Ciężarówka wcale nie musi siać przerażenia wśród użytkowników dróg

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2012-09-17 00:00

Liczba wypadków na polskich drogach znowu rośnie, ale największym zagrożeniem nie są kierowcy samochodów ciężarowych.

Czy na polskich drogach jest coraz bezpieczniej? Jeśli spojrzeć na statystyki, to nie do końca. W Polsce zdecydowanie łatwiej niż w innych krajach Europy stracić życie na drodze.

Jeszcze dwa lata temu mogliśmy się cieszyć, że tragiczne statystyki spadają — w 2010 roku po raz pierwszy od lat na polskich drogach zginęło mniej niż 4 tys. osób (dokładnie 3907). Liczono, że od tego czasu ta tragiczna liczba będzie się zmniejszać. Nadzieje okazały się jednak płonne. Trend spadkowy został zahamowany już w roku 2011, kiedy w wypadkach znów straciliśmy ponad 4 tys. obywateli. Ofiar śmiertelnych było dokładnie 4189. To właśnie ta liczba śmiertelnych ofiar wypadków wzrosła najbardziej — o 7,2 proc. Wszystkich wypadków było więcej o 3,2 proc. O ponad 1,1 proc. zwiększyła się liczba rannych. Jedyna dobra wiadomość dotyczyła liczby kolizji, która zmniejszyła się o prawie 12 proc.

Najgorzej z prędkością

Co jest największym zagrożeniem na naszych drogach? Jedni wymieniają stan nawierzchni, inni stan pojazdów czy brawurę kierowców, zwłaszcza ciężarówek. Oczywiście brawura, a dokładniej zbyt duża prędkość jest najczęstszym powodem wypadków, ale akurat kierowcy ciężarówek nie ponoszą tu największej winy. Okazuje się, że mimo negatywnych opinii powodują mniej wypadków niż inni użytkownicy dróg. W całym 2011 r. doszło do 32 tys. wypadków (ogółem 40 tys.) spowodowanych przez kierujących pojazdami. W ponad 5 tys. z nich uczestniczyły samochody ciężarowe, ale tylko przy 2,3 tys. wypadków bezpośrednimi sprawcami byli kierowcy takich aut. Większość wypadków jest spowodowana nadmierną prędkością. Jednak najczęściej to kierowcy aut osobowych powodują wypadki wynikające ze zbyt szybkiej jazdy. Dzieje się tak w 78,4 proc. przypadków.

Kierowcy ciężarówek doprowadzili do 7,1 proc. wypadków spowodowanych przez zbyt dużą prędkość. Można oczywiście toczyć polemiki, że osobówek po polskich drogach jeździ znacznie więcej niż aut ciężarowych — według GUS w 2011 zarejestrowanych było 18,1 mln samochodów osobowych wobec 3,1 mln ciężarowych i ciągników siodłowych. Jednak równie często (także 7,1 proc.) do wypadków z powodu zbyt szybkiej jazdy doprowadzają kierowcy motocykli. Tych pojazdów zarejestrowanych jest prawie trzy razy mniej niż ciężarówek, bo ponad 1 mln.

Za krótki wypoczynek

— To, że kierowcy aut ciężarowych jeżdżą mniej bezpiecznie, to mit. Jasne jest, że wypadek w którym uczestniczy taki ciężki pojazd, z reguły wygląda bardziej dramatycznie, przez co jest bardziej medialny. Jednak to właśnie kierowcy ciężarówek znacznie lepiej reagują na różne niespodziewane sytuacje na drodze — uważa Ryszard Fonżychowski ze Stowarzyszenia „Droga i Bezpieczeństwo”. Dodaje jednak, że również i w ich przypadku należałoby poprawić pewne zachowania.

— Zwłaszcza standard wypoczynku kierowców aut ciężarowych pozostawia wiele do życzenia — twierdzi.

— Nadal najczęstsze naruszenia przepisów w transporcie drogowym dotyczą czasu pracy. W pierwszej połowie 2012 r. kierujący najczęściej karani byli właśnie z tego powodu, a także z powodu nieprawidłowego używania urządzeń rejestrujących — opowiada Aleksandra Kobylska, z Wydziału Informacji i Promocji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Wśród ponad 143 tys. naruszeń ujawnionych przez funkcjonariuszy Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) w 2011 r. prawie 70 proc. dotyczyło norm prowadzenia i odpoczynku, 13,2 proc. nieprawidłowego używania urządzeń rejestrujących, a 10,3 proc. stanowiły naruszenia związane z posiadaniem odpowiednich dokumentów. Warto dodać, że z roku na rok spada liczba naruszeń przepisów wykrytych przez inspektorów ITD — w 2010 wykryto ich 172 tys., a w 2009 ponad 200 tys.

— Jeżeli chodzi o kontrolę parametrów pojazdów, to z ponad 10 tys. stwierdzo nych naruszeń najczęściej spotykanym jest przekroczenie dopuszczalnych na drodze nacisków na osie pojazdów (około 83,4 proc.), a następnie przekroczenie dopuszczalnej masy całkowitej (10,6 proc.) oraz wymiarów pojazdu wraz z ładunkiem (około 6 proc.) — dodaje Aleksandra Kobylska.

Optymizm pierwszego półrocza

Dane dotyczące wypadków spowodowanych przez kierowców aut ciężarowych w pierwszym półroczu 2012 wyglądają optymistycznie. Zanotowano w nim o prawie 16 proc. mniej wypadków spowodowanych przez kierowców samochodów ciężarowych niż rok wcześniej — zginęło w nich o 27, a zostało rannych o 184 osób mniej. Jednak pełny obraz sytuacji będzie znany dopiero w końcu roku.

Dużo mówi się o tym, że plagą polskich dróg są pijani kierowcy. Tym bardziej warto oddać sprawiedliwość kierowcom ciężarówek, przyznając, że rzadko powodowali w 2011 r. wypadki na rauszu (1,8 proc. wszystkich wypadków spowodowanych przez jazdę po alkoholu). Częściej nieszczęścia na drodze z tego powodu były udziałem motocyklistów (4,6 proc.), motorowerzystów (6,4 proc.), a nawet rowerzystów (9 proc.).

Stracone miliardy

Ryszard Fonżychowski twierdzi, że większą uwagę powinniśmy przywiązywać do bezpieczeństwa na drogach w ujęciu ogólnym, a nie szukać winy wśród poszczególnych grup kierowców.

— Z bezpieczeństwem nie jest gorzej, ale nie ma też wyraźnej poprawy. Generalnie pod tym względem zajmujemy ostatnie miejsce w Europie, a jeszcze niedawno za nami plasowały się Bułgaria i Rumunia. Powinniśmy zwrócić uwagę na wszystkie czynniki składające się na bezpieczeństwo. Co z tego, że wybudujemy kilka kolejnych kilometrów autostrady, skoro do wypadków dochodzi na zniszczonych i źle oznakowanych lokalnych drogach. To tylko jeden z przykładów. Poprzez brak dostatecznych inwestycji w bezpieczeństwo drogowe tracimy rocznie miliardy złotych z powodu wypadków — mówi Ryszard Fonżychowski.

Najwyższa Izba Kontroli wyliczyła, że w 2009 r. koszty, jakie państwo poniosło z tytułu wypadków drogowych, wyniosły 30 mld zł. Dla porównania warto przytoczyć, że w projekcie budżetu na 2013 r., który na początku września 2012 r. wstępnie przyjął rząd, zakłada się, że deficyt budżetowy nie przekroczy 35,6 mld zł.