Na poniedziałkowej uroczystości zaprzysiężenia Donalda Trumpa na Kapitolu Chiny reprezentował Han Zheng, wiceprezydent kraju, określany jako numer osiem w politbiurze Komunistycznej Partii Chin. Chińskie gazety, znane z agresywnych i nacjonalistycznych komentarzy w odniesieniu do najważniejszych wydarzeń na świecie, temat inauguracji opisały w sposób stonowany i dyplomatyczny.
Chińskie media to tuby propagandowe Komunistycznej Partii Chin.
- Ich artykuły odzwierciedlają zatem stanowisko Pekinu oraz jego politykę międzynarodową, w której Stany Zjednoczone są postrzegane jako kluczowy partner Państwa Środka - komentuje prof. Marcin Jacoby, sinolog i ekspert od Azji Wschodniej w Uniwersytecie SWPS
Czy Chiny wykazują zatem dobrą wolę i chęć współpracy? Eksperci nie są tak optymistyczni.
Medialna dyplomacja
"Dziennik Ludowy", w wydaniu z 19 stycznia, ujawnił treść rozmowy telefonicznej Xi Jinpinga z Donaldem Trumpem, która odbyła się dwa dni wcześniej. Podczas rozmowy chiński przywódca podkreślił, że Chiny i Stany Zjednoczone mają wspólne interesy i szeroką przestrzeń współpracy.
„Ta rozmowa, która spotkała się z szerokim zainteresowaniem społeczności międzynarodowej, stanowi dobry początek w stosunkach chińsko-amerykańskich” – czytamy w "Dzienniku Ludowym".
Gazeta pisze, że stosunki między mocarstwami to najważniejsze relacje dwustronne na świecie, stanowią o dobrobycie obu narodów, a ponadto mają wpływ na losy ludzkości i przyszłość.
21 stycznia dziennik opublikował artykuł w podobnym tonie, zaznaczając, że oba kraje „mogą zostać partnerami i przyjaciółmi”. Gazeta podkreśliła również, że oba narody różnią się od siebie i „to naturalne, że istnieją pewne rozbieżności”.
Jednocześnie "Dziennik Ludowy" wysłał w stronę nowej administracji w Waszyngtonie ostrzeżenie, zaznaczając, że nie uda się powstrzymać rozwoju Chin, a oba kraje - mimo różnic - powinny szukać porozumienia i wykazywać się dalekowzrocznością.
Z kolei w przeddzień inauguracji "Global Times", dziennik należący do Komunistycznej Partii Chin, podsumował politykę ustępującego Joe Bidena, pisząc, że Waszyngton wprowadził „całą masę nowych środków mających na celu walkę z Chinami”. Jednocześnie dostrzeżono zmianę w podejściu Trumpa, co – jak napisała gazeta – Pekin docenił.
W artykule napisano, że Donald Trump będzie w stanie odbudować dwustronne zaufanie, podkreślając również gotowość prezydenta do odwiedzenia Chin na początku swojej drugiej kadencji.
„Oczekujemy większych postępów, osiągnięcia wspólnych sukcesów, wspólnego dobrobytu, przynoszącego korzyści obu krajom i przyczyniającego się do rozwoju świata” – czytamy w poniedziałkowym "Global Timesie".
Chiński dziennik napisał również, że "Chiny i USA mogą współpracować, aby rozwiązać wszystkie problemy świata. Doceniamy, że prezydent elekt postrzega stosunki chińsko-amerykańskie z globalnej perspektywy i traktuje rozwój Chin w sposób pragmatyczny”.
Ekspert o groźbie ceł
Tymczasem 20 stycznia prof. Huang Jing, politolog na Uniwersytecie Studiów Międzynarodowych w Szanghaju, zaznaczył w wywiadzie, że nie spodziewa się znaczących zmian w amerykańskiej polityce gospodarczej wobec Chin. Jego zdaniem nowy prezydent będzie kontynuował politykę nakładania ceł.
- Groźba wysokich ceł ze strony administracji Trumpa jest ogromna, a on chce je podnieść wobec całego świata” – ocenia prof. Huang, podkreślając, że takie działania mogą przynieść negatywne konsekwencje dla handlu międzynarodowego.
Dodał, że podejście Trumpa jest sprzeczne z ideą globalizacji.
- Podejście Chin polega na dalszym otwarciu, promowaniu globalizacji i integracji gospodarczej. Jednak Trump proponuje coś zupełnie odwrotnego. On chce nałożyć wysokie cła i zamknąć się na świat – przekonuje chiński ekspert.
Jednocześnie prof. Huang ostrzega, że zamykanie się USA na inne zagraniczne rynki może doprowadzić do odwetu ze strony innych państw.
- Jeśli Stany Zjednoczone nałożą wysokie cła na swoich partnerów handlowych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że inne kraje odpowiedzą w taki sam sposób – podkreśla politolog.
Odnosząc się do amerykańskiej gospodarki, Huang Jing zwrócił uwagę na poważne problemy strukturalne, takie jak rosnący dług publiczny i kurczący się udział sektora produkcyjnego w PKB. W listopadzie 2024 r. zadłużenie publiczne USA przekroczyło 36 bln USD, co stanowiło 123 proc. PKB. Z kolei udział sektora produkcyjnego, który w 1971 r. wynosił ponad 23 proc. PKB, spadł do 11 proc. w momencie objęcia urzędu przez Trumpa w 2017 r.
W opinii politologa nakładanie ceł będzie sposobem na walkę z problemami gospodarczymi w USA.
- Moje pytanie brzmi: czy wysokie cła rozwiążą wszystkie problemy strukturalne? Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko – podkreśla Huang Jing.

Zarówno "Dziennik Ludowy", jak i "Global Times", to tuby propagandowe Komunistycznej Partii Chin. Ich artykuły odzwierciedlają zatem stanowisko Pekinu oraz jego politykę międzynarodową, w której Stany Zjednoczone są postrzegane jako kluczowy partner Państwa Środka.
Pekin prowadzi racjonalną politykę gospodarczą i czeka na pierwsze decyzje nowej amerykańskiej administracji. Chiny nie mogą sobie pozwolić na konfrontacyjną politykę wobec Donalda Trumpa i są nastawione na współpracę.
Dla chińskich władz Trump jest wygodniejszym partnerem niż Joe Biden, który skutecznie utrudniał Chinom dostęp do półprzewodników i zaawansowanych technologii. Trump koncentrował się dotychczas przede wszystkim na temacie podwyższania ceł na produkty, które są mniej istotne z perspektywy rozwoju technologicznego i bezpieczeństwa. Chińskie władze liczą więc, że będą w stanie osiągnąć porozumienie z nową administracją w Waszyngtonie.