocjować, bo kolejne podmioty, dotychczas zainteresowane transakcją, rezygnują. Bohumil Trampota, analityk z Komerční banka przypomina, że nawet część kontrolowanych przez skarb państwa koncernów, które złożyły wstępne oferty zakupu ostatecznie je wycofały. Chodzi o PGNiG oraz Tauron. Portal Ekonomický Deník twierdzi nawet, że zainteresowany będzie ostatecznie tylko jeden podmiot, czyli PGE. Chodzi m.in. o to, że z powodu przepisów obowiązujących na polskim rynku energetycznym, pojawienie się na nim zagranicznej konkurencji jest praktycznie niemożliwe.

- Te regulacje oraz silna pozycja państwa mogą się więc ostatecznie obrócić przeciw samej Polsce – mówi Jiří Gavor, dyrektor wykonawczy czeskiego Stowarzyszenia Niezależnych Dostawców Energii ANDE.
Podkreśla, że ČEZ jest obecnie w bardzo niekorzystnej sytuacji także dlatego, że wartość aktywów wydobywczych stale się obniża. Jego zadaniem wobec minimalnego zainteresowania ewentualnych nabywców polskimi elektrowniami należącymi do ČEZ-u trudno będzie mu osiągnąć satysfakcjonującą cenę.
- Może się nawet okazać, że potencjalnym stronom transakcji nie uda się na razie dojść do porozumienia co do ceny. Jednak z pewnością nie sprzeda polskich podmiotów ich za symboliczne 1 EUR tak, jak pięć lat temu zrobił szwedzki Vattenfall w Niemczech – uważa Jiří Gavor.
Tomáš Pfeiler z biura maklerskiego Cyrrus nie chce szacować, jaką cenę uda się ČEZ-owy wytargować za elektrownie w Skawinie i w Chorzowie. Przypomina, że trwają analizy złożonych dokumentów i więcej informacji na ten temat zarząd koncernu ma podać w tym lub w kolejnym kwartale.
- Możemy jednak założyć, że ČEZ będzie skłonny pozbyć się polskich aktywów nawet ze znacznym dyskontem – uważa Tomáš Pfeiler.
Zdaniem Bohumila Trampoty ostatecznym nabywcą, jeśli taki się znajdzie, będzie państwowa firma.
- Jeśli jednak nie uda się wynegocjować warunków odpowiadającym obu stronom, ČEZ zapewne odstąpi od sprzedaży i będzie dalej eksploatować te aktywa – mówi nam analityk z Komerční banka.
Podkreśla, że chociaż presja na odejście od wysokoemisyjnych źródeł energii jest naprawdę duża, to Polska produkuje prąd i ciepło głównie w tego typu elektrowniach na węgiel kamienny i brunatny).
- Udział takich źródeł energii w polskim miksie energetycznym jest tak znaczący, że nie wyobrażam sobie, aby to paliwo można było wymienić w dającej się przewidzieć przyszłości. Elektrownie węglowe będą po prostu nadal działać – podsumowuje Bohumil Trampota.
Moc elektryczna zakładu w Chorzowie to 238 MW, natomiast w przypadku Skawiny jest to 330 MW. Odpowiada to w sumie ok. 1 proc. krajowego zużycia prądu. Czeski koncern kupił większościowe pakiety akcji obu elektrowni w 2006 r. od amerykańskiej firmy PSEG (potem dokupił resztówki). W związku z planami ograniczenia emisji CO2, tak by w 2030 r. zmniejszyć ją o 55 proc. (w stosunku do poziomu z 2019 r.), a w 2050 r. osiągnąć pełną neutralność, ČEZ postanowił w zeszłym roku sprzedać obie firmy.