Przez kilkanaście miesięcy hale produkcyjne słupskiej Zasty stały zamknięte. Dziś firma pracuje pełną parą.
Zasta powstała w 1956 r. Założył ją jako firmę rodzinną Stanisław Staniuk. Początkowo była małym zakładem rzemieślniczym produkującym zbiorniki ciśnieniowe. Na przełomie lat 70. i 80. firma przeżywała czasy świetności. Zatrudniała ponad 100 osób, prawie całość produkcji przeznaczała na eksport, głównie do byłego NRD, gdzie cysterny ze Słupska trafiały do zakładów chemicznych i rolniczych.
— Te doświadczenia pozwoliły nam dopracować nasze cysterny. W rezultacie za niewygórowaną cenę oferowaliśmy bardzo dobre produkty. W znacznym stopniu z tego właśnie powodu podczas pierwszej wojny irackiej wyprodukowaliśmy 2000 cystern dla tamtejszej armii — opowiada Jan Kochanowski, inżynier projektu, z Zastą związany już prawie 30 lat.
Kontrakt ostatniej szansy
Niestety czasy świetności się skończyły. Firma straciła rynek niemiecki i całkowicie wstrzymała produkcję. Przez kilkanaście miesięcy jej hale produkcyjne stały zamknięte. Dopiero w grudniu 2004 r. Jerzemu Staniukowi udało się uzyskać kontrakt na dostawy cystern na wodę i paliwo dla irackiej armii. Jest on realizowany w ramach kontraktu Bumaru.
— Nie tylko produkujemy cysterny, ale od razu montujemy je na stałe na podwoziach białoruskich samochodów MAZ. Sposób montażu i zabezpieczania ciężarówki przed przechyłem został wymyślony w naszej firmie — chwali się Jan Kochanowski.
Jerzy Staniuk, prezes i obecny właściciel Zasty, przyznaje, że tajemnicą nagłego sukcesu firmy jest jej współpraca z Bumarem z lat 80.
— Po prostu wtedy się sprawdziliśmy. Pozostało zaufanie — ocenia.
W nawiązaniu bieżących kontaktów pomogła także jego wizyta w Bagdadzie w 2001 r. Dzięki znajomości miejscowych realiów firmie udało się zaproponować konkurencyjne warunki.
O pieniądzach nie mówimy
Niedawno firmę odwiedzili przedstawiciele Bumaru i irackiej armii, którzy dokładnie przyjrzeli się prototypom cystern wyprodukowanym w Zaście na przełomie lutego i marca. Wizytacja wypadła pomyślnie.
— Produkcja już na pewno nie zostanie wstrzymana. Dokonamy jedynie kosmetycznych zmian wymaganych przez kontrahenta — wyjaśnia Jerzy Staniuk.
Na razie przy produkcji cystern pracuje 50 osób. Do końca roku właściciel firmy planuje zatrudnienie kolejnych pięćdziesięciu osób.
Prezes Staniuk nie chce ujawnić, ile cystern wyprodukuje.
— To tajemnica kontraktu. Mogę tylko powiedzieć, że dużo. Zarobione pieniądze pozwolą nam spłacić długi i przygotować się do realizacji innych zamówień, bo zaczęli się do nas zgłaszać kolejni oferenci. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będziemy mieli pracę na najbliższe cztery lata — mówi Jerzy Staniuk.
Prezes Zasty robi wszystko, aby firma nie popadła ponownie w kłopoty. Poprzednio nie uchroniła się przed nimi, bo praktycznie była związana z jednym kontrahentem, który po prywatyzacji nie odnowił umów i współpracy z Zastą. W rezultacie firma musiała ogłosić upadłość spółki córki, którą utworzyła w Słupskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Z tych względów obecnie Zasta chce nawiązywać różne kontakty handlowe. Ogranicza także koszty — zrezygnowano m.in. z własnego transportu.
— Materiały do produkcji dowożą dostawcy. To jest o wiele tańsze — przekonuje prezes Staniuk.