Dawny iAlbatros szuka drugiej szansy

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2021-06-07 20:00

Giełdowy Satis chce rosnąć na inwestycjach w medtechy i OZE. Na razie rośnie kurs - od początku roku dziesięciokrotnie. Eksperci mają wątpliwości.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • jakie plany ma spółka, w co chce inwestować, a w co już zainwestowała,
  • jak jej zamierzenia komentują eksperci,
  • jaką historię na giełdzie pisali m.in. jej akcjonariusze.

Nazwa się zmieniła, ale gwałtowne wzrosty kursu i szumne zapowiedzi pozostały. Cztery lata temu w giełdowym iAlbatrosie dochodziło do przepychanek między akcjonariuszami i przedstawicielami władz spółki, oskarżanymi o wyprowadzanie z niej majątku (patrz ramka), a Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zawieszała obrót papierami ze względu na „interes i bezpieczeństwo jego uczestników”.

Teraz spółka nazywa się Satis, a jej przedstawiciele – po dokonaniu dużych odpisów w poprzednich latach oraz generowaniu niewielkich przychodów – zapewniają, że spłaciła wszystkich wierzycieli i zakończyła restrukturyzację, a 7 czerwca otrzymała z sądu postanowienie o wykonaniu układu. Kurs wzrósł od początku roku dziesięciokrotnie do ok. 2,6 zł, a kapitalizacja sięga 30 mln zł. Firma miała w 2020 r. 2,8 mln zł przychodów, 0,7 mln zł zysku netto oraz 0,8 mln zł operacyjnego i EBITDA. Jej głównym produktem jest Satis GPS – system do zarządzania flotą samochodową.

– Osiąga dobre wyniki, traktujemy go jako aktywo finansowe. Nasze udziały w nim [50 proc. – red.] wyceniamy na kilkanaście milionów złotych. Podczas podsumowania półrocza zdecydujemy, czy je sprzedamy, czy zainwestujemy w rozwój spółki – mówi Andrzej Wrona, prezes Satisu.

Spółka ma dwóch znaczących akcjonariuszy. To notowany na NewConnect Centurion Finance ASI (5,2 proc.) oraz Polish American Investment Fund (PAIF), który 9,5-procentowy pakiet kupił 25 maja, dwa dni później zwiększył udział do 10,2 proc., a na początku czerwca do 12,2 proc. (czytaj w ramce). Na początku maja 32,5 proc. udziałów sprzedał Carom.

Albatros zanurkował

iAlbatros Group był holdingiem firm usługowych, m.in. w obszarze rezerwacji hotelowych dla klientów biznesowych (poprzez spółkę zależną o tej samej nazwie). Wartość jego akcji przekraczała w szczycie 21 zł za sztukę. W marcu 2017 r. wynosiła 13 zł, po czym spadła do 1 zł.

– Spółka miała pieniądze na wykup akcji, ze sprzedaży za 190 mln zł iAlbatros Group, a akcjonariusze sprzedali je z bardzo dużym zyskiem. Korekta kursu była konsekwencją skupu, dopasował się do wyceny spółki – nie powiedziałbym, że runął. Doszło do sporu korporacyjnego między akcjonariuszami, który wymógł przeprowadzenie restrukturyzacji. Zakończyliśmy ją z sukcesem, mimo pandemii, co pozytywnie wpłynęło na wyniki za 2020 r. – komentuje Andrzej Wrona, prezes Satisu od czerwca 2020 r., a wcześniej, od grudnia 2019 r., członek i później przewodniczący rady nadzorczej.

Money.pl informował w czerwcu 2017 r., że nowi akcjonariusze iAlbatrosa, w tym znaczący United, chcieli przejąć kontrolę nad spółką z powodu podejrzenia o próbę wyprowadzenia z firmy 145 mln zł (nowym prezesem, 14 czerwca 2017 r., został Sławomir Karaszewski). Redakcja pisała też o wszczęciu przez prokuraturę śledztwa z racji podejrzenia, iż ówczesny zarząd iAlbatrosa doprowadził do co najmniej 184 mln zł strat w spółce w związku ze skupem i sprzedażą akcji.

– Rzeczone śledztwo zostało umorzone przez prokuraturę w 2018 roku wobec braku znamion przestępstwa – mówi Andrzej Wrona.

Satis w Ameryce

29 kwietnia rada nadzorcza powołała na wiceprezesa Marcina Hańczaruka – managera z branży medycznej związanego wcześniej m.in. z amerykańską firmą Bristol Myers Squibb oraz Izbą Gospodarczą Farmacja Polska. Poinformowała też, że zacznie inwestować w technologiczne spółki medyczne – i dzień później kupiła za ponad 970 tys. USD 2,38-procentowy pakiet firmy INVO BioScience notowanej na Nasdaq. To autor technologii INVOcell, systemu do inkubacji wewnątrzpochwowej (IVC).

– Zainwestowanie w spółkę ułatwia nam nawiązanie strategicznej współpracy. Pozostajemy w stałym kontakcie i rozważamy zwiększenie kapitałowego zaangażowania. Ta technologia leczenia niepłodności jest równie efektywna, a jednocześnie prostsza i tańsza od obecnie wykorzystywanych – w dodatku neutralna światopoglądowo, co może mieć znaczenie zwłaszcza w Polsce – wyjaśnia Marcin Hańczaruk.

Przyszłość w nauce o życiu:
Przyszłość w nauce o życiu:
Satis Group, którego wiceprezesem jest Marcin Hańczaruk, podkreśla, że jest firmą technologiczną i to technologia wiąże ze sobą rynki, na których zamierza działać. Marcin Hańczaruk mówi, że ma ponad 20-letnie doświadczenie w sektorze biotech i jego zdaniem to life science jest najbardziej innowacyjną branżą, a postęp technologiczny w niej przyspieszył w obliczu pandemii.
Marek Wiśniewski

Satis zawarł z INVO 14 maja umowę o zachowaniu poufności. Tłumaczy, że amerykańską technologię chciałby wdrożyć w Europie Środkowej i Wschodniej. Chce nawiązać współpracę z istniejącymi klinikami oraz otwierać nowe przy finansowym i merytorycznym wsparciu INVO BioScience.

– Ustalenia jednak jeszcze trwają – mówi prezes Satisu.

INVO dotychczas nie poinformowało o negocjacjach z Satisem. Przez wiele dni próbowaliśmy porozmawiać z przedstawicielem amerykańskiej spółki. Niestety, wielokrotne próby kontaktu, telefoniczne, mailowe czy przez media społecznościowe, nie powiodły się. Nasze pytania miały trafić do osoby odpowiedzialnej za kontakty z mediami, ale do dziś nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Okiem eksperta
To nie alternatywa dla in vitro
dr n. med. Grzegorz Mrugacz
dyrektor medyczny Klinik Bocian
To nie alternatywa dla in vitro

Podobna metoda do technologii INVOcell jest oferowana w Europie od kilku lat, także w Polsce. To nie alternatywa dla in vitro, a ze względu na sposób zapłodnienia obarczona jest również mniejszą skutecznością w porównaniu do zapłodnienia pozaustrojowego – zwłaszcza w przypadku słabego nasienia. W efekcie taki sposób leczenia niepłodności może okazać się dla pacjentów droższy. Co więcej, przy takiej metodzie zapłodnienia można spodziewać się większego ryzyka powstania nieprawidłowych zarodków.

Z wielką ostrożnością powoływałbym się w takim przypadku na kwestie światopoglądowe, religijne, bowiem ta metoda w wielu aspektach jest zbliżona do in vitro, chociażby w obszarze mrożenia zarodków – często podnoszonym przez przeciwników in vitro.

Wsparcie kapitałem

Firma kusi także inną inwestycją. Do 30 wrześnie chce sfinalizować zakup 25 proc. udziałów w polskim medtechu Myneviskin – oferującym mobilny skaner do monitorowania zmian skórnych, a docelowo także kremy zabezpieczające skórę. Wartość transakcji określono na 1,25 mln zł.

– Leczenie nowotworów, w tym skóry, jest dużym wyzwaniem medycznym podobnie jak leczenie niepłodności. Ważne jest wczesne wykrycie i profilaktyka. W dodatku założycielem spółki i jednocześnie jej twarzą jest modelka Yulianna Yussef, która mierzy się z chorobą skóry od urodzenia i ma duże doświadczenie w profilaktyce – mówi wiceprezes Satisu.

Spółka chce sfinansować inwestycję w Myneviskin z pożyczki od swojego znaczącego akcjonariusza, czyli PAIF – od niego pożyczyła też pieniądze na udziały w INVO i on, informuje Andrzej Wrona, wspierał Satis przez cały okres restrukturyzacji. Poprzez PAIF ma inwestować Blanka Rosenstiel, polonijna milionerka z USA reprezentowana przez krewnego Jana Karaszewskiego – do lipca 2020 r. m.in. prezesa Devoranu i Software Services, spółki zależnej Satisu.

Polonijna twarz, polski biznes

Blanka Rosenstiel wyemigrowała do USA w latach 50., a po kilkunastu latach wyszła za mąż za Lewisa S. Rosenstiela – właściciela Schenley Industries, swego czasu amerykańskiego potentata na rynku whisky i dystrybucji alkoholi. Odziedziczony po jego śmierci majątek przeznaczała nie tylko na działalność charytatywną – zarabiać miała poprzez wehikuł inwestycyjny Polish American Investment Fund (PAIF). We wrześniu 2013 r. milionerka – poprzez pośredników, bo w Polsce się nie pojawiła i nie rozmawiała bezpośrednio z dziennikarzami – zapowiadała zainwestowanie w Polsce do końca 2014 r. 200 mln zł, przede wszystkim w spółki giełdowe.

Ich wyszukiwaniem zajęła się firma United, kierowana do lipca 2020 r. przez Jana Karaszewskiego, krewnego Blanki Rosenstiel. PAIF kupił przy tej okazji 50,01-procentowy pakiet w United. W jego portfelu znalazły się jeszcze m.in. znaczące pakiety Idei TFI (znanego później jako Inventum TFI), DM IDMSA, Mostostalu-Export i Global Energy (dziś Starhedge). Nie jest już znaczącym udziałowcem w żadnej z tych firm, a większość z nich po drodze złożyła wnioski o upadłość.

200 mln zł inwestycji nigdy się nie zmaterializowało – ostatecznie zainwestowano około 10 proc. tej kwoty. W 2018 r. Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła na Jana Karaszewskiego 300 tys. zł kary za niewypełniane obowiązków informacyjnych w związku ze zmianami udziału w notowanym na NewConnect Devoranie, do których dochodziło m.in. z rachunków maklerskich spółki United. KNF wcześniej wskazywała wprost w specjalnym komunikacie, że na akcjach Devoranu dochodziło do tzw. wash trades (dokonywanie sztucznego obrotu, którego celem jest wywołanie wrażenia zwiększonej aktywności na akcjach spółki wśród pozostałych inwestorów) i praktyk pump and dump (zajęcie pozycji długiej na akcjach przez określone podmioty oraz podejmowanie przez nie oraz firmy i osoby działające z nimi w porozumieniu dalszych działań, prowadzących do wzrostu kursu i wolumenu obrotu akcji, a następnie sprzedaż papierów).

Kolejną nogą biznesową spółki ma być branża OZE, m.in. rozwiązania wodorowe.

– Do końca roku możemy zrealizować dwa projekty – jeden na pewno. Rozważamy zarówno nawiązanie strategicznego partnerstwa, jak i kapitałowe zaangażowanie. Pieniądze na planowane inwestycje mamy zabezpieczone – z wypracowanego zysku i wsparcia akcjonariuszy. W przyszłości nie wykluczamy emisji akcji – zapewnia Andrzej Wrona.

Zarząd ujawnia, że w tym roku firma chce uzyskać przychody rzędu kilku milionów złotych, a w przyszłym – już kilkunastu.

– Niemniej nie zależy nam na dużych obrotach, kluczowy jest zysk netto, którym będziemy mogli dzielić się z akcjonariuszami – rozważamy wypłatę pierwszej dywidendy z zysku za 2021 r. W tym roku nie spodziewamy się znaczącego wzrostu zysku netto, ale oczekujemy, że w 2022 r. będzie już liczony w milionach złotych – mówi prezes Satisu.

Okiem inwestora
Doświadczenie w inwestowaniu jest niezbędne
Piotr Żółkiewicz
zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ
Doświadczenie w inwestowaniu jest niezbędne

Spółka ma 271 mln zł ujemnego kapitału własnego. Jeżeli sąd zatwierdzi wykonanie układu, jej majątek będzie oscylował w okolicy zera. Trudno mi sobie wyobrazić, by jakikolwiek fundusz brał się za inwestowanie bez gotówki na koncie – robienie tego za pożyczone pieniądze jest bardzo ryzykowne, zwłaszcza jeśli stawia się na spółki przynoszące duże straty jak INVO BioScience, mające 8,3 mln USD straty netto w 2020 r. i śladowe przychody [1 mln USD w 2020 r. – red.].

W przypadku skanera Myneviskin zamysł jest interesujący, ale w praktyce zdalna, wizualna analiza większości znamion nie jest według mnie wystarczająca. Znacznie ciekawsze pod względem zarówno technologicznym, jak i komercyjnym wydają mi się rozwiązania m.in. DermTech lub SciBase Holding

Zastanawia mnie też wycena ustalona na 5 mln zł, ponieważ nawet medtechy przed komercjalizacją, w których sukces wierzą profesjonalni inwestorzy, są warte przynajmniej kilkadziesiąt milionów złotych. Poza tym firmy z tej branży muszą kierować produkt od razu na światowy rynek, gdyż lokalny jest zbyt mały, więc wsparcia szukają raczej u amerykańskich lub europejskich funduszy mających kontakty i know-how, a nie w spółkach po restrukturyzacji. W inwestowaniu doświadczenie w lokowaniu kapitału jest równie ważne co branżowa wiedza – sukces wymaga jednak połączenia obu tych elementów.