Jeszcze 15-20 lat temu podśmiewaliśmy się z chińskich samochodów. Wytykaliśmy im niską, jak na nasze standardy, jakość, a także brak pomysłowości czy innowacyjności. Zarzucaliśmy im plagiaty.
Dziś już nikt z chińskich aut się nie śmieje. A ten, kto się śmieje, popełnia błąd.
W 2005 r., kiedy śmiechom nie było końca, w Chinach sprzedano nieco ponad 5,7 mln nowych aut, a ok. 80 proc. tej liczby stanowiły auta marek spoza Chin. W UE sprzedawano wówczas 17,3 mln aut rocznie, a w USA 17,4 mln. Podobnie sytuacja miała się w przemyśle motoryzacyjnym. W Chinach powstawało nieco ponad 5 mln aut rocznie, w UE ponad 16,8 mln, a w USA prawie 12 mln.
Dziś sytuacja jest diametralnie inna, żeby nie powiedzieć odwrotna. W Chinach rocznie powstaje ponad 31 mln aut rocznie, w USA 10,5 mln, a w UE 14,8 mln. Chiny stały się największym producentem aut i największym dla nich rynkiem. Są też największym na świecie eksporterem samochodów. Skutecznie wypierają z lokalnego rynku zagraniczną konkurencję. Do marek spoza Chin nie należy już 80, a jedynie niespełna 35 proc. chińskiego rynku. Jakby tego było mało, coraz odważniej zdobywają kolejne przyczółki na rynku globalnym.
Jak co tydzień wspólnie z Mateuszem Żuchowskim zapraszamy na kolejny odcinek naszego „Autoportretu”. Dziś o potędze umiejętności wyciągania wniosków, ogromie chińskiego przemysłu motoryzacyjnego oraz o presji, jaką owa siła wywiera na globalny rynek motoryzacyjny.
Serdecznie zapraszamy.
Znajdziesz nas na pb.pl oraz w Twojej ulubionej aplikacji podcastowej
Nowy odcinek w każdy czwartek
kontakt: [email protected]