W poniedziałek w Chinach zakończyły się coroczne obrady dwóch sesji: Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL), w których uczestniczyło niemal 3 tys. delegatów oraz Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej Chin (LPKKCh) – organu doradczego rządu. Posiedzenie trwało od 4 do 10 marca i miało na celu wyznaczenie kierunków polityki gospodarczej na bieżący rok.
Podobnie jak w poprzednich latach Pekin sięgnął po najprostsze rozwiązanie, mające być remedium na problemy gospodarcze - zdecydowano się dodatkowe wydatki, zamiast na systemowe zmiany.
– Władze nieoficjalnie przyznały się do problemów na rynku nieruchomości, niskiej konsumpcji i spowalniającej gospodarki. Dwie sesje nie przyniosły jednak znaczących rozwiązań dla strukturalnych bolączek Państwa Środka – ocenia dr Marcin Przychodniak, ekspert ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
(Nie)znaczące wydatki
– Chiny uznały pobudzanie konsumpcji za swój najwyższy priorytet na ten rok – oznajmił w zeszłym tygodniu na konferencji prasowej Zheng Shanjie, przewodniczący Narodowej Komisji Rozwoju i Reform.
Dodał, że szczegółowy plan pobudzenia konsumpcji zostanie wkrótce opublikowany.
Pekin ogłosił również podniesienie deficytu budżetowego do 4 proc. PKB, co będzie najwyższym poziomem od 2010 r.
– Zapowiadane środki stymulujące konsumpcję nie są niczym nowym. Chiny ponownie decydują się na łagodzenie objawów, zamiast podejmować kompleksowe działania. Te rozwiązania nie zachęcą klasy średniej do zwiększania wydatków – ocenia Marcin Przychodniak.
Ponadto chińscy decydenci chcą skoncentrować się na sektorze high-tech. Na ten cel w tym roku przeznaczą prawie 55 mld USD (wzrost o 10 proc. r/r).
– Nakłady na rozwój technologii rzeczywiście rosną, ale przez spowolnienie gospodarcze procentowy wzrost wydatków nie przełoży się znacząco na nominalną wartość wsparcia dla tego sektora – wyjaśnia ekspert PISM.
Narastające napięcia
Dodatkowo ambasada ChRL w USA w ubiegłą środę opublikowała w mediach społecznościowych komunikat, który mówił o gotowości do "wojny celnej, handlowej czy jakiejkolwiek innej". „Jeśli Stany Zjednoczone będą chciały wojny, jesteśmy gotowi walczyć do końca” – oświadczyła ambasada Państwa Środka.
Czy można spodziewać się dalszej eskalacji? Marcin Przychodniak uważa, że wciąż istnieje szansa na pozytywne rozwiązanie sytuacji. Jego zdaniem Pekin będzie reagować na amerykańskie cła, ponieważ to kwestia wizerunkowa, na którą nie może sobie pozwolić. Jednocześnie Komunistyczna Partia Chin zostawia sobie pole do negocjacji i będzie dążyć do porozumienia z administracją Trumpa, biorąc pod uwagę jego transakcyjne podejście.
Coraz mniej małżeństw
Podczas posiedzenia dwóch sesji poruszono także kwestie społeczne. Rządowi eksperci zaproponowali obniżenie wieku pozwalającego na zawarcie małżeństwa jako sposób na przeciwdziałanie spadkowi wskaźnika urodzeń. Prof. Chen Songqi z Uniwersytetu Pekińskiego i członek LPKKCh chce by było to 18 lat zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Obecnie próg wynosi 22 lata dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet. Jego zdaniem zmiana ta mogłaby zapobiec dalszemu spadkowi dzietności i złagodzić poważne nierówności demograficzne w kraju.
Pomysł ten nie wpisuje się w oficjalną politykę chińskiego rządu, ponieważ LPKKCh nie posiada kompetencji decyzyjnych, a jej rolą jest opiniowanie ustaw i rekomendowanie poszczególnych działań władz.
Dane chińskiego Ministerstwa Spraw Obywatelskich wskazują, że w 2024 r. liczba zarejestrowanych małżeństw wyniosła 6,1 mln, co oznacza spadek o 20,5 proc. r/r – największy w historii.
– Wiek zawarcia małżeństwa w Chinach jest stosunkowo wysoki, ale jego obniżenie do 18 lat byłoby zbyt drastycznym krokiem – ocenił prof. Ma Yinan, wiceprezes Chińskiego Stowarzyszenia Badań nad Prawem Małżeńskim i Rodzinnym.