Czego boją się rynki finansowe? Szare nosorożce 2025

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2025-01-02 20:00

Przełom roku to zwyczajowy czas prognoz i podsumowań. Analitycy typują przyszłoroczne hity, piszą scenariusze i ostrzegają przed potencjalnymi zagrożeniami. W tym całym zgiełku warto oddać głos inwestorom i poznać ich największe lęki.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • jakie zdarzenie określa się mianem szarego nosorożca i czym różni się od czarnego łabędzia,
  • czego inwestorzy obawiali się pod koniec 2023 r.,
  • czego obawiają się u progu 2025 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Tego zadania podjęli się ekonomiści Deutsche Banku, którzy w dniach 10-13 grudnia przepytali blisko pół tysiąca profesjonalnych uczestników rynków finansowych. Jedną z najciekawszych kwestii było pytanie o największe ryzyko dla stabilności rynków finansowych w 2025 r. W swej istocie było to więc polowanie nie tyle na medialne (aczkolwiek rzadko spotykane w prawdziwym świecie) czarne łabędzie, lecz łowy na grubego zwierza zwanego szarym nosorożcem. Ten jest swego rodzaju przeciwieństwem czarnego łabędzia definiowanego jako zjawisko skrajnie nisko prawdopodobne, ale o ogromnym wpływie na rynki finansowe. Natomiast szary nosorożec to zwierz, którego pojawienie się jest wysoce prawdopodobne, ale powszechnie ignorowane przez rynek. Gdy już taki nosorożec zaatakuje, potrafi doszczętnie zdemolować ramy, w których poruszają się inwestorzy.

Czego bano się rok temu?

W analogicznym sondażu przeprowadzonym w grudniu 2023 r. uczestnicy rynków finansowych najbardziej obawiali się twardego lądowania gospodarki Stanów Zjednoczonych. Czyli gwałtownego wyhamowania wzrostu PKB w USA - tego obawiało się prawie 40 proc. respondentów. Obawy te okazały się mocno przesadzone – w pierwszym półroczu 2024 amerykańska gospodarka wręcz przyspieszyła, odchodząc na drugi krąg w ramach scenariusza „no landing”.

Jak dotąd nie zmaterializował się też drugi straszak w postaci kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości komercyjnych. Mowa tu o bankructwach w segmencie zadłużonym na prawie 3 bln USD, czyli w ujęciu nominalnym to rząd wielkości segmentu subprime z roku 2008. Nie nadbiegł także trzeci jednorożec w formie nieoczekiwanych podwyżek stóp procentowych w bankach centralnych z powodu lepkiej inflacji - czyli wynikającej z tego, że ceny nie chcą się dostosować do zmian w popycie i podaży. I choć faktycznie wskaźniki inflacyjne w USA i strefie euro utrzymywały się na podwyższonych poziomach, to Fed i Europejski Bank Centralny zdecydowały się zaryzykować i obniżyć koszty kredytu. Czas pokaże, czy bankierzy centralni mieli rację.

Nie pojawiły się także inne często wymieniane nieszczęścia: wzrost niewypłacalności w sektorze obligacji śmieciowych, kryzys płynności na prywatnych rynkach kredytowych czy też pęknięcie bańki w sektorze AI. Z naczelnych obaw inwestorów doświadczyliśmy za to eskalacji napięć geopolitycznych na Bliskim Wschodzie oraz eskalacji na linii Rosja-Ukraina. Jednakże oba wydarzenia nie miały istotnego wpływu na światowe rynki finansowe.

Szary nosorożec to zwierz, którego pojawienie się jest wysoce prawdopodobne, ale powszechnie ignorowane przez rynek. Gdy już taki nosorożec zaatakuje, potrafi doszczętnie zdemolować ramy, w których poruszają się inwestorzy.

Wszystkie strachy 2025 r.

Po roku zdecydowana większość z zeszłorocznych czynników ryzyka nie zaprząta już umysłów finansistów. A przynajmniej zdecydowanej większości z nich. Na czoło wysunęły się za to zupełnie nowe lęki, o których nikt nawet nie wspominał rok wcześniej. Pierwszy z tych nosorożców ma twarz Donalda Trumpa i zwie się globalną wojną handlową. To ryzyko wymieniane przez prawie 40 proc. respondentów. Rynki finansowe od dwóch miesięcy bagatelizują zapowiedzi wprowadzenia zaporowych ceł na import towarów z Chin, ale też z Meksyku, Kanady czy krajów Unii Europejskiej.

Obawą numer dwa jest załamanie wycen spółek technologicznych lub pęknięcie balona oczekiwań zbudowanych wokół sektora generatywnej sztucznej inteligencji (AI). Odsetek ankietowanych obawiających się takiego scenariusza przekracza 35 proc. i jest trzykrotnie wyższy, niż był rok temu. Trzecią groźbą także wskazywaną przez ponad 30 proc. ankietowanych jest nieoczekiwany wzrost stóp procentowych w bankach centralnych w odpowiedzi na wciąż podwyższoną inflację. Prawie jedna czwarta respondentów jako największe ryzyko dla rynków wymieniło wzrost rentowności obligacji.

Na drugi plan zeszły za to lęki związane z sytuacją na Bliskim Wschodzie, pogorszeniem koniunktury gospodarczej w Stanach Zjednoczonych i tylko nieznacznie zwiększył się odsetek zaniepokojonych sytuacją wokół Ukrainy. Finansistów niepokoi także mocna pozycja tzw. skrajnej prawicy, która gromadzi poparcie coraz liczniejszych rzesz wyborców. Znamienne, że większe obawy niż Ukraina generuje Tajwan, postrzegany jako następny globalny punkt zapalny. Jednakże wszystkie wymienione w tym akapicie strachy wskazane zostały tylko przez 10-15 proc. ankietowanych.

Jeszcze mniej respondentów obawiało się skutków politycznej zawieruchy we Francji, która pozostaje bez stabilnego rządu w obliczu poważnego kryzysu finansów publicznych. To samo dotyczy ryzyka poważnego cyberataku, recesji w Europie czy stabilności rynków długu na rynkach wschodzących. Praktycznie nieistniejące są obawy przed załamaniem rynku nieruchomości komercyjnych, kryzysem na rynkach wschodzących, nową pandemią, znaczącą podwyżką stóp w Banku Japonii, nowym szokiem energetycznym czy kataklizmami naturalnymi. Dodajmy do tego, że niespełna 2 proc. ankietowanych zakłada, że 2025 r. zapewne przebiegnie bez większych niepokojów.

Jak odczytywać lęki inwestorów?

Część uczestników rynku patrzy na tego typu ankiety w sposób kontrarny, tj. wychodzą oni z założenia, że najpopularniejsze rodzaje ryzyka zostały przez rynek już w pełni zdyskontowane i nawet ich materializacja nie będzie miała większego wpływu na wyceny aktywów. Złośliwi mawiają wręcz, że jeśli coś jest niemal powszechnie oczekiwane, to najprawdopodobniej w ogóle się nie wydarzy. To dość odważna interpretacja, ale nie jest ona pozbawiona sensu. Wystarczy zestawić zeszłoroczne lęki z zeszłorocznymi wydarzeniami.

Dlatego też najbardziej niebezpiecznymi wydarzeniami w 2025 r. najprawdopodobniej będą te, które w ogóle nie znalazły się na liście. A to dlatego, że na nie uczestnicy rynku w żaden sposób nie są przygotowani i będą musieli dostosowywać swoje portfele w sposób nagły i w związku z tym nerwowy. Za to w świecie profesjonalnych inwestorów w jednej kwestii panuje daleko posunięta zgodność. Dla prawie 90 proc. respondentów ulubionym filmem bożonarodzeniowym są pozycje zatytułowane „Kevin sam w domu”, „Szklana pułapka” oraz „To właśnie miłość”.