Na rynku miedzi już od wielu miesięcy przeważają optymiści, a obecnie nie brakuje prognoz zakładających dalsze zwyżki, i to w kontekście nie tylko krótkoterminowym, ale też kilku najbliższych lat.
Goldman Sachs w niedawnym raporcie napisał, że „miedź to nowa ropa naftowa”, zwracając uwagę na wszechobecność tego metalu w globalnej gospodarce. Faktycznie, miedź jest wykorzystywana w wielu branżach przemysłu, począwszy od budownictwa, przez branżę samochodową, do elektroniki.
Wysokie ceny miedzi niepokoją jednak największego importera oraz konsumenta tego metalu – Chiny. Władze chińskie w ostatnim czasie publicznie dawały do zrozumienia, że rosnące ceny miedzi negatywnie wpływają na wiele firm w Państwie Środka i że Chiny nie będą na dalsze wzrosty cen miedzi bezczynnie patrzeć.
Jakich narzędzi potencjalnie mogłyby użyć Chiny, aby spróbować wpłynąć na ceny miedzi? Przede wszystkim swoich zapasów. Chiny prawdopodobnie posiadają bardzo duże zapasy miedzi – agencja Reuters podaje szacunki, że w poprzednim roku wzrosły one o 600 tysięcy ton i wynoszą już ponad 2 mln ton. Dokładna wielkość zapasów miedzi w Chinach nie jest jednak znana, ponieważ Państwo Środka nie upublicznia wszystkich statystyk na ten temat. Już raz, w latach 2010-2011, Chiny zdecydowały się na uwolnienie część zapasów tego metalu, gdy ceny miedzi na globalnym rynku były niewiele wyższe niż teraz. Nie można więc wykluczyć, że to narzędzie zostanie użyte po raz kolejny.
Niemniej, jeśli globalna gospodarka będzie rozwijać się w szybkim tempie po pandemii, a zapotrzebowanie na miedź ze strony różnych branż przemysłu będzie duże, nie tylko w Chinach, to potencjalne uwolnienie zapasów miedzi nie zdołałoby całkowicie wyhamować wzrostu notowań miedzi, lecz ewentualnie go spowolnić.

Notowania miedzi w USA – dane dzienne