O 47 proc. potaniały w czasie jednej sesji akcje New Oriental Education & Technology Group, a o 33 proc. spółki Koolearn Technology Holding. 10 proc. straciły na wartości walory China Maple Leaf Educational Systems, a skupiający tę branżę indeks Hans Seng Tech zanurkował o 6,6 proc. Benchmarkowy Hang Seng spadł o 4,1 proc. (najwięcej od maja 2020 r.), a CSI 300 o 3,1 proc.. Inwestorzy obawiają się, że to, co wydaje się nieuniknione w prywatnej branży edukacyjnej, dotyczyć będzie także kilku innych sektorów, rozgrzanych do czerwoności w czasie gospodarczego odbicia.
– Na rynku widać paniczną wyprzedaż akcji, ponieważ inwestorzy wyceniają możliwość zaostrzenia przez Pekin regulacji we wszystkich sektorach, które odnotowały silny wzrost w ostatnich latach. Nie sądzę, aby dzięki temu stworzyła się okazja do zakupów, bo nie wiemy, gdzie jest dno - powiedział Castor Pang, szef badań w Core Pacific Yamaichi, cytowany przez agencję Bloomberg.
Już w piątek na fali spekulacji o ostrym kursie wobec branży akcje jego przedstawicieli (w tym TAL Education Group) spadły o ponad 50 proc.

Zakaz brzemienny w skutkach
Wobec Chin niektórzy komentatorzy używają określenia “kapitalizm sterowany” i wydaje się, że pasuje ono do tego, czego ofiarami stać się mają firmy, prowadzące rozmaite kursy dla dzieci i młodzieży. W sobotę 24 lipca Rada Państwa opublikował plan, który wywraca model biznesowy prywatnych podmiotów edukacyjnych. Nowe przepisy zakazują firmom uczącym tego, co widnieje w programach szkolnych osiągania zysków, pozyskiwania kapitału i wchodzenia na giełdę. Nie mogą też posiłkować się zagranicznym kapitałem. Ale to nie wszystko, bo firmy te nie będą mogły prowadzić w weekendy i dni wolne kursów oraz korepetycji w oparciu o szkolne sylabusy. Zabronione będzie też uczenie online i stacjonarne dzieci w wieku do sześciu lat, a to segment, który bardzo szybko się rozwijał.
Władze w Pekinie twierdzą, że sektor został “przejęty przez kapitał”, czego konsekwencją jest przeładowanie uczniów nauką. Troska państwa ma też konkretny wymiar finansowy, bo poza jego kontrolą wyrosła branża o wartości 100 mld USD, szacuje agencja Bloomberg.
“Najgorszy scenariusz stał się rzeczywistością” - komentują analitycy JP Morgana, którzy przyznają, że nie mają pewności, czy te spółki będą mogły pozostać w notowaniach giełdowych. Tak czy owak określają je już mianem “nieinwestowalnych”, ponieważ jest niejasne, czy i jaką restrukturyzację będą one musiały przejść.
Nie biorą jeńców
Reformy, dotyczące edukacji, to fragment większej całości, zauważa Bloomberg. Pekin obrał ostry kurs wobec branż, które szybko rosły m.in. dzięki pandemii - w tym wobec spółek technologicznych, takich jak potentaci Ant Group i Didi Global. Rząd chce też schłodzić rynek nieruchomości dzięki kampanii zmierzającej do zmniejszanie dźwignie finansowej. Indeks deweloperów, notowanych w Hongkongu spadł w rezultacie do najniższego poziomu od lutego.
Dostało się też branży handlu żywnością (kurs platformy Meituan spadł o rekordowe 14 proc.) oraz sektorowi ochrony zdrowia. Hang Seng China Enterprises, indeks hongkoński, odzwierciedlający notowania spółek z Chin kontynentalnych, wszedł już w bessę po spadku o 24 proc. od szczytu, zanotowanego w lutym.
– Sentyment jest bardzo zły, a regulacje dotyczące sektora edukacji nie były oczekiwane i teraz ważą na całym rynku - mówi Jackson Wong, dyrektor ds. zarządzania aktywami w Amber Hill Capital.
– Firmy z tej branży powinny zmienić model biznesowy najszybciej, jak to tylko możliwe, albo nawet zmienić profil działalności. Działania rządu to dopiero początek i możliwe są dalsze kroki, zmierzające do zacieśnienia polityki regulacyjnej - komentuje dla Bloomberga Jiang Ya z Citic Securities.
W ofercie polskich TFI jest pięć funduszy, które pośrednio (poprzez inwestycje w jednostki innych funduszy) lokują pieniądze klientów w Chinach. Ich łączne aktywa to około 275 mln zł. Na razie wyniki większości są dodatnie w krótkim terminie. Stopa zwrotu najlepszego - Allianz China A-Shares - to 3,2 proc. za 1 miesiąc (średnia w grupie to 0,13 proc.) i 6,1 proc. od początku roku (średnia to 4 proc.). Fundusze z udziałem Chin w portfelu można znaleźć także w ofercie MetLife TFI, Esaliensa, Investors TFI i Pekao.