„PB”: Dlaczego rower współdzielony jest lepszy niż własny?
Tomasz Wojtkiewicz: Rower współdzielony z założenia ma być uzupełnieniem transportu publicznego. Jest przeznaczony do dużych miast czy aglomeracji, które bywają zakorkowane. Jest wypożyczany kilka razy dziennie, więc musi być dość solidny, wytrzymały. Dlatego też nie jest wygodny do jeżdżenia rekreacyjnego, na długie wędrówki poza miastem. Wyobraźmy sobie jednak, że ktoś przyjeżdża w czasie wakacji do Warszawy i chce ją poznać. Trudno o lepszy, bardziej efektywny sposób zwiedzania niż rowerem. Najlepszym rozwiązaniem będzie więc wypożyczenie roweru współdzielonego, tym bardziej że mamy w stolicy ponad trzysta stacji. To absolutnie najlepsza opcja.

Oczywiście pojawiają się głosy, że są też hulajnogi elektryczne i inne pojazdy, jednak rower współdzielony jest także najbardziej efektywny pod względem ekonomicznym. Pierwsze 20 minut jest darmowe, pierwsza godzina kosztuje 1 zł, druga 3 zł, czyli za dwie godziny jazdy na rowerze zapłacimy w sumie 4 zł.
Jednak w czasie pandemii rower współdzielony wiąże się w pewnym ryzykiem...
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. W okresie pandemii rower jest znacznie bezpieczniejszy niż zbiorowy transport publiczny. Dlatego ich popularność poszybowała. Właśnie w czasie pandemii rządy Włoch czy Francji subsydiowały abonamenty na wypożyczenie hulajnogi czy roweru. Nasz niemiecki partner, który operuje w Berlinie systemem ponad 5 tys. rowerów, został poproszony o dostawienie kolejnego tysiąca. Domalowano też około 35 km ścieżek rowerowych. Robimy zresztą wszystko, żeby zapewnić bezpieczeństwo: każdy rower przy każdym kontakcie z serwisem jest dezynfekowany, podobnie terminal. W pandemii mniej osób wychodziło na ulice, część wyjechała z miast, frekwencja naszego systemu się zmniejszyła, ale po ponownym otwarciu ludzie znowu bardzo chętnie zaczęli korzystać z rowerów, jeżdżąc nawet dłużej niż wcześniej. Wyniki wypożyczeń w maju i czerwcu 2021 r. poszybowały mocno w górę.
Innymi słowy: rower Veturilo to rower na lato.
Między innymi na lato, ale także na marzec czy na pogodną jesień.
Czy statystyki potwierdzają to, że z rowerów współdzielonych korzystają turyści?
W Warszawie mamy zarejestrowanych użytkowników chyba ze 162 krajów. Widać więc, że turyści przyjeżdżają. W technologii Nextbike, będąc użytkownikiem raz zarejestrowanym w systemie, możemy korzystać, oczywiście według lokalnych taryfikacji, z wszystkich systemów na świecie. W Polsce mamy 55 samorządów, które z tego korzystają, natomiast Nextbike jest obecny na czterech kontynentach, w 27 krajach, w 125 miastach.
Jak będzie wyglądał przyszły sezon rowerowy i kolejne?
Z przyjemnością obserwujemy rozwój rowerów elektrycznych. Mamy we flocie już trzecią ich generację i to na pewno nie jest koniec, bo cały czas powstają nowe technologicznie modele. Druga rzecz to kwestia integracji z innymi środkami transportu. Hulajnoga ma swoje przewagi, rower ma swoje, carsharing również. Wierzymy, że ich integracja w jednym miejscu to przyszłość. Trzecią rzeczą jest zmiana modelu biznesowego. W Polsce przyjął się taki model funkcjonowania roweru publicznego — unikatowy na skalę europejską czy światową — że pierwsze 20 minut jest darmowe. To miało zachęcić ludzi do jeżdżenia na rowerze. Dziś jesteśmy przed nową dekadą, w której rower publiczny powinien budować bardziej lojalność klientów i dlatego myślimy o rezygnacji z tego darmoczasu.
Rozmawiał Bartłomiej Mayer
Podcast Puls Biznesu do słuchania co piątek od rana w twojej aplikacji podcastowej oraz na pb.pl/dosłuchania
Tym razem: „Rowery na lato i na lata”
goście: Piotr Rutkowski — rzecznik 116. Mistrzostw Świata w Kolarstwie Torowym 2019 oraz wicerzecznik mBanku, Arkadiusz Trzciński — Kross, Tomasz Wojtkiewicz — Nextbike, Marcin Wójcik — Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie
