Miniony tydzień przyniósł kolejne nienapawające optymizmem dane makroekonomiczne z kraju. Wzrost gospodarczy za 2019 r. oszacowano na 4,0 proc., czyli na mniej niż oczekiwane przez ekonomistów 4,2 proc., a badania ankietowe NBP wśród przedsiębiorców pokazały więcej zapowiedzi podwyżek cen i obawy o spadek rentowności firm. Jednak zdaniem specjalistów te odczyty nie będą miały dużego wpływu na notowania złotego i obligacji skarbowych.

— Hamowanie wzrostu gospodarczego nigdy nie jest dobre dla waluty. Z tych danych należy wnioskować, że w czwartym kwartale wzrost sięgał już zaledwie 3,0-3,1 proc. Jednak dane makro mają raczej drugorzędny wpływ na notowania złotego — komentuje Piotr Popławski, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego.
Od piątku 24 stycznia złoty stracił do euro 1 proc. i trzeci z rzędu tydzień zakończył osłabieniem. Jednak zdaniem specjalisty ING od danych o PKB większy wpływ na to miały doniesienia o rozszerzaniu się epidemii koronawirusa w Azji, które psuły nastawienie globalnych inwestorów do aktywów korzystających na poprawie koniunktury. Dane o PKB są jednocześnie lekko pozytywne dla obligacji, ocenia Piotr Popławski. Wszystko dlatego, że wyhamowanie dynamiki PKB uprawdopodabnia utrzymanie przez władze monetarne dotychczasowej polityki, nawet pomimo wzmożonej presji inflacyjnej.
— Raporty z badań ankietowych NBP nie są zbyt pilnie śledzone przez rynek, a związany z epidemią koronawirusa spadek cen ropy sugeruje, że zmiany cen paliw mogą wkrótce zacząć działać na inflację chłodząco — dodaje Konrad Białas z TMS Brokers.
Tymczasem raport NBP jedynie potwierdza dotychczasowe tendencje i jako taki nie powinien mieć wpływu na rynki, potwierdza ekonomista ING Banku Śląskiego. Jeszcze bardziej w przełożenie się ostatnich sygnałów z gospodarki na zachowanie rynku walutowego powątpiewa główny ekonomista TMS Brokers.
— Moim zdaniem ich wpływ był wręcz zerowy, chyba że rozpatrywać go w kategoriach pretekstu, jaki inwestorzy wykorzystali do sprzedawania złotego. Notowaniami polskiej waluty rządzą nastroje na świecie, gdzie rynki obawiają się o wpływ epidemii koronawirusa, a pewien wpływ na jej ostatnie osłabienie miał też powrót zamieszania wokół sądów, który odbił się sporym echem w mediach światowych — ocenia Konrad Białas.
Według niego podobny mechanizm można było zaobserwować na rynku obligacji, gdzie w piątek rentowności 10-latek zeszły najniżej od trzech tygodni, sięgając 2,17 proc. Ten ruch jest dostosowaniem do związanego z powrotem na globalnych rynkach awersji do ryzyka umocnienia obligacji Niemiec, zauważa Konrad Białas. Rentowności 10-latek znad Łaby pierwszy raz od trzech miesięcy zeszły poniżej minus 0,4 proc.
— Polskie obligacje zachowują się gorzej od tych z rynków bazowych, bo inwestorzy szykują się na skumulowanie nowych emisji obligacji w drugim kwartale — dodaje Piotr Popławski.