Zaproponują danie, odmierzą składniki i wyślą w paczce do samodzielnego ugotowania — to pomysł na biznes właścicieli serwisu Cook Like That. Na razie firma sonduje rynek tylko w Warszawie.
![PRZEPIS W PACZCE: Gotowanie stało się modne, ale nie przestało być czasochłonne. Katarzyna i Kamil Lewandowscy chcą swoją usługą oszczędzić czasu amatorom kulinariów i dostarczać w paczkach odmierzone produkty do wybranych dań. [FOT. ŁUKASZ ECHEŃSKI] PRZEPIS W PACZCE: Gotowanie stało się modne, ale nie przestało być czasochłonne. Katarzyna i Kamil Lewandowscy chcą swoją usługą oszczędzić czasu amatorom kulinariów i dostarczać w paczkach odmierzone produkty do wybranych dań. [FOT. ŁUKASZ ECHEŃSKI]](http://images.pb.pl/filtered/50f332d1-e81e-4cbe-bcb3-5a34578e0fbd/83cbe2be-29bc-5c12-a1eb-061b2bc91cdf_w_830.jpg)
— To propozycja dla zapracowanych ludzi lubiących gotować i jeść niebanalne dania — tłumaczy ideę Katarzyna Lewandowska, właścicielka firmy prowadzącej portal. Podkreśla, że pomysł zrodził się z własnej potrzeby jej rodziny — zabieganych rodziców małego dziecka, dla których dużym ułatwieniem jest to, że ktoś podrzuci dobry kulinarny pomysł i przygotuje wszystkie składniki, a jej pozostanie jedynie potrawę ugotować.
— Gotowanie dla siebie i dla innych sprawia nam dużą radość,ale przyjemność ta poprzedzona jest dużym nakładem czasu, którego zwyczajnie nie mamy — wyjaśnia właścicielka.
Nawet najlepsze delikatesy nie mają przecież wszystkiego i w poszukiwaniu kaszy bulgur albo sosu tamaryndowego trzeba zwykle objechać kilka z nich. Pomysł na biznes, który podpatrzyli w amerykańskim serwisie Blue Apron, jest prosty. Współpracujący z portalem profesjonalny szef kuchni podaje raz w tygodniu propozycje ciekawych obiadowych dań, które są następnie fotografowane i opracowywane w dokładną instrukcję przygotowania. Klient wybiera, które z nich chciałby ugotować oraz na jaką liczbę osób. Za pośrednictwem strony składa zamówienie tak, jakby robił zakupy w sklepie, płaci i w czwartek dostaje paczkę przygotowanych i odmierzonych produktów z dokładną instrukcją, jak zamienić je w finalne danie. Oprócz oszczędności czasu jest jeszcze jeden walor takiegorozwiązania: nic się nie marnuje.
— To argument ważny przy daniach zawierających egzotyczne składniki, których pozostałości nie ma jak drugi raz wykorzystać i zwykle kończą w koszu — tłumaczy Katarzyna Lewandowska. A właśnie takie dania proponuje serwis. Firma dopiero zaczyna działalność, inwestując wyłącznie własne pieniądze. Właściciele współpracują między innymi z kucharzem — Filipem Kosiniem ze stołecznej restauracji Tamka 43 oraz fotografem, a składniki do dań kompletują u kilku wybranych dostawców. Mówią, że poziom 100 zamówień tygodniowo utwierdzi ich w przekonaniu, że pomysł się przyjął, a na rozkręcenie dają biznesowi 9 miesięcy.
— Tyle, ile donoszona ciąża — uśmiecha się właścicielka. Jeśli pomysł w Warszawie się sprawdzi, będą obsługiwać również zamówienia spoza stolicy.